
Dzień, miesiąc, a nawet godzina naszej śmierci - właśnie te "informacje" można dziś znaleźć w internecie. A ciekawość ludzka nie zna granic, bo liczba stron internetowych, które prognozują nasz koniec jest ogromna. Sprawdziliśmy, jak działają i co najważniejsze, ile kosztują. A kosztują, ale o tym dowiadujemy się dopiero na końcu.
Pewna kobieta poszła do wróżki. Ta, przewidziała jej datę śmierci, podała jednak tylko miesiąc – wrzesień. Od tej pory kobiety co roku była tak przerażona przez cały miesiąc, że któregoś roku nie wytrzymała stresu – popełniła samobójstwo. Właśnie we wrześniu.
Postanowiłem sprawdzić, co internet wie na temat mojej śmierci i czy pogłoski te nie są przesadzone.
"Ok, hi. answer these questions" - taka prośba pojawia się na jednej ze stron. Po wpisaniu daty urodzin muszę wybrać kraj, w którym żyję, a do wyboru mam: Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Francję, Niemcy i będący ostatnimi czasy na językach Polaków – Meksyk. Ok, wybieram Wielką Brytanię. Najwyżej otrzymam lub stracę parę miesięcy z życia. Whatever.
Kolejny serwis jest zdecydowanie bardziej mroczny. Tuż po wejściu przed moimi głodnymi "wiedzy" oczami pojawia się:
Czy wizja spaceru po nocnym mieście budzi w Tobie lęk i niepokój? Czy dręczą Cię sny nasycone grozą i powodujące Twoją ucieczkę do najbardziej odległych tajemnic skrywanych lęków? Być może jesteś na celowniku, uważaj bo teraz to właśnie Ty możesz stać się graczem rozdającym karty.
Na moim celowniku pojawiło się więc "rozpocznij test". Poznajdate.com oferuje badanie składające się z 40 pytań... Imię, nazwisko, wzrost... Były też bardziej szczegółowe pytania, ewidentnie wskazujące na to, że umrę. Trudno się z tym nie zgodzić.
Po odpowiedzeniu na wszystkie pytania (w międzyczasie pojawiła się informacja o tym, iż jestem obserwowany online) dowiedziałem się, że moje odpowiedzi są obecnie analizowane przez ekspertów. Od wejścia na stronę minęło około piętnastu angażujących mnie i mój czas minut. Wreszcie przed oczami pojawiło to, czego oczekiwałem: "Wyślij sms na nr... za jedyne 3 złote". W zamian miałem jednak otrzymać "kod otwarcia daty śmierci" – postanowiłem spróbować.
Dwa pierwsze testy, które przewidziały bardzo zbliżone daty mojej śmierci, wygenerowały we mnie niepokojące zachowanie. Mianowicie, zacząłem szukać jeszcze jednego testu, który ostatecznie wskaże mi datę śmierci. Tak dla pewności.
– Coś w tym jest – stwierdził właśnie kolega redakcyjny siedzący obok mnie. To prawda, coś w tym jest. Wyniki testów były bardzo zbliżone. Darmowy, ten za złotówkę i za sześć złotych (zdzierstwo) wywróżyły mi śmierć w wieku około 76 - 77 lat. Co z tym zrobię? Jakoś to przeżyję...
