Kilka zdań, w których prymas Polski abp Józef Kowalczyk przyznał, że osoby homoseksualne mają prawo do legalizacji swoich związków i skrytykował opozycję wystarczyło, by z autorytetu stał się wrogiem numer jeden. Niektórzy wierni chcą przez to nawet zmieniać Kościół, Tomasz Terlikowski zarzuca prymasowi podporządkowanie wszystkiego sojuszowi tronu z ołtarzem, a dawni sojusznicy od hierarchy się odcinają. Zapominając, że jeszcze niedawno żadnego problemu z nim nie mieli.
Niedawno ostrzegaliśmy w naTemat, że dysonans poznawczy może być bolesnym doświadczeniem. Szczególnie mocno jest na to narażona polska prawica, która żyje w świecie utartych stereotypów. Na taki szok, jaki najnowszym wywiadem zgotował jej prymas Polski abp Józef Kowalczyk nikt chyba nie był jednak przygotowany. Hierarcha w jednej chwili z szanowanego przewodnika duchowego stał się więc dla konserwatystów wrogiem numer jeden.
Kowalczyk mówi papieżem Franciszkiem, czyli upadek Kościoła
Prymas Kowalczyk mówi bowiem o Kościele i świecie raczej językiem podobnym do tego, którego używa papież Franciszek niż Episkopat Polski. W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem, którą publikuje wtorkowa "Rzeczpospolita" arcybiskup nie straszy wszechobecną masonerią i laicyzującym kraj rządem liberałów. Otwarcie popiera tymczasem uregulowanie prawne związków homoseksualnych (choć stanowczo protestuje przed zrównaniem ich z małżeństwem), odradza Radiu Maryja identyfikowanie się tylko z jednym ugrupowaniem i zarzuca opozycji słabość, oraz brak dialogu z rządem. Krytycznie ocenia też referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. W środowiskach prawicowych zawrzało.
Szok i niedowierzanie panuje także na popularnym konserwatywnym portalu Rebelya.pl. Tam wiele osób zdradza, że po wypowiedzi prymasa Polski zaczyna zastanawiać się nawet nad zmianą Kościoła. Biskup dostrzegający problemy par homoseksualnych i krytycznie oceniający prawicową opozycję to dla nich zbyt wiele. Straszą odejściem do zbuntowanych przeciwko Soborowi Watykańskiemu II lefebrystów. Sugerują, że słowa abp. Kowalczyka to dowód na to, iż każdy papież będący następcą zmarłego w 1958 roku Piusa XII to antypapież.
"Wolność religijna, aprobata związków partnerskich – typowy modernista. Episkopat z pełną świadomością realizuje francuski scenariusz dla Kościoła. Będziemy mieli 10 tys. pomników wielkiego humanisty i tyle samo pustych betonowych świątyń. Ciekawe, czy Kraków przygotuje jeszcze bardziej ordynarną profanację liturgii niż Rio. Wielka Apostazja miała początek na samym szczycie" - piszą zbulwersowani internauci na Rebelya.pl. "Zaskakujące, skąd w głowie księdza biskupa pojawił się pomysł, ze należy uregulować jakiekolwiek problemy homoseksualistów" - dziwią się.
Sojusznik nie tego, co trzeba
Od chwili opublikowania wywiadu z prymasem Kowalczykiem wielu prawicowców czekało na komentarz do tej rozmowy Tomasza Terlikowskiego z "Frondy". W południe się go doczekali.
Terlikowski sugeruje także, że hierarcha łamie prawo kościelne przyznając, że relacje homoseksualne powinny doczekać się prawnego uregulowania. "Co te słowa mają oznaczać? Jeśli uznanie, że politycy chrześcijańscy mają uczestniczyć w stanowieniu prawa sprzecznego z moralnością katolicką, to jest to opinia sprzeczna z dokumentami Kongregacji Nauki Wiary" – przypomina prymasowi. I ostrzega, że wsparcie państwa dla osób żyjących w związkach tej samej płci może doprowadzić do spopularyzowania "homoseksualnych konkubinatów".
Podczas ingresu prymasowskiego poprzednik abp. Józefa Kowalczyka, abp Henryk Muszyński mówił: "Nowy arcybiskup metropolita i Prymas Polski, wpisuje się w sposób znakomity w zobowiązujące dziedzictwo świętowojciechowe od czasów piastowskich, począwszy od pierwszego Arcybiskupa Radzyma Gaudentego poprzez Jana Łaskiego i Prymasa Jakuba Świnki, aż do wielkich Prymasów najnowszych czasów. Jest to dziedzictwo niezmiernie zobowiązujące, które wymaga podtrzymania i rozwinięcia na miarę potrzeb, wyzwań i oczekiwań dnia dzisiejszego".
Prymas do wymiany
Dziś prawica twierdzi, że Kowalczyk tym wyzwaniom nie sprostał. Tomasz Terlikowski w swoim komentarzu do wywiadu prymasa dla "Rzeczpospolitej" przypomina, że między słowami sprzeniewierzył się on także dziedzictwu legendarnego prymasa Wyszyńskiego. Abp Józef Kowalczyk przyznaje bowiem, że nie jest entuzjastą nowelizowanie Konstytucji tylko po to, by wpisać do niej więcej odniesień do Boga. – W konstytucji RP jest wystarczająco jasne odniesienie – przekonuje. "Fronda" przypomina mu tymczasem, że kard. Stefan Wyszyński stanowczo przekonywał, iż "nie tylko człowiek ma być Boży, nie tylko rodzina ma być Boża, Boży ma być także naród".
Dla polskiej prawicy te wszystkie słowa to dowód, że dla obecnego prymasa od obrony prawdziwej wiary i nieodłącznie związanej z nią polskości ważniejszy jest sojusz ołtarza z tronem. Ten zresztą wypominano abp. Kowalczykowi jeszcze nim został prymasem Polski. "W swym działaniu był zwolennikiem 'sojuszu ołtarza z tronem', zaprzyjaźniając się bardzo łatwo z wieloma dygnitarzami państwowymi. Dla obecnego obozu rządzącego ta nominacja jest więc dobrą wiadomością" – ostrzegał już przed trzema laty ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Długo tego typu opinie wśród konserwatystów jednak nie dominowały. Jak każdy bliski współpracownik papieża Jana Pawła II, cieszył się wśród wiernych wielką sympatią i autorytetem. Był idolem prawicy, gdy na łamach "Uważam Rze" stanowczo sprzeciwiał się in vitro. – W żadnym przypadku nie jest moralnie dozwolone uciekanie się do zapłodnienia in vitro. Tylko Pan Bóg jest dawcą życia; dzieci są Jego darem, a nie jakimś "dobrem konsumpcyjnym". Nie istnieje coś takiego jak "prawo do dziecka" – mówił. Podobnie, gdy wspierał abp. Henryka Hosera w ucieszeniu ks. Wojciecha Lemańskiego.
Autorytet, który zawiódł
Nikt na prawicy nie oburzał się, gdy jeszcze kilka dni temu hierarcha interpretował Apokalipsę św. Jana twierdząc, iż "walka z Kościołem prowadzona jest instytucjonalnie". – Wszyscy jesteśmy świadkami tej walki oraz rosnącego w ostatnim czasie antyklerykalizmu – ostrzegał. I nikomu od lat nie przeszkadzało też, że dzięki licznym sojuszom, to w zasadzie abp Kowalczyk i kard. Dziwisz decydują o nominacjach biskupich w Polsce.
Pierwszy raz prymas Józef Kowalczyk podpadł jednak prawicy, gdy delikatnie dał do zrozumienia, że nie podoba mu się sposób w jaki Jarosław Kaczyński i jego ugrupowanie wykorzystują katastrofę smoleńską. Zastrzeżenia do tego miał już niespełna rok po tych tragicznych wydarzeniach. – Na śmierci brata, siostry czy ojca nie możemy zbijać pseudokapitału politycznego, bo to jest pogarda dla zmarłych, dla wartości ich życia i dla ich pracy, którą wnieśli dla naszego wspólnego dobra – stwierdził podczas konferencji prasowej w Gnieźnie.
I tak częsty gość Pałacu Prezydenckiego w czasach prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego stał się w środowisku związanym z Prawem i Sprawiedliwością persona non grata. Dziś w partii przekonują więc, że "zdanie tego człowieka już ich nie interesuje". – Nie komentuję działań koalicjantów Platformy Obywatelskiej – słyszę tylko od posła opozycji. Jedynego, który o prymasie choć przez chwilę zechciał porozmawiać.
Ja rozumiem ze x. #Prymas to wypowiada sie prywatnie w tym wywiadzie dla @rzeczpospolita ??? CZYTAJ WIĘCEJ
Maciej Maciejowski
radny m. st. Warszawy
Ksiądz patriota bp Kowalczyk dal głos w/s referendum na tefauenie... CZYTAJ WIĘCEJ
Adam Goldberg
bloger
Abp Kowalczyk zachorował na wirus bonieckiego-lemańskiego-mądla. Może to nawet on był pierwotnym roznosicielem zarazy. CZYTAJ WIĘCEJ
Tomasz Terlikowski
"Fronda"
Ksiądz prymas w kilku miejscach wypowiada się nie tyle jak pasterz wszystkich katolików, ile jak rzecznik Platformy Obywatelskiej. Najostrzej widać to, gdy prymas zupełnie otwarcie angażuje się we wspieranie Hanny Gronkiewicz-Waltz i mówi jednym głosem z Andrzejem Halickim, Donaldem Tuskiem i Bronisławem Komorowskim. CZYTAJ WIĘCEJ