Kontrowersyjny poseł PiS Jan Tomaszewski znowu wsadził kij w mrowisko. Tym razem za sprawą jego wypowiedzi na temat homoseksualnych sportowcach. Były bramkarz reprezentacji Polski powiedział, że nie wyobraża sobie, by mógł dzielić szatnię z gejem. Także wyraził swoje poparcie dla polityki, jaką wobec homoseksualistów uprawia Wladimir Putin. My za to rozmawiamy z tymi, z którymi Tomaszewski szatnie dzielił. Nie teraz, ale dziesiątki lat temu. – Uważał, że jego wypowiedzi są słuszne i tam gdzie mógł wbijał kij w mrowisko. Czasami robił to tylko po to, by mieć o czymś podyskutować – wspominają.
Tak naprawdę to, co Tomaszewski powiedział nie jest niczym nowym. Potwierdził tylko słowa kierowniczki Legii Warszawa Marty Ostrowskiej, która mówiła w rozmowie z Tomaszem Machałą, że w szatni piłkarskiej nie ma miejsca dla homoseksualistów. Poziom kontrowersji zależy jednak od tego, kto dane słowa wypowie. Poseł PiS znany jest z ostrego języka, więc afera gotowa.
Zaczęliśmy się zastanawiać, czy Tomaszewski zawsze taki był. Czy może dopiero w ostatnich latach stał się tak radykalny w swoich poglądach. Najlepszymi osobami do wydania takiej oceny są jego dawni koledzy. Pytamy ich o to, czy pogląd na homoseksualistów w szatni zmienił się wraz z biegiem lat.
– To były inne czasy i Janek był nieco inny – uważa jego dawny trener Antoni Piechniczek. – Choć zawsze lubił wygłaszać swoje opinie, to jednak grał z wielkimi nazwiskami. Miał w swojej drużynie Żmudę, Deynę, Latę. Nie mógł być singlistą, musiał grać w jednym zespole. Teraz, jako polityk gra na własny rachunek, a czy go w PiS-ie zawieszą, czy nie to już jego sprawa. Gra na siebie. Choć dodam, że on zawsze lubił chodzić swoimi ścieżkami – mówi Piechniczek.
W oczach kolegów z drużyny
W podobnym tonie wypowiadają się wszyscy byli piłkarze, z którymi rozmawialiśmy. Każdy z nich uważa, że Tomaszewski za bardzo się nie zmienił. Może i język, którego obecnie używa stał się ostrzejszy, ale zawsze będzie przypominał im tego samego człowieka, z którymi przez wiele lat grali w jednej drużynie.
– Janek zawsze lubił zabierać głos – uważa Władysław Żmuda, który "biegał" z nim przez 9 lat w reprezentacji Polski. – Jednak słuchając jego wypowiedzi wydaje się, że dla niego zatrzymał się czas. Wszyscy poszli do przodu, a on pod względem mentalnym pozostał w latach 70-tych – słyszymy. Nasz rozmówca zaznacza jednak, że w tamtych czasach temat homoseksualizmu dla nich nie istniał. – Za komuny był to temat tabu. Gejem mógł być aptekarz, sklepikarz, ale nikt z tym się nie ujawniał. Janek mówi teraz o tym głośno, ale nie należy tych słów traktować jak coś radykalnego – mówi Żmuda.
Henryk Kasperczak, który również grał z Tomaszewskim w kadrze uważa, że Tomaszewski trochę się zmienił. Przez politykę. – Nie ma co porównywać. Często się wypowiada, raz dobrze, a raz źle. Regularnie ktoś go pozywa za zniesławienie – mówi Kasperczak.
Kontrowersje pana Jana
Lista osób, z którymi procesował się Tomaszewski wydaje się być dość długa. W sądzie spotykał się między innymi z obecnym prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem. Pozywał go także obrońca reprezentacji Polski Damien Perquis za to, że został nazwany futbolowym śmieciem. Natomiast Franciszek Smuda wygrał z nim sprawę, bo Tomaszewski nazwał go... prostakiem.
Włodzimierz Lubański uważa, że kontrowersyjne zachowanie Tomaszewskiego jest związane z tym, że polityk PiS lubi być w blasku reflektorów. Polityka niewiele go odmieniła, po prostu daje mu więcej okazji do wypowiadania swojego zdania. Zawsze był kontrowersyjny. – Widzicie typowego Janka. W naszej drużynie nie był liderem, ale zawsze musiał mieć swoje pięć minut. Kiedy nawiązywała się jakaś dyskusja, to nagle się uaktywniał, musiał coś dopowiedzieć. Co nie znaczy, że za każdym razem ktoś się z nim zgadzał – dodał Lubański.
– Tomaszewskiemu zawsze coś nie podobało i wydawało mu się, że ma zawsze rację – przyznaje Andrzej Szarmach. Jednak zdaniem „Diabła” w trakcie kariery polityk PiS-u nigdy nie był aż tak złośliwy w swoich wypowiedziach. – Nie wiem, czemu on to robi. Może po to by się wyróżnić? Jest bardzo kąśliwy, zwraca na siebie uwagę – uważa Szarmach.
Białas widzi pozytywne strony
Wszyscy nasi rozmówcy nakreślili przed nami obraz Tomaszewskiego, jako krzykacza. Człowieka, który chciał być słyszany. Od początków kariery zna go Stefan Białas, który uważa, że były piłkarz ma dwie twarze: serdecznego kolegi i kogoś, kto potrafi powiedzieć coś bardzo niestosownego.
– Zawsze brał aktywny udział w dyskusjach – mówi Białas. – Starał się mieć swoją opinię na każdy temat. Utwierdzał się w tym co mówi. Uważał, że jego wypowiedzi są słuszne i tam gdzie mógł wbijał kij w mrowisko. Ale nie zawsze to wynikało z samego powodu bycia kontrowersyjnym. Czasami robił to tylko po to, by mieć o czymś podyskutować. Ale poza tym muszę dodać, że zawsze by koleżeński. Na pewno nie był złym kolegą – mówi Białas.
Co do samej wypowiedzi Tomaszewskiego, to nieco złagodzić starał się ją Antoni Piechniczek. Były selekcjoner reprezentacji Polski powiedział, że bramkarz mógł zostać źle zrozumiany. – Po prostu w świecie piłkarskim coś takiego jest nie do pomyślenia. Taki pogląd jak Jasiek ma 95 procent piłkarzy. Trenowałem zawodników na trzech kontynentach, więc chyba wiem o czym mówię. Gej byłby tolerowany, jednak nie promocja homoseksualizmu w stylu takim, jakim to teraz robią. Chyba o to mu chodziło. Nie próbował wygłaszać homofobicznych haseł, po prostu powiedział, że on i piłkarze są przeciwni promowania gejów – tłumaczy Tomaszewskiego Piechniczek.
Wygląda więc na to, że jaki był Jaś za młodu, taki stał się Jan na starość. Tomaszewski, tak jak zawsze lubił dodać swoje trzy grosze na każdy temat, tak teraz też to robi. A to, że przy okazji ktoś go pozwie, to już inna sprawa.