"Sądziłem, że obetną mi całą rękę, dlatego byłem wdzięczny, że ucięto mi jeden palec" – mówi jeden ze świadków. "Wszyscy zdzierali skórę z żab i wkładali je do plastikowych torebek. Jedli je po posoleniu" – wspomina inny. Wiele podobnych relacji wysłuchała we wtorek trzyosobowa komisja powołana przez ONZ do zbadania przypadków łamania praw człowieka w Korei Północnej.
Byli więźniowie opowiedzieli ekspertom z ONZ o dramatycznych warunkach panujących w północnokoreańskich obozach pracy. Jeden z nich, 31-letni Shin Dong Hiuk, za upuszczenie maszyny do szycia został na przykład ukarany pozbawieniem palca.
Z kolei jedna z więźniarek opowiedziała przed komisją o matce, która została zmuszona do zabicia swojego dziecka. "Po raz pierwszy widziałam noworodka i czułam się szczęśliwa. Ale nagle usłyszałam kroki, do celi wkroczył strażnik i polecił matce włożyć dziecko głową w dół do miski z wodą" – relacjonowała.
"Matka błagała strażnika, by oszczędził życie jej dziecka, ale on tylko bił ją metodycznie. W końcu kobieta drżącymi rękami wsadziła głowę dziecka do wody. Płacz ucichł, a na powierzchnię wody wypłynął bąbel powietrza, gdy noworodek umarł. Babcia dziecka, która odebrała poród, cichutko wyciągnęła je z miski".
Jee Heon mówiła z kolei o przerażającym głodzie, jaki doskwierał pracującym w obozie ludziom. "Wszyscy mieli zapadnięte oczy. Wyglądali jak zwierzęta. Zdzierali skórę z żab i wkładali je do plastikowych torebek. Jedli je po posoleniu, robiłam dokładnie tak samo" – opowiadała.
Więźniowie, którym udało się uciec z obozów pracy, liczą na to, że Organizacja Narodów Zjednoczonych zmusi Koreę Północną do respektowania podstawowych praw człowieka. "Ponieważ ludność mojego kraju nie może powstać zbrojnie, jak Syryjczycy lub Libijczycy, uważam, że jest to jedyna nadzieja" – powiedział komisji jeden z nich.