John Godson poinformował, że odchodzi z Platformy Obywatelskiej. Poseł rezygnuje nie tylko z członkostwa w klubie PO, ale także w samej partii. – Zostaję posłem niezrzeszonym – powiedział na specjalnie zwołanej konferencji. Dodał także, że chciał spotkać się z premierem, ale jego prośby pozostawały bez odpowiedzi.
Choć takiej decyzji można było się spodziewać od dawna, to w ostatnich dniach nie ta zmiana w szeregach Platformy była najbardziej spodziewana. Oczy wszystkich skupiły się na Jarosławie Gowinie i jego kontrowersyjnych wypowiedziach, a tymczasem to inny konserwatywny poseł PO postanowił odejść z partii.
Parlamentarzysta na specjalnie zwołanej konferencji poinformował, że odchodzi z klubu Platformy Obywatelskiej. Chwilę później dodał, że jego decyzja dotyczy także rezygnacji z członkostwa w partii. – Dzisiaj składam także oświadczenie o rezygnacji – powiedział.
John Godson przyznał, że nie jest to decyzja podjęta pod wpływem emocji, a odejście z Platformy rozważał już od ponad roku. – Myślałem o tym ze względu na dysonans jaki zachodzi tu szczególnie w sprawach światopoglądowych oraz różne naciski – mówił. Poinformował jednocześnie, że teraz będzie posłem niezrzeszonym, ale nadal chce współpracować z Platformą Obywatelską.
– Szczególnie w tych sprawach, w których jesteśmy zgodni, ale lepiej będę czuł się będąc niezrzeszonym w żadnej partii – dodał.
Chwilę potem Godsona złapali już dziennikarze TVP Info. Im poseł przyznał, że będzie wspierał nie tylko Platformę, ale wszystkie mądre i rozsądne inicjatywy.
– Niezależnie czy będą pochodziły z PO, czy z opozycji – mówił. Zapewnił także, że nie jest to decyzja konsultowana z frakcją partyjnych konserwatystów i podjął ją samodzielnie.
Przyznał także, że swoją decyzję chciał ogłosić jeszcze przed wyborami wewnątrzpartyjnymi, ale zdecydował się chwilę poczekać. – Chciałem poczekać m.in. ze z względu na rozmowę z premierem, ale do niej niestety nie doszło. Zwracałem się do niego wiele razy, jeszcze dzisiaj czy wczoraj wysłałem SMS-a, ale nie ma odzewu. W takim razie nie chcę utrzymywać pewnej fikcji – mówił.
Były już poseł PO zdradził także, że w partii czuł się wyobcowany i nie podobał mu się sposób traktowania przez niektórych byłych kolegów. – Większość była bardzo sympatyczna, ale niestety zdarzały się osoby, których zachowanie pozostawiało wiele do życzenia – mówił. Pytany o to, jaka będzie wyglądała jego polityczna przyszłość odpowiedział, że należy ona do Boga i jeszcze za wcześnie, żeby powiedzieć jak będzie ona wyglądać.
Po odejściu Godsona koalicja ma 233 posłów, parlamentarna większość to 231.
Przystąpiłem do PO dokładnie 21 stycznia 2004 r. i zostałem przyjęty z otwartymi ramionami. Działałem na rzecz budowy i zwycięstwa PO, począwszy od akcji 4 x Tak w 2004 r. a skończywszy na ostatnich wyborach parlamentarnych w 2011 r. Wierzyłem, że partia, do której wstąpiłem, zrzesza i potrafi szanować ludzi posiadających różne poglądy i zdania, co było dla mnie jednym z ważniejszych atutów PO.
Byłem głęboko przekonany, że moja obecność w partii oraz mój wkład mogą w znacznym stopniu przyczynić się do urzeczywistnienia realizacji założeń politycznych, gospodarczych i społecznych PO. Wierzyłem, że wraz z moimi koleżankami i kolegami zdołamy przeobrazić nasz kraj w silne i prężnie działające państwo.
Jednak rzeczywistość okazała się niewspółmierna do moich oczekiwań, byłem rozczarowany postawą władz PO, które stosowały dyscyplinę wobec członków partii potrafiących głośno wyrażać swoje poglądy i opinie, szczególnie w sprawach sumienia i światopoglądu. Przykładem jest ostatni projekt ustawy dotyczącej związków partnerskich. Pomimo wyniku głosowania nadal wywierany jest nacisk na osoby, które nie głosują „za”, przez co stawiane są poza PO. W moim przekonaniu jest to postępowanie nieetyczne. Zaskakują mnie takie próby dyscyplinowania osób w kwestii sposobu głosowania, które nie zawsze jest wyrazem wolnych i nieskrępowanych przekonań. Z tego też powodu podjąłem tę trudną i bolesną, ale konieczną decyzję na znak protestu. CZYTAJ WIĘCEJ