
– Szczególnie w tych sprawach, w których jesteśmy zgodni, ale lepiej będę czuł się będąc niezrzeszonym w żadnej partii – dodał.
– Niezależnie czy będą pochodziły z PO, czy z opozycji – mówił. Zapewnił także, że nie jest to decyzja konsultowana z frakcją partyjnych konserwatystów i podjął ją samodzielnie.
Przystąpiłem do PO dokładnie 21 stycznia 2004 r. i zostałem przyjęty z otwartymi ramionami. Działałem na rzecz budowy i zwycięstwa PO, począwszy od akcji 4 x Tak w 2004 r. a skończywszy na ostatnich wyborach parlamentarnych w 2011 r. Wierzyłem, że partia, do której wstąpiłem, zrzesza i potrafi szanować ludzi posiadających różne poglądy i zdania, co było dla mnie jednym z ważniejszych atutów PO.
Byłem głęboko przekonany, że moja obecność w partii oraz mój wkład mogą w znacznym stopniu przyczynić się do urzeczywistnienia realizacji założeń politycznych, gospodarczych i społecznych PO. Wierzyłem, że wraz z moimi koleżankami i kolegami zdołamy przeobrazić nasz kraj w silne i prężnie działające państwo.
Jednak rzeczywistość okazała się niewspółmierna do moich oczekiwań, byłem rozczarowany postawą władz PO, które stosowały dyscyplinę wobec członków partii potrafiących głośno wyrażać swoje poglądy i opinie, szczególnie w sprawach sumienia i światopoglądu. Przykładem jest ostatni projekt ustawy dotyczącej związków partnerskich. Pomimo wyniku głosowania nadal wywierany jest nacisk na osoby, które nie głosują „za”, przez co stawiane są poza PO. W moim przekonaniu jest to postępowanie nieetyczne. Zaskakują mnie takie próby dyscyplinowania osób w kwestii sposobu głosowania, które nie zawsze jest wyrazem wolnych i nieskrępowanych przekonań. Z tego też powodu podjąłem tę trudną i bolesną, ale konieczną decyzję na znak protestu. CZYTAJ WIĘCEJ