
O gabinetach politycznych ministrów nie pisze się inaczej niż jako politycznych synekurach. Po tym, jak głośno było o 21-letnim doradcy ministra spraw wewnętrznych, "DGP" przyjrzał się współpracownikom pozostałych członków rządu. Okazało się, że w gabinetach pracuje 66 doradców, ale kolejne 550 osób to pracownicy obsługi. Aż 10 procent tej drugiej liczby przypada na gabinet Radosława Sikorskiego.
REKLAMA
Ministrowie od 1996 roku mogą budować gabinety polityczne. Ich członkowie mają doradzać członkom rządu, ale w powszechnej opinii gabinety to po prostu synekury dla zasłużonych współpracowników ministrów. Jak zbadał "Dziennik Gazeta Prawna" dzisiaj w gabinetach pracuje 66 osób. Najwięcej, bo aż ośmioro doradców, ma wicepremier Janusz Piechociński.
Na drugim biegunie są ministerstwa skarbu i rozwoju regionalnego, które wcale nie mają gabinetów politycznych. A przecież Elżbieta Bieńkowska jest jednym z najlepiej ocenianych ministrów zarówno tego, jak i poprzedniego gabinetu. Jednak pensje doradców to nie jedyne koszty, jakie ponosimy jako podatnicy, z powodu istnienia gabinetów politycznych.
Doradcy mają do pomocy pracowników sekretariatów. Co prawda ich liczba ostatnio spadła, ale nadal jest to 550 osób. Najwięcej współpracowników mają doradcy Radosława Sikorskiego – aż 55 osób. To i tak sporo mniej niż jeszcze w zeszłym roku, kiedy w Sekretariacie Ministra MSZ pracowało 77 osób. Natomiast w jego Gabinecie Politycznym pracują tylko trzy osoby.
Źródło: "Dziennika Gazeta Prawna"
