
- Może pan zacytować niecenzuralne słowa? To proszę napisać, że ja się czuję jak dziwka wydymana po jakimś gang bangu – wypowiedź piłkarza GKS-u Bełchatów, Tomasza Wróbla po przegranej z Cracovią to zdecydowanie najdziwniejsza pomeczowa opinia, z jaką się spotkałem. Ktoś powie – prostak, inny krzyknie „co za prymityw!”, a trzecia osoba po prostu się uśmiechnie. Bo sztampa zalewa polską piłkę, ale co jakiś czas wychylają się takie dodające kolorytu wyjątki jak Tomasz Wróbel. Bo właśnie dzięki nim jest w naszej ligowej szarzyźnie barwniej. Oto – pół żartem, pół serio - klasyfikacja piłkarzy ekstraklasy według tego, jak się wypowiadają.
- Chciałem porozmawiać o Pana zainteresowaniach, bo podobno są nietypowe jak na piłkarza. Muzyka, kino, książki... - Może po prostu nie jestem prawdziwym piłkarzem? Może najlepsi nie czytają książek, a za to są geniuszami na boisku. - Mocne słowa. - Może i mocne, ale staram się nazywać rzeczy po imieniu. W ubiegłym sezonie grałem w czwartej lidze. Trener Dariusz Pasieka chciał mi pomóc, wyciągnął mnie do Cracovii, ale chyba nie udało się, bo potem trafiłem do Młodej Ekstraklasy. Może więc warto pomyśleć o innym zajęciu? (...) To jaki ma Pan talent? Do muzyki? - Też nie. Robię to w domowym zaciszu. Moje muzykowanie to coś, co nie nadaje się na pokaz... W sumie tak jak gra w piłkę. CZYTAJ WIĘCEJ
