Politycy PiS i sprzyjające im media nieustannie pomstują na Platformę, która rękoma Juliusza Brauna miała dokonać w TVP prawdziwych czystek. Jednak, o ile rzeczywiście za największy dziennik telewizyjny stacji nie odpowiada już Jacek Karnowski, to w TVP nadal pracuje jego zastępczyni Marzena Paczuska. Firma zatrudnia też – i to za sowitą pensję – kuzyna braci Kaczyńskich Jana Marię Tomaszewskiego.
"Niepokorni" do dzisiaj nie mogą przeboleć tego, że nie mają już możliwości realizować swojej misji z wykorzystaniem anten Telewizji Polskiej. Dziesiątki artykułów na ten temat opublikowano w na serwisach braci Karnowskich czy mediach Tomasza Sakiewicza. I nie należy się temu dziwić, bo zmiany w TVP dotknęły także ich. Jacek Karnowski był szefem "Wiadomości", znanych wtedy z jednostronnego relacjonowania rzeczywistości, szczególnie politycznej. Swoje programy mieli w TVP także Tomasz Sakiewicz, Bronisław Wildstein czy Anita Gargas. I stracili je.
Ale nie wszyscy. W publicznej telewizji nadal pracuje Marzena Paczuska – jedna z najbliższych współpracowniczek Jacka Karnowskiego. Kiedy Karnowski był szefem "Wiadomości" TVP1, Paczuska była wydawcą programu, a później zastępczynią Karnowskiego. Ze stanowiska zwolniono ją dopiero w 2010 roku, kiedy redakcją zaczęła dowodzić Małgorzata Wyszyńska.
Po tym przeniosła się do redakcji reportażu TVP1. Dzisiaj, jak informuje nas Jacek Rakowiecki, rzecznik prasowy TVP, Paczuska jest starszym redaktorem prowadzącym w Redakcji Interaktywnych Treści Edukacyjnych.
Partyjna miotła nie dotknęła też człowieka, który w ocenie niektórych posadę zawdzięcza konotacjom nie tyle partyjnym, co rodzinnym. Jan Maria Tomaszewski to kuzyn braci Kaczyńskich – uważni obserwatorzy mogą go pamiętać ze zdjęć z kolejnych miesięcznic i rocznic katastrofy smoleńskiej. Do TVP przyszedł, kiedy prezesem stacji został Andrzej Urbański, były szef Kancelarii Lecha Kaczyńskiego.
Historię jego zatrudnienia dokładnie opisał "Dziennik Gazeta Prawna". Według gazety Tomaszewski, z wykształcenia artysta plastyk, miał zarabiać 8 tysięcy złotych plus dodatki motywacyjne i premie. Ale w dziale kadr zbyt dużo się nie napracował, bo pracodawca nie wyznaczył mu obowiązków. Poza tym kiedy zawieszono Andrzeja Urbańskiego Tomaszewski poszedł na zwolnienie lekarskie. Był na nim aż 182 dni, przez ten czas pobierając 90 proc. pensji.
Krótko przed zmianami w TVP Tomaszewski przeniósł się do sekretariatu redakcji TVP 1, który jest centrum decyzyjnym jeśli chodzi o sprawy merytoryczne – informował "DGP". To tam dokonuje się kolaudacji, czyli zatwierdzania do emisji wszystkich programów, które widzowie mają obejrzeć.
Według "Gazety Polskiej" pracował też w Akademii Telewizyjnej i "był bardzo wpływowy w medialno-politycznych kręgach PiS-u". Nie wiadomo, ile razy kuzyn Jarosława i Lecha Kaczyńskich zmieniał stanowisko pracy, ale dzisiaj jest redaktorem prowadzącym w Redakcji Audycji Rozrywkowych i Oprawy w TVP1.
Jak mówi nam osoba z TVP Tomaszewski nadal zarabia dużo, bo ma być to kwota zbliżona do 10 tys. złotych. Rzecznik prasowy stacji nie chciał nam udzielić informacji na temat zarobków zarówno Jana Tomaszewskiego, jak i Marzeny Paczuskiej. Ale jeśli prawdziwe są dane naszego informatora, to spory rozdźwięk miedzy zapewnieniami o oszczędnościach i cięciach, a rzeczywistym działaniem władz TVP.
O swoich pracownikach nie chciał z nami porozmawiać także Andrzej Godlewski, dyrektor Programu 1. Być może dlatego, że powszechnie znane są bliskie związki towarzyskie byłego szefa publicystyki w prawicowym dzienniku "Polska The Times".
Być może dlatego prawicowi dziennikarze pomijają go, jednocześnie ostro atakując władze telewizji. Juliusza Brauna nazywa się "towarzyszem" i zarzuca mu nierówne traktowanie dziennikarzy lewicowych i prawicowych. Jego działalność przyrównuje się do niesławnego Radiokomitetu, wykonującego polecenia władzy.
Od kiedy w sierpniu 2010 r. Jan Dworak zastąpił na stanowisku szefa KRRiTV, a Juliusz Braun (w marcu 2011 r.) został prezesem TVP, prawicowi dziennikarze przekonują o zależności dziennikarzy od polityków. – PO robi w mediach publicznych czystki nieporównywalne z tymi za czasów rządów PiS – stwierdził Jacek Karnowski.
Ciekawe więc, czy tak samo ostro skrytykują informacje o tym, że w państwowej telewizji pracują polityczni nominaci. Skoro TVP ma być bezpartyjna, to ze wszystkich stron.
Samokrytyka, jakiej dokonał błyskawicznie prezes TVP Juliusz Braun wobec Adama Michnika pokazuje, że ponad 20 lat po tym jak pani aktorka w telewizji chlapnęła dowcipnie, że
skończył się w Polsce komunizm,
ów „komunizm” ma się całkiem dobrze, a władzę nadal w swoich rękach dzierży partia CZYTAJ WIĘCEJ