Pierwsze dni września, ulica Czerska w Warszawie, siedziba Radia Roxy. Z Tymonem Tymańskim i Piotrem Kędzierskim spotkałam się w ich studiu, tuż po zakończeniu audycji „Ranne Kakao”. Rozmawialiśmy o kobietach. Przychodząc tam wiedziałam, że wywiad, który za chwilę przeprowadzę, potoczy się szybko, zabawnie i ostro – na tyle, że część wypowiedzi trzeba będzie ocenzurować. Miałam absolutną rację. Piotr i Tymon nie zawiedli.
Piotr Kędzierski: Tak, ale trzeba wyczuć, czy ktoś jest gotowy na ostre żarty, czy niekoniecznie.
Tymon Tymański: Kobiety dzielą się na mądre i mniej mądre, i te mądre dobrze rozumieją taką konwencję. Zawsze unikam kobiet nieskazitelnie pięknych, bo z założenia są puste jak wydmuszki. Fajnie, kiedy dziewczyny są ładne, ale z jakimś felerem, na przykład usta troszkę za duże, mniejsze oko...
Piotr: Krzywy ząb...
Tymon: Bo wtedy zawsze kobieta próbuje to nadrobić edukacją, albo charakterem. A kiedy babki są tylko ładne, to myślą sobie – proszę bardzo, oglądaj mnie. Poza tym, mam taki jeden ulubiony żart. Spotkałem dawno temu moją drugą żonę w SPATiFie, byłem bardzo pijany, wszystko mieszało mi się w głowie, zero dykcji i polotu, więc zdjąłem majtki i zapytałem ją: „co powiesz na to?”. Ona odpowiedziała: „a ja na to jak na lato”.
Piotr: Ja też czasem praktykuje taki żart i spotykam się raczej z ciepłym przyjęciem.
No dobrze... ale czy zdarza wam się czasem podrywać kobiety w „normalny” sposób?
Tymon: Działamy najczęściej na trzeźwo, choć po pijaku jest faktycznie trochę lepszy flow. Do czasu…
Piotr: Nie jesteśmy jakimiś psychopatami. Mamy te swoje trzy szalone godziny w Roxy, ale kiedy skończymy, jesteśmy całkiem normalnymi ludźmi.
Tymon: Ja staram się być bardzo subtelny, próbuję troszeczkę imponować wiedzą, błyskotliwością i oczytaniem. Nie nudzę, staram się być szybki. Czasami moim sposobem jest pokazywanie swojej wariackiej natury. Jest także sposób na gwiazdora, czyli przychodzisz do klubu i mówisz: chciałbym kupić ziemię w tej okolicy, znudziłem się już mieszkaniem w Warszawie... ile tu może kosztować ziemia? Chciałbym się tu osiedlić, mieć dom, dzieci, basen – widzisz już błysk w oku dziewczyny i pytasz – no to ile to może kosztować? Milion? Ale nie na kredyt, ja te pieniądze mam... I potem już się zaczynają tańce i obłapianki…
Jednak załóżmy, że nie mamy do czynienia z gwiazdorem, tylko zwykłym chłopakiem w moim wieku, dwudziestolatkiem. Co mu doradzicie jako starsi koledzy?
Piotr: Młody mężczyzno! Ucz się i bądź zaradny. O wiele łatwiej jest podrywać, kiedy ma się 21 lat, niż 31, bo otaczają cię zupełnie inne koleżanki. Imponują im kompletnie inne rzeczy. Jak masz dwadzieścia lat, to możesz zrywać dla dziewczyny kwiatki w parku i to jest cudowne. Ja naprawdę tęsknię za tymi spontanicznymi czasami. Chciałbym pójść na fajną kolacje i mieć taki powód, żeby się ładnie ubrać raz na jakiś czas...
Tymon: Kiedy ja byłem w wieku dwudziestu lat, miałem taką gadkę, ze gdybym chciał, to mógłbym być z inną kobietą co wieczór. Ale ja miałem taka zajawkę, że się w nich zakochiwałem. Nie byłem seksoholikiem, tylko zakochanioholikiem.
Piotr: Zakochanioholikiem... piękne, aż się nad tym zamyśliłem.
Tymon: Ja bym tym dwudziestolatkom radził, żeby pójść na siłownię, poczytać książki, jakąś literaturę iberoamerykańską - ona jest bardzo ciekawa. Marquez, Cortazar, Sabato, Llosa.
Piotr: Na pewno trzeba mieć kilka cytatów w zanadrzu. Byle to nie był Paulo Coelho.
Tymon: Trochę trzeba też liznąć Joyce'a, Kafki, Gombrowicza...
Piotr: No i przełamać to czymś zabawnym, na przykład cytatem z filmu Allena.
Czyli głównie proponujecie, żeby stawiać na edukację?
Piotr: Tak, no bo na przykład samochód to rzecz nabyta. A to co masz w głowie zostanie.
Tymon: Ale mięśnie też są ważne! Ważne jest żeby ćwiczyć, biegać, mieć karczycho, kaptury, kaloryferek, potężnego bica…
Piotr: A przede wszystkim ten mężczyzna musi czuć się dobrze ze sobą, ładnie pachnieć, być zadbany, w miarę pewny siebie, ale nie za bardzo, bo to razi.
Mówicie, ze jesteście zakochaniowcami. Czy w takim razie w momencie kiedy się już zakochacie, to żarty się kończą i zamiast nich pojawia się jakaś normalność?
Piotr: Nie, w żadnym wypadku. Są takie sytuacje, do których trzeba podejść z wielką tolerancją i poczuciem humoru. W dodatku kiedy jesteś z kimś dłużej, to wasze poczucie humoru się dociera. To jest konieczność. Z nami trudno wytrzymać, bo mamy swoje zajawki. Tymon – muzyk, filmowiec, ja mam tę swoją pasje, firmę...To nas pochłania i sprawia, że żyjemy szybko. Poczucie humoru po napiętym dniu jest konieczne.
Tymon: Myślę, że kobiety najbardziej potrzebują bezpieczeństwa. Są też takie, które kochają złych chłopców, ale większość szuka elementu wierności, stałości. Chcą rodziny, chcą wiedzieć, że mogą swemu facetowi zaufać, że ich mężczyzna nie będzie się oglądał na babki. Dlatego trzeba oglądać się na babki ukradkiem!
Piotr: Właśnie o to chodzi, że trzeba swoje przeżyć, aby być gotowym na związek. Widzę, że jest spora różnica między nami, a osobami w wieku 20 lat.
Tymon: Przede wszystkim mamy kasę (śmiech). Wiesz, ja oczywiście ciągle żartuję, żebyśmy wypadli obrzydliwie, wstrętnie i niewiarygodnie, a dwudziestolatkowie na naszym tle wyszli super. Żeby nie chcieli być tacy jak my, nie byli tak zepsuci, cyniczni, nieokiełznani... Mężczyzna dwudziestoletni nie może taki być - musi być piękny, świeży jak oddech niemowlaka, romantyczny...
Piotr: Ale wszystko w umiarze. Nobody is perfect, so call me nobody.
Tymon, jak poderwałeś swoją obecną żonę?
Tymon: Na gadkę. Moja kobieta jest 19 lat młodsza ode mnie. Marysię znam od dziewięciu lat, była przyjaciółką mojej równie młodej kobiety, która spierdzieliła mi życie. I to jest właśnie piękne, bo człowieka nieudane związki pogłębiają. Dlatego ja jestem głęboki jak Rów Mariański. A Marię Natalię zauroczyłem tym, ze non stop gadałem. Powiedziała mi kiedyś, że mam rozwolnienie mózgu tak jak ona. Ustaliliśmy, że jesteśmy z jednej parafii. Ale cieszę się, że jestem od niej dużo starszy. Związek w tym samym wieku to coś takiego, jak spacer ślepego z kulawym.
Piotr: Nigdy nie chciałbym mieć znowu dwudziestu lat.
Czyli pocieszacie mnie, że później będzie lepiej?
Piotr: Będzie tylko i wyłącznie lepiej, faceci z czasem mocno zyskują.
Tymon: Kobiety też zyskują, tak naprawdę. Może traci się urodę, ale zyskuje się mózg. Oczywiście jeśli się nad tym pracuje. I ciągle przypominam o pracy nad ciałem – trzeba walczyć do samego końca!
Piotrek, grasz w klubie set ze swoją ekipą, czyli Audio Quattro. Na parkiecie pojawia się najpiękniejsza dziewczyna na świecie, zakochujesz się z miejsca. Z jakim tekstem do niej uderzasz?
Piotr: Z wiekiem to jest trudniejsze, bo masz większe poczucie obciachu i wstydu. Kiedyś bym podszedł i powiedział: Jezus Maria, jesteś taka piękna, nie mam pary na bal brzydali, chodź ze mną... Teraz prostu bym zaproponował drinka.
Tymon: Jaki to byłby drink?
Piotr: Modżajto!
Tymon: Ja bym zaproponował caipirinhę albo wino. Albo powiedział: „Słuchaj, muzyka jest trochę głupkowata, chodź na spacer“. I zaprowadziłbym ją do filharmonii na „Woyzeka“ Albana Berga. Tacy jesteśmy – nieszablonowi. Grunt, to mieć pomysł na siebie.