Czy powrót Prawa i Sprawiedliwości do władzy oznacza w Polsce totalitaryzm? To sugeruje były koalicjant Jarosława Kaczyńskiego, Roman Giertych. We wtorkowym programie Moniki Olejnik "Kropka nad i" były wicepremier i minister edukacji przekonywał, że prezes PiS może wkrótce rządzić Polską podobnie, jak przez lata Wenezuelą rządził Hugo Chavez.
Roman Giertych odniósł się też do opinii szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który stwierdził, iż jest przekonany, że po powrocie Jarosława Kaczyńskiego na fotel premiera on wyląduje za kratami. - Niech się pan minister nie boi. Na pewno będzie miał dobrego adwokata - mówił Giertych. Sugerując, że to on podjąłby się obrony szefa polskiej dyplomacji w tego typu procesie politycznym.
Jednocześnie były wicepremier przyznał, że również łatwo wyobraża sobie, że członkowie gabinetu Donalda Tuska mogliby zostać osądzeni przed Trybunałem Stanu, w którym po zmianie władzy znajdą się politycy Prawa i Sprawiedliwości. Wśród przyszłych sędziów Trybunału Roman Giertych widzi szczególnie posła Marka Suskiego.
Były koalicjant PiS sprzed lat nie ma również najmniejszych wątpliwości, że Jarosław Kaczyński wkrótce zmieni zdanie i niesiony zwycięstwem w wyborach parlamentarnych powalczy kolejny raz o prezydenturę. - Moim zdaniem Kaczyński będzie startował w wyborach prezydenckich - stwierdził stanowczo Roman Giertych.
Polityk ocenia, że Jarosław Kaczyński najpierw zasiądzie na fotelu premiera, a po wygranych wyborach prezydenckich przekaże go Adamowi Lipińskiemu. Wiceprezes PiS miałby być jednak jedynie marionetką, której istnienia wymaga konstytucja. Wszystkie najważniejsze decyzje byłby tymczasem podejmowane na systematycznie zwoływanej Radzie Gabinetowej.