– Nasza grupa liczy około 50-60 osób i poza nielicznymi przypadkami wyjście Jarka Gowina niczego nie zmienia. Jesteśmy tu i będziemy – tak o przyszłości konserwatystów w Platformie Obywatelskiej mówi poseł tej partii Jacek Tomczak. W "Bez autoryzacji" przekonuje też, że głównym celem konserwatywnych parlamentarzystów jest blokowanie liberalnych projektów ws. in vitro czy związków partnerskich.
Jest pan platformerskim ultrakonserwatystą, byłym politykiem PJN, czyli… idealnym kandydatem, by odejść z PO i budować partię z Jarosławem Gowinem.
Jacek Tomczak: Nigdzie się nie wybieram. Zostaję w PO, gdzie jest miejsce dla konserwatystów. Uważam, że decyzja Jarka to duży błąd, bo osłabia nasze skrzydło. On zapomniał, że kluczowa dla losów Polski jest debata, jaka toczy się w partii między liberałami a konserwatystami właśnie. To nam udało się w kilku głosowaniach zablokowaļ liberalne projekty, to dzięki nam projekt ws. związków partnerskich nie wszedł pod obrady. Poza Platformą nie mielibyśmy takiej siły.
"My"? Jak liczne jest dziś skrzydło konserwatywne PO? Nie umarło wraz z odejściem Gowina?
W żadnym wypadku. Nasza grupa liczy około 50-60 osób i poza nielicznymi przypadkami, przede wszystkim Jackiem Żalkiem, wyjście Jarka niczego nie zmienia. Jesteśmy tu i będziemy. Zresztą, konserwatyści to nie tylko osoby przyjazne Gowinowi. Są tacy, jak np. Ireneusz Raś, których trudno uznać za jego zwolenników.
Powiedział pan: "udało się nam zablokować liberalne projekty". Czy właśnie po to jest skrzydło konserwatywne w PO, by w odpowiednim momencie nacisnąć hamulec i zatrzymać liberalne światopoglądowo inicjatywy?
Tak. Bez wątpienia zależy nam na tym, by bronić status quo jeśli chodzi o kwestie światopoglądowe. Chodzi np. o zablokowanie związków partnerskich czy in vitro. Na szczęście pozwala nam na to dobra zasada w PO, jaką jest wolność sumienia w głosowaniach światopoglądowych. Żaden poseł nie czuje się skrępowany dyscypliną, nie jesteśmy szykanowani. Osoby konserwatywne nigdy nie miały w tym temacie problemu.
A co dalej z Gowinem? Jego ugrupowanie, jeśli powstanie, będzie miało szansę na coś więcej niż 2-3 proc.?
Patrząc na doświadczenia Solidarnej Polski, PJN-u czy innych inicjatyw, trudno wróżyć mu sukces. Nie ma miejsca na nowe, centrolewicowe partie. Dlaczego? Bo Polacy nie chcą brać udział w potyczkach, ale w bitwach. A największa bitwa to ta, która rozgrywa się między PO a PiS.
Jeśli mu się nie powiedzie drzwi do Platformy będzie miał zamknięte?
Na pewno teraz jest zbyt dużo emocji, więc trudno wyobrazić sobie powrót Gowina do partii. Ale po jakimś czasie, czemu nie. Ja byłbym zadowolony, gdybyśmy mieli go z powrotem, bo uważam go za świetnego polityka.