Piotr Duda nie ma tak dużej charyzmy co Lech Wałęsa – twierdzi na łamach "Gazety Wyborczej" Monika Olejnik. Jej zdaniem przewodniczący "Solidarności" świetnie potrafi krzyczeć, szczególnie do działaczy PiS, ale nie potrafi rozmawiać o konkretach.
Przewodniczący "Solidarności" zarzuca politykom Platformy Obywatelskiej popieranie OFE zapominając jednocześnie kto wprowadził je w życie. – "Oskarża polityków Platformy Obywatelskiej o to, że głosowali za OFE, zapominając, że w rządzie, który je wprowadzał, był AWS Mariana Krzaklewskiego, a więc i "Solidarność", i politycy z PiS również przyłożyli do tego rękę" – twierdzi Monika Olejnik.
Dziennikarka twierdzi, że w całej postawie przewodniczącego "Solidarności" chodzi wyłącznie o "czystą politykę". Twierdzi, że Duda nie sprzeciwia się postulatom Kaczyńskiego mówiącym o podniesienie podatków dla najbogatszych przy jednoczesnym przesteganiu Prezesa przed liberalną polityką Zyty Gilowskiej. –"
'Solidarności' nie przeszkadzało obniżenie podatków dla najbogatszych, bo rządzili wtedy bracia Kaczyńscy. W tym wszystkim chodzi po prostu o czystą politykę" – uważa publicystka.
Olejnik przypuszcza, że rozejm pomiędzy Dudą, a Kaczyńskim dobrze wpłynie na tego pierwszego, bo ma on okazje pokazać swoją siłę. Dodaje, że małą jej część zabiera Jan Guz, szef OPZZ, który równie głośno krzyczy, że to "koniec balu".