Macklemore zagra w Polsce 24 września.
Macklemore zagra w Polsce 24 września. Fot. Wikimedia Commons

W swoich utworach szczerze opowiada o problemach z alkoholem i narkotykami. Chodzi na spotkania AA. Otwarcie popiera związki partnerskie. Przy wszystkim jest niezwykle autentyczny. I nagrywa kawałki, których słuchają miliony na całym świecie. Macklemore, biały raper z Seattle przyjeżdża do Polski. Bilety na jego koncert rozeszły się w dwa dni. Na czym polega fenomen człowieka, który podbija właśnie rynek muzyczny na świecie?

REKLAMA
Koncert początkowo miał odbyć się w warszawskim klubie Palladium 23-ego września, ale zainteresowanie przerosło oczekiwania organizatorów. – Bilety wyprzedaliśmy w dwa dni, a zainteresowanie tylko rosło. Musieliśmy przenieść się w jakieś większe miejsce – opowiada Tomasz Waśko z agencji Go-Ahead, czyli organizatora koncertu.
Padło na Torwar. Szybko okazało się, że i on jest za ciasny. Dodatkowa pula biletów rozeszła się w mig. – Z tego co wiem można jeszcze dostać wejściówki, ale tylko w drugim obiegu, gdzieś w sieci – dodaje. Kolejnej zmiany lokalizacji już nie będzie. Szczęśliwcy zobaczą Macklemore'a w duecie z Ryanem Lewisem lada dzień, bo 24-ego września na Torwarze.
Kim w ogóle jest Macklemore? W skrócie i w liczbach: urodził się 30 lat temu w Seattle. Debiutował przed siedmioma laty – bez większego sukcesu. Rozgłos przyniósł mu dopiero "ponowny debiut". W 2012 roku w duecie z Ryanem Lewisem wydał płytę "The Heist". Singiel "Thrift Shop" na YouTube obejrzano ponad 420 milionów razy. Utwór dotarł do pierwszego miejsca na liście Billboardu. Cały album uplasował się na drugiej pozycji, w pierwszym tygodniu sprzedając się w ilości niemal stu tysięcy kopii. Świat oszalał na jego punkcie.

– Gdy go widzę, to zwyczajnie gęba mi się śmieje – opowiada mi dziennikarz muzyczny Maciej Tomaszewski. – On ma niesamowicie dużo energii, to powoduje, że ludzie zwracają na niego uwagę. Słuchacze cenią w nim to, że jest całkowicie szczery – kompletnie nie kryje swoich problemów z alkoholem, narkotykami, czy tego, że jest członkiem grupy AA. A do tego jest po prostu bardzo sympatycznym facetem! Rozdaje autografy, do swoich fanów podchodzi z dużym szacunkiem, powiedziałbym nawet, że ze swego rodzaju pietyzmem – dodaje.
Tomaszewski przypomina, że Macklemore debiutował już dobrych parę lat temu i wówczas nie odniósł sukcesu. – Myślę, że to nauczyło go pokory. Dlatego dziś jest tak piekielnie ambitny. To, czego się boi to porażka. Nie tylko pod względem artystycznym, ale i ludzkim. Dlatego jest tak bardzo autentyczny w tym, co robi – mówi nasz rozmówca.
A robi i rapuje o rzeczach, które nie pasują do stereotypu hip-hopowca. Opowiada o związkach partnerskich, o tym, że kiedyś jako dzieciak myślał, że jest gejem. O problemach z narkotykami, o słabościach.
– Przez środowisko raperskie na razie traktowany jest jak ciekawostka. Wszyscy go obserwują. Ja też jestem ciekaw, co pokaże, gdy będzie musiał stworzyć coś zupełnie nowego. Na razie ma na koncie kilka hitowych singli. Co będzie dalej? Zobaczymy – zastanawia się Tomaszewski.
I mówi o rzeczy w świecie rapu rzeczy wręcz niespotykanej. – Przyznam, że nie spotkałem się z negatywnymi komentarzami na jego temat. Wielka gwiazda rapu, Jay-Z bardzo go chwali, zapowiada, że chciałby wspólnie coś nagrać. Może to szansa dla Macklemore'a, by zaistnieć na dłużej?