Antoni Macierewicz bardzo szybko skomentował dzisiejszą konferencję zespołu Macieja Laska. Według niego powtarzane w jej trakcie tezy, podobnie jak wnioski raportu Millera, ukrywają istotę uwag, jakie w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej sformułował Edmund Klich. Tymczasem, jak podkreślił Macierewicz, z tzw. raportu Klicha jasno wynika, że odpowiedzialność za katastrofę spoczywa na ośrodku decyzyjnym w Moskwie. – Już 30 listopada 2010 roku rząd [Donalda Tuska] wiedział, że do katastrofy doszło na skutek decyzji podjętej w Moskwie. Trwa obecnie brudna kampania niektórych mediów przeciwko ekspertom, która ma uniemożliwić Polakom poznanie tej prawdy – oświadczył Macierewicz.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej działająca przy Kancelarii Premiera komisja Macieja Laska stwierdziła, że tezy stawiane przez ekspertów zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza są ze sobą sprzeczne i nie opierają się na żadnym materiale dowodowym.
Z takim stanowiskiem nie zgodził się sam Macierewicz, przekonując w Sejmie, iż niekompetencją odznaczają się wyłącznie "pan Lasek i jego koledzy". Jego zdaniem dzisiejsza konferencja zespołu Laska potwierdziła, że jego członkowie nie badali wraku tupolewa. – [Pan Lasek] przyznał w sposób bezsporny, że nigdy nie badał wraku i nigdy nie był na miejscu katastrofy – powiedział Macierewicz.
Przewodniczący parlamentarnego zespołu, który bada przyczyny katastrofy smoleńskiej, odniósł się też do tzw. raportu Edmunda Klicha. Według Macierewicza dokument ten jasno mówi, iż odpowiedzialność za katastrofę spoczywa na ośrodku decyzyjnym w Moskwie, choć wskazuje przy tym także inne czynniki, które miały związek z katastrofą.
Tymczasem tezy stawiane przez Laska i Jerzego Millera przekonują, że przyczyną katastrofy było "zniżanie się poniżej punktu decyzji", nie wspominają o roli Moskwy. Macierewicz przypomniał jednak, że wieża kontroli lotów w Smoleńsku jeszcze przed katastrofą kontaktowała się z ośrodkiem decyzyjnym w Moskwie, prosząc o wyznaczenie lotnisk zapasowych. Takich lotnisk nie wskazano. Co więcej, kontrolerzy lotu zbyt późno wydali komendę odejścia na drugi krąg.
Poseł poruszył również wątek brzozy, po raz kolejny powtarzając, iż Lasek i Miller nie przedstawili ani jednego dowodu świadczącego o tym, że tupolew uderzył skrzydłem w drzewo jeszcze przed rozbiciem się. Zdaniem Macierewicza słynna już brzoza, a także wiele innych drzew, została uszkodzona najprawdopodobniej przez spadające szczątki samolotu, który uległ katastrofie jeszcze w powietrzu, zanim doleciał w pobliże brzozy.
– Mamy zinwentaryzowane szkody, które poczyniły fragmenty rozpadającego się samolotu, które uderzały w płoty, drzewa i dachy. To między innymi płot w takim warsztacie KIA został zniszczony przez fragmenty rozpadającego się samolotu. Równie dobrze, tak samo mogło być z brzozą – zauważył poseł.
Macierewicz przypomniał jednocześnie, że ostatni raport jego zespołu liczy 130 stron, a nie 26, jak przekonuje zespół Laska. Dodał, że zespół parlamentarny od trzech lat dzieli się z opinią publiczną efektami swojej pracy, więc zespół Laska nie powinien mieć problemów z dostępem do nich. Macierewicz zadeklarował również, że współpracujący z nim eksperci od dawna są gotowi do podjęcia fachowej dyskusji z zespołem Laska, ale ten wcale nie chce z nimi rozmawiać.
– Pan Lasek boi się debaty z nami. On do niej nie jest przygotowany. Jego zespół jest niekompetentny, pozbawiony wiedzy i doświadczenia. Uciekają przed debatą. Musieliby przedstawić dowody na złamaną brzozę, włączone do końca silniki – skonstatował poseł.
Na skutek decyzji ośrodka moskiewskiego nie wskazano lotnisk zapasowych. Klich to potwierdza. (...). Ośrodek w Moskwie nie zgodził się też na zamknięcie lotniska, czego chciał Plusnin i kontrolerzy. Poza tym kontrolerzy lotu zbyt późno wydali komendę horyzont i odejście na drugi krąg. Zdanie w tym zakresie znajduje się co prawda w raporcie Millera, ale nie w tym zakresie sformułowanym przez Klicha. Podaje on: „Wydano tę decyzję wtedy, kiedy nie było już możliwości wyprowadzenia i samolot zderzył się z przeszkodami terenowymi”. Oznacza to, że wydano decyzję, kiedy katastrofa była nieuchronna. To zdanie i stanowisko zostało wykreślone z tego ciągu przyczynowo-skutkowego. Wykreślono fragment rozstrzygający, że decyzję wydano, gdy nie było już szans na uratowanie samolotu. (...).
Na tym polega chwała, wiekopomna chwała majora Protasiuka i jego kolegów, że zrobili coś, co wydawało się stronie rosyjskiej nie do zrobienia. Że chociaż byli naprowadzani na śmierć, chociaż wydano im komendę wtedy, gdy ta śmierć wydawała się nieuchronna, to oni stamtąd uciekli. Podnieśli samolot, chociaż miał uderzyć w zbocze i wtedy nastąpiła eksplozja