Antoni Macierewicz zwołał posiedzenie swojego parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jest to efekt wtorkowych doniesień "Gazety Wyborczej", która oskarżyła o kompromitację tzw "ekspertów Macierewicza". Podczas obrad komisji odbyło się łączenie internetowe z profesorem Władysławem Biniendą. Głos zabrał także prof. Jacek Rońda. Macierewicz i jego zespół kategorycznie odrzucali wszystkie zarzuty i dalej brnęli w swoje teorie.
Na początku posiedzenia komisji Antoni Macierewicz wyświetlił film nakręcony przez Telewizję Trwam – co wielokrotnie zostało podkreślone. Przedstawia on wizytę posła Prawa i Sprawiedliwości Adama Kwiatkowskiego w amerykańskim laboratorium prof. Biniendy. Ekspert Macierewicza prezentował maszynę, która potrafi rozerwać materiał kompozytowy. Podkreślał, że materiał waży tylko 2 kg, a do jego rozerwania potrzebna jest maszyna o wadze blisko 80 ton. Między innymi to miało podkreślać wiarygodność jego badań.
Jednocześnie profesor zaznaczył, że TV Trwam jest jedyna polską telewizja, która postanowiła odwiedzić jego laboratorium, choć wysyłał wiele zaproszeń do różnych redakcji. – Moje laboratorium jest otwarte dla wszystkich zarówno dla dziennikarzy jak i komisji Millera czy dla prokuratury – podkreślił na archiwalnym nagraniu profesor.
Następnie głos w dyskusji zabrał widoczny wcześniej na filmie Adam Kwiatkowski. Potwierdza on wcześniejsze słowa profesora – Sam byłem świadkiem kiedy pan profesor zapraszał do laboratorium polskiego konsula w Chicago. Pani konsul dyplomatycznie odmówiła – zaznaczył poseł.
Po wypowiedzi Kwiatkowskiego nastąpiło długo wyczekiwane łączenia na żywo poprzez komunikator internetowy Skype z głównym ekspertem Antoniego Macierewicza profesorem Władysławem Biniendą. Po raz kolejny zapraszał wszystkich, którzy mają ochotę, aby odwiedzili go w jego laboratorium.
Zapowiedział także, że niedługo będzie miał przyjemność zaprezentować wyniki swoich badań, które wykonywał przy współpracy z NASA. Nie zdradził jednak zbyt dużo informacji na ich temat. Potem pochwalił się swoimi osiągnięciami. Wymienił szereg stanowisk w tym m.in. bycie redaktorem naczelnym naukowego pisma.
Antoni Macierewicz w między czasie starał się podkreślać wiarygodność swoich rozmówców. Krytykował także media za – jego zdaniem – nierzetelne przedstawienie ich zeznań w prokuraturze. Te możecie sami ocenić tutaj. Poseł PiS jak to ma w zwyczaju nie przebierał w słowach i mówił, że cała sytuacja to największa nagonka na polskich naukowców od 1968 roku.
Potem głos zabrał inny profesor z jego zespołu: Jacek Rońda. W dość mocnych słowach powiedział, co myśli na temat wtorkowej publikacji "Gazety Wyborczej" – To, co się stało, to akt bandytyzmu i zdziczenia obyczajów. To akt terroryzmu medialnego. To próba zastraszania środowiska naukowego, włącznie z szefem Polskiej Akademii Nauk – grzmiał.
Następnie dość długo chwalił się swoimi osiągnięciami naukowymi udowadniając – na wyraźną prośbę Macierewicza – że zna się na wypadkach lotniczych, a nie tylko na patentach medycznych.
Szkoda, że w Polsce są ludzie, którzy starają się obniżyć range polskich naukowców. Polska nauka jest bardzo dobra, naukowcy radzą sobie na całym świecie właśnie dlatego, że zostali doskonale wyszkoleni na polskich uczelniach.