Nieszablonowe akcje mające służyć pomocy innym, jak "Bardzo Dobre Maniery", "zawieszona kawa" czy inicjatywa "za Syrię" wzbudzają wśród internetowych komentatorów sporo negatywnych emocji. Czy dlatego, że rzeczywiście są tak słabe? A może po prostu krytykować jest wygodniej?
Kilka dni temu media obiegła informacji o akcji “Bardzo Dobre Maniery” zrealizowanej przez Polski Czerwony Krzyż. Jej celem jest wspieranie PCK w walce z niedożywieniem polskich dzieci. Ideę tej inicjatywy opisała nasza blogerka Agata Kwiatkowska:
Łatwo krytykować
Mogłoby się wydawać, że “Bardzo Dobre Maniery” to świetny pomysł. Okazuje się jednak, że wielu internautów podeszło do sprawy nieufnie: “Skąd pewność, że owe 5 PLN trafi do PCK?!”, “Czy nie można zrobić zwykłego przelewu?” – pytali liczni komentatorzy. Jeden z użytkowników portalu Wyborcza.pl nie przebierając w słowach, komentował:
Podobne reakcje wzbudziła przed tygodniem inicjatywa “za Syrię”, polegająca na tym, że knajpy przeznaczały część weekendowego utargu na pomoc syryjskim uchodźcom. “Nachlać się za kraj muzułmański? Czy te panie wymyśliły to po pijaku?" – pytał krytyk kulinarny Maciej Nowak. "A BEZ picia nie można pomóc? Tak samo myślę zadziałałoby, gdyby puszki ustawić - wrzuć 5 dla Syrii. Chlać przy tym nie trzeba” – dodawała Dorota Zawadzka.
A jeśli sięgnąć głębiej pamięcią i przypomnieć sobie niemal powszechne oburzenie na pomysł “zawieszonej kawy” można dojść do wniosku, że niemal każda kreatywna inicjatywa charytatywna musi w Polsce zostać szybko wyśmiana i zdyskredytowana. Dlaczego tak łatwo przychodzi nam obśmiewanie szczytnych akcji?
Uzasadniona ostrożność i szukanie dziury w całym
Przede wszystkim, wiele osób jest wobec fundacji i stowarzyszeń najzwyczajniej nieufna. I jak się okazuje, nie raz mają do tego podstawy: rzeczywiście niektóre organizacje sprzeniewierzają powierzone im pieniądze.
– Trzeba być uważnym i patrzeć, kogo się wspiera – mówi Agnieszka Jabłońska z Zespołu Placówek Edukacyjnych w Olsztynie – publicznej szkoły prowadzonej przez Stowarzyszenie Pomocy Osobom Autystycznym i Osobom o Podobnych Zaburzeniach w Rozwoju. – Organizacje ze swojej strony powinny dbać o transparentność – dodaje Monika Sajkowska – dyrektorka Fundacji Dzieci Niczyje.
Z drugiej strony Agnieszka Jabłońska nie ukrywa też, że często krytykując jakąś społeczną kampanię szukamy po prostu dziury w całym, by tylko uspokoić swoje sumienie: – Jeśli nie mamy woli do działania i niesienia pomocy, łatwo przyczepimy się do jakiejkolwiek głupoty, żeby tylko zdyskredytować dany pomysł – ocenia. Zaznacza jednak, że i ona sama miała zastrzeżenia wokół akcji “Za Syrię”.
Kontrowersja pomaga
Doświadczenie uczy jednak, że kontrowersyjne czy nieszablonowe pomysły charytatywnych aktywistów często bywają skuteczniejsze od tradycyjnych metod. Warto przypomnieć sobie chociażby inicjatywę fundacji Rak’n’Roll i wzbudzające wśród niektórych oburzenie hasło “Zbieramy na cycki”.
Inny przykład to działania St. Baldrick’s Foundation, która w popularnej akcji łączy finansowe wspieranie badań nad nowotworami u dzieci z… goleniem sobie głowy na łyso w imię solidarności z młodymi pacjentami przechodzącymi chemioterapię.
Pomysły nietypowe, niedelikatne, przesadzone? Być może, ale dzięki temu zdobywają rozgłos i przyczyniają się do skutecznej pomocy dzieciom. A że wzbudzają nieprzychylne komentarze? Monika Sajkowska przekonuje, że opinie internautów nie są tu najważniejsze.
– Pamiętajmy, że internetowe komentarze nie są w pełni reprezentatywne. To, że dany pomysł tonie w morzu internetowego hejtu, nie oznacza wcale, że sama akcja nie wywołuje oddźwięku wśród osób, do których jest skierowana i że jest nieskuteczna – przekonuje Monika Sajkowska.
Jej zdaniem kreatywne działania fundraisingowe tego typu mają co najmniej dwa plusy: nie tylko pozwalają wesprzeć daną inicjatywę, ale i dają osobom biorącym udział poczucie uczestnictwa i wspólnoty, które jest znacznie słabsze w przypadku tradycyjnego przelewania jakiejś sumy na konto czy wrzucania pieniędzy do puszki. – Nie powinno się blokować nowych, kreatywnych sposobów zbierania funduszy – podkreśla Sajkowska.
Kampania osadzona jest w powszechnie znanych zasadach restauracyjnego savoir-vivre’u. Opiera się na zwyczajowej komunikacji między gościem a obsługą za pomocą odpowiedniego ułożenia sztućców. Zasada jest prosta - po skończonym posiłku wystarczy skrzyżować sztućce na talerzu. W ten sposób informujemy obsługę, aby doliczyła do naszego rachunku 5 zł, które następnie w całości trafią do PCK - tylko tyle kosztuje ciepły obiad dla głodnego dziecka. CZYTAJ WIĘCEJ
jt2787898
użytkownik portalu wyborcza.pl
Głupi pomysł. Po prostu głupi. Wymyślanie na siłę nowych form zachowania żeby się wypromować. To samo było z "zawieszaniem kawy" - realnie służyło to tylko właścicielom knajp dając im możliwość zysku na niewykorzystanych "zawieszonych" potrawach i napojach. Co do akcji ze sztućcami: jak będę chciał kogoś wesprzeć, to wesprę sam. CZYTAJ WIĘCEJ
Agnieszka Jabłońska
Zespół Placówek Edukacyjnych
Forma jest bardzo ważna. Nie może być tak, że pomagając naruszamy godność osoby, którą wspieramy. Mam wrażenie, że organizatorzy kampanii “Za Syrię” mogli pójść trochę za daleko. Może wystarczyłoby zmienić slogan?