
"Fajna", "hipsterska", a nawet "idiotyczna". Różnie już mówiono o akcji "zawieszona kawa", która od kilku tygodni robi karierę zarówno w mediach i kawiarniach, jak i na językach najbardziej znanych komentatorów. Ewa Wanat nie zostawiła suchej nitki na akcji, która jej zdaniem jest cyniczna i obrzydliwa. Czy znana dziennikarka ma rację? – Nikogo nie zmuszam do tego, aby "nabijał mi kasę" – odpowiada właścicielka warszawskiej kawiarni.
"Zawieszona kawa" to najbardziej cyniczna i obrzydliwa ściema właścicieli knajpek ever. Kawa to jest ten produkt, na którym jest największe przebicie. Dla przykładu - filiżanka dobrego cappuccino w produkcji (razem z towarem) kosztuje 80 groszy, kasujemy za nią minimum 10 zł. Kanapka z serem , szynką lub czymkolwiek kosztuje w produkcji 6 zł, kasujemy za nią 8 zł. I teraz pomyśl, co się bardziej opłaca – zawiesić kawę czy kanapkę.
Ziarnko drogiej prawdy
Liczę, że tak będzie, ale trudno mi powiedzieć. Boję się, że dużej internetowej popularności całej idei “zawieszania” nie będzie wcale towarzyszyć wiele realnych działań. Ale nawet, kiedy internetowy “buzz” wokół zawieszonej kawy i podobnych pomysłów szybko się wyczerpie, my będziemy robić swoje. CZYTAJ WIĘCEJ
Może i cyniczna, ale czy obrzydliwa?
Zapewniam was – 99% kasy z tej akcji trafia do kieszeni.
Monika Kurpisz z kawiarni "Nierówno pod sufitem" nie zgadza się z opinią Ewy Wanat. Jej zdaniem, jest to jedynie kolejny głos na ten temat. – Ja na tym nie zarabiam, aczkolwiek wiem, że pojawiło się już z tysiąc negatywnych głosów na ten temat. Ja nikogo nie zmuszam do tego, aby "nabijał mi kasę" – mówi baristka.
Właścicielka kawiarni, w której naTemat zawiesiło pierwsze espersso (byliśmy tam zaraz po tym, jak lokal dołączył do akcji) przyznaje, że akcja powoli zaczyna umierać. – Państwa espresso nadal wisi. Była jeszcze jedna osoba, która zawiesiła latte, ale zostało już odwieszone. Tymczasem na darmowe espresso jeszcze nikt się nie skusił – mówi Monika Kurpisz.


