Decyzja premiera Tuska o "rozpoczęciu procedury odwołania" szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego jest pokłosiem wojny, jaka rozgorzała między gen. Januszem Noskiem a wiceszefem MON gen. Waldemarem Skrzypczakiem. Od kilku miesięcy dwaj wojskowi zbierali na siebie haki.
Jak donosi dzisiejsza "Rzeczpospolita", rozpoczęcie procedury odwołania szefa SKW ma ścisły związek z tym, że kontrwywiad negatywnie zweryfikował badaną od kilku miesięcy ankietę bezpieczeństwa gen. Waldemara Skrzypczaka i ostatnio odmówił wydania mu certyfikatu pozwalającego na dostęp do informacji niejawnych.
Tusk nie może sobie pozwolić na utratę Skrzypczaka, którego ściągnął do rządu przed wyborami z 2011 roku, by zyskać sympatię mundurowych. Właśnie dlatego zdecydował się na usunięcie gen. Janusza Noska, który z wiceszefem MON skonfliktowany jest nie od dziś.
Pierwszy poważny incydent w wojnie Nosek - Skrzypczak miał miejsce w lipcu. To wtedy SKW wystąpiła do prokuratury z doniesieniem przeciwko gen. Skrzypczakowi, podejrzewając go o lobbing dla koncernów zbrojeniowych. W odpowiedzi wiceszef MON oskarżył gen. Noska o stosowanie podsłuchów i inwigilację.
"Działania przeciwko generałowi [Skrzypczakowi] wynikają z tego, że zebrał informacje o nieprawidłowościach w SKW. Owocami tego wzajemnego kompletowania haków mają wkrótce obrodzić rozmaite media" – twierdzi cytowany przez "Rz" informator z MON.