
Układ zbudowany wokół burmistrz Ewy Filipiak i jej "rzecznika" Stanisława Kotarby rządzi Wadowicami od 20 lat, umiejętnie podszywając się pod spuściznę po Janie Pawle II i kolejne partie polityczne. (…) Do chóru głosów potępienia sypiących się im na głowę ze strony polityków dołączył właśnie Ireneusz Raś, szef Małopolskiej PO. CZYTAJ WIĘCEJ
O ile Platforma Obywatelska pokazała już wyraźnie, że "obywatelska" to mało znaczący przymiotnik w jej nazwie, PiS staje w rozkroku. Tam, gdzie jest im to na rękę wzywają do głosowania (Warszawa), a kiedy trzeba bronić lokalnego układu, nawołują do zostania w domach. Lokalni działacze ignorują nawet w tej sprawie dość niemrawe oświadczenie władz okręgu nr 12, do którego należą też Wadowice.
Politycy obu partii nie reagowali na ostrzegawcze apele lokalnych działaczy. – Informowaliśmy wiceprezes Szydło i prezesa Kaczyńskiego z PiS oraz przewodniczącego Rasia z PO, ale zupełnie ich to nie obchodzi. Ta współpraca PiS-u i PO w Wadowicach jest im na rękę – ocenia Klinowski. – Pani burmistrz sprywatyzowała struktury obu partii i wykorzystuje je do walki z referendum – dodaje.
Dlatego też spokojny jestem o wynik referendum, bo wiem, że ludzie dla których głównym zadaniem samorządowców jest odpowiedzialność za gminę a nie wyłącznie polityczna hućpa, wygłupy z taczkami śmieci czy autopromocja z tubą – zbojkotują to referendum i nie wezmą w nim udziału CZYTAJ WIĘCEJ
Ale nie tylko w Wadowicach te dwie partie dają popis hipokryzji. Tego samego dnia co w Wadowicach odbędzie się referendum w sprawie odwołania prezydenta Słupska. Organizuje je lokalna Platforma Obywatelska i… wzywa do "Zmienienia Słupska".
Dwie największe partie, w imię partykularnych interesów, igrają z tak ważną sprawą, jaką jest frekwencja. Tak często słyszymy, że jest za niska, bo nie ufamy politykom. Patrząc na manewry wokół referendów w Warszawie, Wadowicach i Słupsku, widać już dlaczego.