Nauczycielka ze szkoły w Nowej Sarzynie na Podkarpaciu podczas lekcji okładała ucznia książką, a potem jego głową wycierała tablicę. I choć prokuratura podstawiła jej zarzuty, a rodzice głośno protestują, wciąż nie została odsunięta od dzieci.
"Dziecko przyszło do domu i opowiadało nam, że nauczycielka przy całej klasie biła książką jednego ucznia, a potem jego głową wycierała tablicę. Dzieci były tym zdarzeniem tak bardzo zbulwersowane, że poszły do dyrektora na skargę" – opowiada w rozmowie z lokalnym dziennikiem "Nowiny" rodzic jednego z uczniów.
Na początku września prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie (zawiadomili ją rodzice pobitego chłopca), zaś w ostatnią środę nauczycielka usłyszała zarzuty znęcania się nad niepełnoletnim uczniem.
Rodzice narzekają jednak, że szkoła w ogóle nie zareagowała na skandaliczne zachowanie swojego pracownika. Nauczycielka wciąż prowadzi zajęcia. "Nie mogłam odsunąć nauczyciela od tej klasy, bo projekt organizacyjny szkoły został przygotowany w ubiegłym roku szkolnym. Wtedy dzieci nie były jeszcze wzywane na przesłuchanie. Nie miałam podstaw. Gdybym to zrobiła, sąd pracy mógłby mi zarzucić, że działam bezprawnie. Poza tym, wizytator Kuratorium Oświaty stwierdził, że do żadnego pobicia nie doszło" – tłumaczy się Małgorzata Sawicka, dyrektorka podstawówki w Nowej Sarzynie.
Innego zdania są sami pracownicy Kuratorium. "Już w momencie, kiedy prokuratura wszczyna postępowanie, dyrektor powinien zawiesić nauczyciela w czynnościach. Odsunięcie go od danej klasy nie ma sensu, bo dalej może stosować wobec tych uczniów represje" – zwraca uwagę Ludwik Sobol, dyrektor wydziału rozwoju edukacji i administracji w Kuratorium.
Kiedy więc można liczyć na interwencję? Małgorzata Sawicka zapowiada, że w momencie, gdy otrzyma petycję od rodziców, zacznie układać nowy plan lekcji, już bez oskarżonej nauczycielki.