
Adam Hofman z PiS, Dariusz Joński z SLD i Sławomir Nowak z PO szybko weszli niemal na sam szczyt w swoich partiach. Ale ich kariery mogą zabić wpadki z zegarkami, datą wybuchu Powstania Warszawskiego i nieprzyzwoitymi rozmowami. Partyjni spece od komunikacji i kampanii wyborczych nie wiedzieli jak sobie z nimi poradzić i te sprawy będą ciągnęły się za nimi latami.
Już prawie miesiąc minął od pojawienia się w mediach rozmowy Adama Hofmana, w której rozprawiał o rozmiarze swojego przyrodzenia, a sprawa wcale nie przycichła. Przeciwnie, w ubiegłym tygodniu media obiegła informacja, że rozmowa rzecznika PiS będzie podstawą do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko niemu. (…) – Bo Hofman ze swojej wpadki powinien uczynić sprawę ogólną, a nie osobistą – mówi Piotr Tymochowicz, specjalista od wizerunku. CZYTAJ WIĘCEJ
Nie popisali się też Dariusz Joński i Sławomir Nowak. Pierwszy zasłynął rażącą nieznajomością najważniejszych dat z najnowszej historii Polski. Zdaniem Tymochowicza powinien poprowadzić panel na temat historii, by wyjść z tej sprawy z twarzą. Z kolei minister transportu zarzuty o pożyczanie zegarków powinien przekuć na swoją korzyść. Eryk Mistewicz podpowiada, że powinien chwalić się tym, że nie ma na niego żadnych poważnych zarzutów, skoro wyciąga się takie drobnostki. Ale żadne z trzech polityków nie poszedł za tymi radami i przez lata będą nosili to piętno.
Źródło: "Rzeczpospolita"

