
Burzę wywołała informacja o rozpoczęciu prac nad operą opartą na historii Anny Grodzkiej. – Mam nadzieję, że pójdziemy naprzód. (…) To oczywiście musi wkurzyć tych, którzy chcą, żeby życie toczyło się wstecz – mówi posłanka w wywiadzie z autorami libretta. Jej zdaniem sztuka może się przyczynić do sporej zmiany świadomości społecznej.
Traktujemy naszą operę politycznie - nie dlatego, że Anna jest polityczką, tylko dlatego, że ciało jest polityczne, że płeć jest polityczna. Zawsze, a w Polsce szczególnie. ''Płeć ma ciężar'' - pisze Tomasz Sikora, badacz queer. Ten ciężar boli. Ale to nie będzie śpiewana publicystyka. Pokażemy wiele głębokich emocji i doznań: samotność, smutek, rozdarcie, miłość, tęsknotę, ale i wielkie zwycięstwa, godność. Jak to w operze. CZYTAJ WIĘCEJ
Twórcy libretta przekonują, że będą chcieli pokazać nie biografię Grodzkiej, ale emocje, jakie wiążą się z procesem odkrywania w sobie innej tożsamości płciowej. Wskazują też na walor edukacyjny opery, która ma uświadomić Polaków i zmniejszyć skalę niechęci wobec osób transseksualnych. Premiera planowana jest na listopad 2014 roku, ale nie w Warszawskiej Operze Kameralnej, a w industrialnej przestrzeni stolicy.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

