Twórcy opery o Annie Grodzkiej wierzą, że dzięki niej dokona się zmiana świadomości społecznej.
Twórcy opery o Annie Grodzkiej wierzą, że dzięki niej dokona się zmiana świadomości społecznej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Burzę wywołała informacja o rozpoczęciu prac nad operą opartą na historii Anny Grodzkiej. – Mam nadzieję, że pójdziemy naprzód. (…) To oczywiście musi wkurzyć tych, którzy chcą, żeby życie toczyło się wstecz – mówi posłanka w wywiadzie z autorami libretta. Jej zdaniem sztuka może się przyczynić do sporej zmiany świadomości społecznej.

REKLAMA
Piotr Pacewicz i Marta Konarzewska tłumaczą wybór formy pokazania historii Anny Grodzkiej tym, że opera nadal może opowiadać o sprawach bieżących i ważnych, tak jak to było w przeszłości. Ich zdaniem jest szansa na zmianę świadomości społecznej na temat osób transseksualnych. Zgadza się z nimi sama Anna Grodzka, która także wzięła udział w rozmowie opublikowanej na łamach "Gazety Wyborczej".
Marta Konarzewska
działaczka queer, współautorka libretta

Traktujemy naszą operę politycznie - nie dlatego, że Anna jest polityczką, tylko dlatego, że ciało jest polityczne, że płeć jest polityczna. Zawsze, a w Polsce szczególnie. ''Płeć ma ciężar'' - pisze Tomasz Sikora, badacz queer. Ten ciężar boli. Ale to nie będzie śpiewana publicystyka. Pokażemy wiele głębokich emocji i doznań: samotność, smutek, rozdarcie, miłość, tęsknotę, ale i wielkie zwycięstwa, godność. Jak to w operze. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Twórcy libretta przekonują, że będą chcieli pokazać nie biografię Grodzkiej, ale emocje, jakie wiążą się z procesem odkrywania w sobie innej tożsamości płciowej. Wskazują też na walor edukacyjny opery, która ma uświadomić Polaków i zmniejszyć skalę niechęci wobec osób transseksualnych. Premiera planowana jest na listopad 2014 roku, ale nie w Warszawskiej Operze Kameralnej, a w industrialnej przestrzeni stolicy.
Zaraz po ogłoszeniu informacji o pracach nad operą prawica nie mogła posiąść się z oburzenia. Na pierwsze głosy sprzeciwu nie trzeba było długo czekać. Michał Karnowski w artykule na swoim portalu protestuje przeciwko temu, że jednostka organizacyjna samorządu mazowieckiego wydaje pieniądze na cel "przekraczający granice przyzwoitości".

Źródło: "Gazeta Wyborcza"