
Mobbują zwykle przeciętniacy, którzy wpadają w panikę, gdy w pobliżu pojawia się ktoś zdolniejszy. Rzadko atakują jednak od razu. Zwykle najpierw próbują zmanipulować ofiarę biorąc pod swoje skrzydła. Jeżeli ta wciąż się wybija, z dnia na dzień zaczyna się piekło.
Jednak eksperci z Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego zapewniają, że kombinatorów łatwo można odróżnić od tych, których mobbing doprowadził na skraj wytrzymałości. - Przy mobbingu czuje się ból w głosie. Takie osoby są wewnętrznie obolałe. Szukają wsparcia dla siebie, a nie zemsty - mówi w rozmowie z "Newsweekiem" Anna Makowska, szefowa KSA.
Mobbing w urzędach i nie tylko
Coraz częściej słyszę o zachowaniach mobbingowych osób zajmujących stanowiska kierownicze. I co ciekawego ma to miejsce w urzędach i …..w szkołach. Nie wiem czy to przypadek, czy też to, co do mnie dociera to trend. Informacje te uzyskuję od słuchaczy studiów podyplomowych, gdzie prowadzę zajęcia. Zjawisko to jest o tyle niepokojące, że jego skutki mogą bardzo poważnie zakłócić funkcjonowanie tych, którzy znajdą się w sferze wpływu mobbbera. I to nie tylko w ich pracy, ale i w życiu osobistym. Mobbing niekiedy określa się mianem psychoterroru, i takie określenie jest w pełni uzasadnione. CZYTAJ WIĘCEJ
A tygodnik przytacza historie kilku ofiar mobbingu, które zawsze łączy ten sam mianownik. Na celownik mobberów trafiają bowiem ludzie najzdolniejsi, którzy od pierwszych dni w pracy mają świetną opinię i wyniki. W przeciwieństwie do tych, którzy są wyżej postawieni i widząc taką konkurencję zaczynają się bać. Często nie atakują jednak od razu. By mieć swą ofiarę w garści, zatrudniają ją w swoim dziale lub robią z niej swą prawą rękę. Jeśli zbyt zdolnego pracownika nie udaje się podporządkować po dobroci i ten nadal się wybija, zaczyna się prawdziwy atak.
Manipulowanie wynikami, poniżanie przed resztą zespołu, odbieranie najważniejszych zadań - to ulubione narzędzia mobberów. Którzy niestety wciąż są w Polsce pod ochroną. Bo to zwykle ludzie z kategorii mierni, bierni, ale wierni. Polscy szefowie takich lubią, bo jeśli tylko niczego nie zepsują, gwarantują pewną stabilność i bezpieczeństwo. Tak było w przypadku Marty, której historię opisuje "Newsweek". Kiedy poskarżyła się na mobbing ze strony szefowej prezesowi, ten... ukarał obie. Zwierzchniczka Marty dostała naganę, a ona sama została wyrzucona z pracy. Walcząc o godność "utraciła zaufanie firmy".
Przepisy regulujące obowiązki pracodawcy i jego odpowiedzialność za brak odpowiedniej reakcji na mobbing są w Kodeksie pracy jasno sprecyzowane:
§ 1. Pracodawca jest obowiązany przeciwdziałać mobbingowi.
§ 2. Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.
§ 3. Pracownik, u którego mobbing wywołał rozstrój zdrowia, może dochodzić od pracodawcy odpowiedniej sumy tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.
§ 4. Pracownik, który wskutek mobbingu rozwiązał umowę o pracę, ma prawo dochodzić od pracodawcy odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę, ustalane na podstawie odrębnych przepisów.
Więcej na temat dramatycznych historii ofiar mobbingu, wątpliwości pracodawców i sposobów obrony swoich praw w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".

