Istnieją poważne podejrzenia, że koncerny farmaceutyczne naciskały – a być może nawet płaciły europosłom – za przyjęcie odpowiednich przepisów dotyczących e-papierosów. Jedna z deputowanych wysłała w tej sprawie list do swoich kolegów – namawia ich do głosowania w konkretną stronę.
Tak zwana reforma "antynikotynowa" sporo zmienia w przepisach dotyczących papierosów, e-papierosów. W Polsce dużo się o niej mówi, bo miała zabronić slimów i mentoli, na których polski przemysł tytoniowy zarabia bardzo dużo. Za granicą jednak media oburza inna kwestia – dotycząca e-papierosów i lobbingu, jakiego rzekomo miał się dopuszczać jeden z koncernów farmaceutycznych.
O co cała awantura
Głosowanie nad ustawą antynikotynową odbędzie się już niedługo. Jak opisuje jeden z czeskich portali, przewodniczący Europejskiej Partii Konserwatywnej i Reform Martin Callanan oskarżył ostatnio korporacje farmaceutyczne o lobbing w sprawie ustawy. Jego zdaniem, koncerny wydają miliony euro, by zatrzymać produkcję i rozwój e-papierosów. To właśnie z powodu elektroniczych papierosów przełożono głosowanie z września na październik.
Rzecz dotyczy tego, jak sklasyfikować e-papierosy: czy jako leki, czy jako produkty tytoniowe. W pierwszym przypadku produkcja i rozprzestrzenianie elektronicznych papierosów zostały by znacznie spowolnione – producenci bowiem podlegaliby wielu różnym regulacjom, musieliby spełniać restrykcyjne standardy bezpieczeństwa i w wielu innych kwestiach. Zaś jako produkt tytoniowy e-papierosy byłyby dalej produkowane i sprzedawane bez większych przeszkód czy obostrzeń.
Koncerny a e-papierosy
Koncernom farmaceutycznym zależy na tym, by e-papierosów było jak najmniej – bo przez nie spada sprzedaż wszelkich produktów pomagających w rzucaniu palenia. Ludzie, zamiast kupować nikotynowe plastry i inne cuda, przerzucają się na elektroniczne papierosy. Dlatego też koncernom bardziej na rękę byłoby, gdyby e-papierosy zostały przez Parlament Europejski zakwalifikowane jako leki – bo znacznie utrudni to ich produkcję.
Do głosowania w ten sposób namawiała m.in. Linda McAvan, eurodeputowana z Wielkiej Brytanii. McAvan wyjątkowo mocno działa na rzecz ukrócenia produkcji papierosów w Europie. Ostatnio europosłanka wysłała do swoich kolegów z PE e-maila, w którym sugeruje, by głosować za uznaniem e-papierosów za leki.
Jak tłumaczy w wiadomości, wszyscy zgadzamy się co do tego, że e-papierosy pomagają rzucić palenie. Pytanie tylko, jakim regulacjom powinny podlegać. McAvan przypomina, że są dwie możliwości: leki i wyrób tytoniowy. Europosłanka podkreśla, że jej koledzy powinni popierać opcję z lekami.
Pierwszym argumentem McAvan jest to, że rządy narodowe chcą regulować e-papierosy tak samo, jak torbią to z lekami, na przykład nikotynowymi plastrami czy gumami. Po drugie, dowodzi europosłanka, nikotyna jest już znaną substancją, więc medyczne regulacje dotyczące e-papierosów nie będą "nadmierne". - Producenci będą po prostu musieli udowodnić, że ich produkty są bezpieczne i wysokiej jakości – zaznacza McAvan.
Jednocześnie Brytyjka twierdzi, że powstaje sporo urządzeń tego typu, które są niskiej jakości – i bardziej szkodzą, niż pomagają. Dodaje też, że przy regulacjach medycznych produkty te będą podlegać długofalowemu monitorowaniu – bo póki co nie znamy ich długookresowego wpływu na organizm.
Do tego dochodzi szereg kwestii typu: regulujący będą mogli decydować jakie smaki e-papierosów mogą być sprzedawane (argument: smaki typu guma do żucia będa kierowane do dzieci); będzie można je reklamować, ale regulujący będą mogli sprawdzać czy reklamy są na pewno kierowane tylko do palaczy; e-papierosów nie będzie można reklamować jako produktu służącego rozrywce.
Ostatnim argumentem z e-maila europoseł McAvan do kolegów jest fakt, że rynek ten rozrasta się błyskawicznie i trzeba nad nim sprawować kontrolę.
Europosłowie ulegli koncernom?
W tym samym czasie wspomniany Martin Callanan z ECR oskarżył koncerny o wywieranie nacisku na europosłów za pomocą "wielkich pieniędzy". W poniższym filmie Callanan nie tylko wyjaśnia, czemu koncerny farmaceutyczne chcą zatrzymać produkcję e-papierosów, ale także opowiada o powiązaniach Lindy McAvan z jedną z korporacji.
Z ">danych dostępnych na ten temat wynika, że tak zwane produkty NRT (Nicotine Replacement Therapy – produkty pomagające zastąpić nikotynę) w ciągu tylko 10 lat, od 2000 do 2010 roku, sprzedały się w liczbie 19,5 miliarda. W ciągu tych 10 lat rynek urósł o 122 proc. - i dziś jest wart ponad 520 milionów euro. Rynek ten ma ogromny potencjał do stania się jeszcze większym i bardziej dochodowym, ale na drodze stoją właśnie e-papierosy.
Jak opisują zachodnie media, w odpowiedzi na rozwój e-papierosów koncerny farmaceutyczne zaprzęgły do pracy armię lobbystów. Ci, dysponując dziesiątkami milionów euro, zaczęli przekonywać odpowiednie osoby do tego, by powstały przepisy ograniczające rozwój elektronicznego palenia. Jak wykazano w raporcie Corporate Europe Observatory, przemysł farmaceutyczny nie poddaje się regułom Rejestru Przejrzystości, sprawdzającego kto, ile, dlaczego lobbuje.
Jak się okazuje, gdyby branża ta postępowała zgodnie z wytycznymi Rejestru, to musiałaby ujawnić, że ok. 90 milionów euro co roku wydaje na lobbing i zatrudnia ponad 150 lobbystów. Kilka spółek z tej branży, w tym najwięksi gracze, stworzyli niedawno koalicję COPD (Chronic Obstructive Pulmonary Disease Coalition), która w swoich kampaniach namawia do – między innymi – sklasyfikowania e-papierosów jako leków.
Głosowanie nad ustawą antynikotynową odbędzie się w Parlamencie Europejskim w tym tygodniu.