Zazwyczaj się mówi do trzech razy sztuka. W przypadku Andrzeja Wajdy należy powiedzieć do trzech razy do kwadratu sztuka. Po raz dziewiąty w historii jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów będzie polskim kandydatem do Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny. Tym razem nominacja do nominacji przypada za obraz „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Jednak po pierwsze należy zadać pytanie, czy ten film na pewno ma szansę na Oscara. Po drugie, czy na pewno, jest najlepszym tegorocznym filmem?
Co do tego, czy „Wałęsa” rzeczywiście jest najlepszym tegorocznym polskim filmem, to wielu ma wątpliwości. Jednak wygląda na to, że komisja oscarowa PISF, który wybierała naszego kandydata do nominacji dokonała tego wyboru na wyrost. Za zasługi. Bardziej uwierzyli w magię nazwisk Wałęsy i Wajdy, aniżeli w to, że to faktycznie najlepszy tegoroczny polski film. Wystarczy przeczytać komunikat szefa owej komisji, by się o tym przekonać.
Filmy historyczno-biograficzne nie otrzymują Oscarów
Jednak należy zadać pytanie, czy rzeczywiście „Wałęsa...” ma najwięcej atutów promocyjnych? Jeśli się spojrzy na długą listę filmów nagrodzonych Oscarem, to nie znajdziemy wśród nich hagiograficznych obrazów. Nie ma też filmów o wielkich wydarzeniach historycznych. Wygląda na to, że Amerykańską Akademię Filmową nie interesuje takowa tematyka.
– Za często chcemy opowiadać swoją historię, zapominając o tym, że nie każdy chce ją usłyszeć – mówi nam dziennikarz filmowy Marcin Zwierzchowski. – Nominacja dla Wajdy dla mnie jest niezrozumiała. Chyba ktoś pomyślał, że wygra formuła: znany i nagradzany reżyser, plus film o znanej postaci historycznej. Jednak wygląda na to, że inni nie interesują się naszą historią, a zwłaszcza Amerykańska Akademia Filmowa – uważa Zwierzchowski.
5 ostatnich filmów nagrodzonych Oscarem za najlepszy film nieanglojęzyczny:
2008 – Pożegnania (Japonia)
2009 – Sekret jej oczu (Argentyna)
2010 – W lepszym świecie (Dania)
2011 – Rozstania (Iran)
2012 – Miłość (Francja)
To nie jest film Oscarowy
Jednak Polski Instytut Filmowy wydaje się być zauroczony wielkim reżyserem. To jego film „Kanał” jako pierwszy w historii naszego kina był zgłoszony do Oscara. Od 1957 roku, kiedy tego wyboru dokonał PISF, Wajda był zgłaszany dziewięciokrotnie (włącznie z obecną nominacją). Jednak tylko cztery razy jego filmy otrzymały nominację. Ostatnim razem miało to miejsce w 2007 roku w przypadku „Katynia”.
– „Wałęsa..” to absolutnie nie jest film Oscarowy. Jednak z tego powodu, że to wybitny reżyser to niemal każdy pada przed nim na kolana i się do niego modli. To, że ktoś jest mistrzem, nie znaczy, że każdy jego film będzie rewelacyjny. W ostatnim roku powstało dużo lepszych obrazów, niż ten który nominowaliśmy. „Wałęsa” Wajdy jest tylko filmem, nic więcej – uważa krytyk filmowy Tomasz Golonko.
Trochę innego zdania jest Karolina Korwin-Piotrowska. Dziennikarka filmowa uważa, że z powodów politycznych nie doceniamy kunsztu tego obrazu. – My się za bardzo skupiamy na wątkach historycznych. Jednak to jest idealny film na zagraniczne rynki. Problem tkwi w tym, że my sami nie potrafimy zwrócić uwagi na to, że go się świetnie ogląda. Wajda wykonał fantastyczną robotę i stworzył bardzo amerykański film. Nie wiem tylko, czy jest to obraz dla Polaków. Nie potrafimy podejść do tego filmu z dystansem. Dlatego spotyka się on z naszą krytyką – uważa Korwin-Piotrowska.
Filmy Wajdy zgłoszone do Oscara:
1957 – „Kanał” (brak nominacji)
1969 – „Wszystko na sprzedaż” (brak nominacji)
1975 – „Ziemia obiecana” (nominacja)
1979 – „Panny z Wilka” (nominacja)
1981 – „Człowiek z żelaza” (nominacja)
1990 – „Korczak” (brak nominacji)
1999 – „Pan Tadeusz” (brak nominacji)
2007 – „Katyń” (nominacja)
2013 – „Wałęsa. Człowiek z nadziei” (decyzja 16 stycznia 2014)
Niemniej jednak „Wałęsa” raczej nie spotyka się z zachwytem samych widzów. Na portalach Filmweb.pl i Stopklatka.pl film Wajdy w skali od 1 do 10 odpowiednio 5,6 oraz 5,7 punktów. Filmy wybitne raczej nie dostają tylu punktów. Tak więc, czy rzeczywiście powinniśmy stawiać na zasłużonego konia, zamiast szukać czegoś nowego?
Kto zamiast "Wałęsy..."?
– Absolutnie, że powinniśmy wybrać coś oryginalnego – uważa Marcin Zwierzchowski. – Najlepiej byłoby nominować „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy. Dawid Ogrodnik zagrał Oscarową rolę. Gdyby urodził się w Stanach i byłby to obraz amerykański, to z automatu by dostał tą nagrodę. Dziwi mnie, że ten film nie był brany pod uwagę. Jednak skoro komisja dokonuje takich dziwnych wyborów, to może powinniśmy zrezygnować z tej selekcji filmu i od razu postawić na wielkich reżyserów, a nie na znakomite dzieła polskiego kina – sugeruje Zwierzchowski.
Podobnego zdania jest Golonko, który również z miejsca wręczyłby nominację filmowi „Chce się żyć”. Krytyk filmowy zaznacza, że to co zagrał Ogrodnik było niesamowite. – On po prostu bije wszystkich na kolana. Miał pecha, że nie wygrał z Andrzejem Chyrą w Gdyni. Jednak przegrał ze znanym aktorem, który także znakomicie zagrał rolę księdza w filmie „W imię”. Niemniej jednak „Chce się żyć” miałby większe szanse na Oscara, niż „Wałęsa...” – uważa Golonko.
O tym, czy PISF miał rację zgłaszając film Wajdy, przekonamy się 2 marca 2014 roku. Wtedy odbywa się 86 gala amerykańskiej akademii filmowej. Jednak już wcześniej „Wałęsa...” może odpaść z walki o Oscara. Wystarczy, że 16 stycznia przyszłego roku film nie znajdzie się wśród pięciu obrazów nominowanych do tej nagrody. Tak więc pozostało trochę czasu na to, by przekonać się, czy warto stawiać na magię nazwisk panów Wajdy i Wałęsy.
przewodniczący komisji wybierającej polskiego kandydata do Oscara
Po obejrzeniu wielu znakomitych filmów i długiej dyskusji wspólnie uznaliśmy, że film Andrzeja Wajdy ma najwięcej atutówpromocyjnych. (...) Reżyserowi, aktorom i producentowi filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei" życzymy powodzenia w wyścigu do Oscara. CZYTAJ WIĘCEJ