
– Sztuki zapisuje się do koła, czyli najmniejszej komórki partii. Sztuki mogą być młode, stare, umierające. Mogą nawet głosować na PiS. Nieważne. Ważne, że dzięki nim można zdobyć władzę. W slangu Platformy nazywają to pompowaniem – piszą Michał Krzymowski i Rafał Gębura w najnowszym "Newsweeku".
– A ilu nauczycieli w pana szkole się zapisało?
– Kilka sztuk... Kilkanaście się zbierze.
– Tak nagle pokochali Platformę czy ktoś wywierał na nich presję?
– Może i są tacy, co pokochali – pan Adam do tej grupy się nie zalicza. Na zebrania koła nie chodzi, nie wie nawet, czy w wyborach parlamentarnych zagłosuje na Platformę.
– Co? Chcecie, żebym farbę puścił?
– Wystarczy, że podpowie nam pan, z kim jeszcze porozmawiać.
– Nie chcę nikogo wrabiać – sytuacja robi się lekko niezręczna. Pan Adam, choć miły, zachowuje się jak na przesłuchaniu. Jest bardzo spięty.
CZYTAJ WIĘCEJ
Tak wyglądała rozmowa, którą Krzymowski i Gębura przeprowadzili z nauczycielem fizyki w gimnazjum w miejscowości Michałowo na Podlasiu. Ale podobnych rozmów było znacznie więcej. I okazuje się, że “pompowanie kół”, czyli pospieszne zapisywanie do lokalnych struktur dużej liczby członków, zdarza się nie tylko w podlaskiem PO: podobnie było także na Dolnym Śląsku.
Sztuki zapisuje się do koła, czyli najmniejszej komórki partii. (...) Im koło bardziej napompowane, tym więcej ma delegatów na zjeździe. A zjazd to miejsce narodzin władzy: tu wybiera się przewodniczących partii w powiecie. CZYTAJ WIĘCEJ
Dlatego lokalni działacze robią wiele, by zwiększyć liczbę “szabel”, na które mogą liczyć. Jak sugerują autorzy tekstu w “Newsweeku”, platformerscy “baronowie” zachęcają, przekonują, obiecują ludziom pracę, czasem naciskają.
Więcej w najnowszym “Newsweeku”

