W nudny sejmowy dzień polski parlament poruszyła wieść o wizycie znanej głównie z "Nagiego instynktu" Sharon Stone. Aktorka jest gościem specjalnym 13. Światowego Spotkania Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla i cieszy się większym zainteresowaniem niż sami nobliści. Do Sejmu zaprosiła ją Ewa Kopacz. I chociaż wizyta została zorganizowana na szybko, cieszyła się większym zainteresowaniem niż wizyty liderów największych państw świata.
Nic tak dobrze nie robi wizerunkowi polityka jak spotkanie ze znanym i lubianym celebrytą. A jeśli to celebryta zachodni, z importu, tym lepiej. Doświadczona w polityce Ewa Kopacz postanowiła nie przepuszczać szansy, jaką wczoraj obdarował ją los – na inauguracji 13. Światowego Spotkania Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla posadzono polską marszałek koło Sharon Stone. Ewie Kopacz udało się wykrzesać kilka zdań po angielsku i zaprosić ją do Sejmu.
Aktorka jest gościem specjalnym spotkania organizowanego przez Lecha Wałęsę, ale dzisiaj panele dyskusyjne skończyły krótko po 12, więc z zaproszenia skorzystała. Już na kilkadziesiąt minut przed wizytą wyraźnie podekscytowani politycy pisali na Twitterze o gościu zza Oceanu.
Stacje telewizyjne i agencje fotograficzne ściągnęły chyba do Sejmu wszystkich swoich ludzi, bo wejście Stone do budynku pokazywano z kilku perspektyw. Ewa Kopacz wytrwale stała w swoim gabinecie, czekając aż przed kamerami pojawi się aktorka znana głównie z "Nagiego instynktu". Żółte paski obwieszczały widzom, kto raczył zaszczycić swoją obecnością Sejm. Brakowało tylko słynnego "Sharon Stone zjadła śniadanie". Może chociaż po spotkaniu będzie pasek, że wypiła kawę?
Duże zainteresowanie przejawiali też posłowie, wyraźnie znudzeni szarą sejmową codziennością.
Ewa Kopacz doczekała się wreszcie i chyba planowała zrobić krótki briefing, ale Sharon Stone nie miała nic do powiedzenia polski mediom (powiedziała kilka zdań dopiero przed wyjściem). Za to Ewa Kopacz całkiem sporo. – Przed wejściem pani Sharon Stone powiedziałam do naszych fotoreporterów i dziennikarzy, że nigdy nie cieszyła się taką popularnością wizyta jakiejkolwiek głowy państwa, takim zainteresowaniem reporterów – wyjaśniała.
– Wczoraj spotkałyśmy się z panią Stone na szczycie laureatów Pokojowej Nagrody Nobla i wtedy zaprosiłam ją do odwiedzenia polskiego parlamentu. Pani Stone przyjęła zaproszenie, jest tutaj obecna, z czego jesteśmy dumni i szczęśliwi. Pani Stone jest zachwycona Polską, powiedziała mi to wczoraj – relacjonowała Kopacz, podkreślając nazwisko aktorki.
Tak ogromne zainteresowanie Sharon Stone budzi nie tylko w Sejmie, ale i na samym spotkaniu noblistów. Dzisiaj byłem świadkiem, kiedy tłum reporterów i fanów aktorki niemal zadeptał schodzących ze sceny noblistów, którzy właśnie skończyli swój panel.
PR, PR-em, ale trzeba znać ograniczenia wynikające z pełnionego urzędu. I tutaj, co nieczęsto się zdarza, zgadzam się ze Stanisławem Janeckim, byłym naczelnym "Wprostu". Na Twitterze napisał, że taka oprawa wizyty aktorki to przejaw prowincjonalności. Ale jeszcze większym jest to, że Ewa Kopacz potrzebuje tłumaczki, by ze swoim gościem porozmawiać.
Oczywiście z celebrytami spotykają się też politycy z innych krajów, ale raczej kolejność jest inna. To nie podekscytowani prezydenci czy ministrowie skaczą z radości, że mogą spotkać znaną aktorkę czy popularnego piosenkarza, a tak to wyglądało w tym przypadku. Kiedy Barack Obama w 2010 r. spotykał się z Bono, irlandzki muzyk starał się nakłonić go do forsowania swoich postulatów na szcyztach G8 i G20. Doprawdy nie wiem, co Stone mogłaby ustalić z Kopacz.
To chyba pani marszałek nie zrazi, tym bardziej, że dziennikarze przerzucają się propozycjami kolejnych gości. Jedni proponują Miley Cyrus, inni Jona Stewarta z Comedy Central albo Ala Pacino. Ja polecam Stewarta – to doskonały komik, odnajdzie się w naszym Sejmie.