W Warszawie przez trzy dni nad najważniejszymi problemami współczesnego świata debatowali laureaci Pokojowej Nagrody Nobla. Ale mało kto chciał ich słuchać – Sala Kongresowa była w połowie pusta. I chociaż paneliści dzielili się ciekawymi spostrzeżeniami, to najbardziej widocznym efektem spotkania będzie drzewo, które zasadzili w Parku Saskim.
13. Światowy Szczyt Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla w Warszawie nie przyciągał nadmiernej uwagi ani mediów, ani warszawiaków. Dlatego wizerunkowym majstersztykiem organizatorów było zaproszenie Sharon Stone, na której koncentrowała się uwaga dziennikarzy. Szkoda, że w cieniu pozostali nobliści, chociaż ich lista była zacna.
Lech Wałęsa, którego instytut był głównym organizatorem wydarzenia, postulował stworzenie 10 laickich przykazań, które będą mogły być źródłem wartości dla wyznawców innych religii i tych, którzy nie wierzą w nic. Podczas panelu "Usłyszcie nas! Nierówności a sprawiedliwość społeczna" były prezydent przekonywał, że organizacje międzynarodowe powinny ewoluować w kierunku światowego rządu. ONZ miałaby być parlamentem, Rada Bezpieczeństwa rządem światowym, a NATO resortem obrony.
Prof. Mohammad Yunus z Bangladeszu wyjaśniał, że to nie biedni ludzie odpowiadają za swoją biedę, ale są jej ofiarami. – Powinniśmy budować nowe systemy biznesowe, tworzyć przedsiębiorstwa, które nie pobierają dywidend, skupiać się na przedsiębiorstwach społecznych – przekonywał.
W 1993 roku Nagrodę Nobla dostali Nelson Mandela i Frederik Willem de Klerk. To ich wysiłki doprowadziły do obalenia apartheidu w Republice Południowej Afryki. – Powinniśmy starać się, aby nowe pokolenia interesowały się nie tylko sobą, swoimi prawami, musimy nauczyć ich, że prawa człowieka to także odpowiedzialność za prawa innych osób, że nie można żądać tylko praw i przywilejów dla siebie – postulował ostatni biały prezydent RPA podczas panelu "Prawa człowieka. Zagrożenia wczoraj i dziś".
Ale najwięcej uwagi przykuwały nie osoby siedzące na scenie, ale obserwująca debatę Sharon Stone. Kiedy po zakończeniu paneli wychodziła z sali, tłum fotoreporterów i fanów proszących o autografy niemal zdeptał Szirin Ebadi, noblistkę z Iranu. Jej zdezorientowany wzrok utkwił mi w pamięci i utwierdził w przekonaniu, że proporcje zostały nieco zachwiane.
Ale i sama Stone miała kłopoty. Na początku doszło do pewnego zgrzytu, bo siedząca w pierwszym rzędzie kombatantka Powstania Warszawskiego zajęła miejsce hollywoodzkiej aktorki i nie chciała go zwolnić. Wystraszona i zdezorientowana aktorka uciekła pod ścianę, ale za chwilę wyznaczono jej nowe miejsce. – Nie mam nic przeciwko zaproszeniu tej pani, to nie protest – wyjaśniła mi sprawczyni zamieszania. – Ale nie można traktować Polaków jako gorszych, tylko dlatego, że przyjechał ktoś z zagranicy – dodała.
Ale to wszystko wątki poboczne. Najważniejsze jest, że rozmowy noblistów mogą stać się inspiracją dla rządzących i pomocą w ustalaniu agendy na spotkania najpotężniejszych ludzi na świecie.