Redakcja portalu Fronda.pl poinformowała dzisiaj, że Kuba Wojewódzki tak naprawdę nie został oblany żadną żrącą substancją, tylko coca-colą. Skąd te sensacyjne informacje? Z fałszywego, jak się okazało, konta Wojewódzkiego na Twitterze. W doniesieniach mówiących o coca-coli może być jednak coś na rzeczy. Wstępne ustalenia warszawskiej policji wskazują bowiem, że płyn, którym oblano dziennikarza, nie był substancją drażniącą.
Przypomnijmy, kilka dni temu Kuba Wojewódzki został oblany przed redakcją radia Eska Rock brunatną, podobno żrącą substancją. Dziennikarz pojechał do szpitala, ale okazało się, że jego zdrowiu nie grozi niebezpieczeństwo. Wtedy prawicowe media pisały, że Wojewódzki sam się doigrał i że płaci za swoje prowokacyjne zachowanie. Fronda.pl, komentując słowa prawicowych publicystów, napisała, że dziennikarze mieli "więcej dystansu" do sprawy.
Dziś na rzekomym koncie Kuby Wojewódzkiego na Twitterze pojawił się następujący wpis: "No dobra, ta brunatna żrąca substancja to była coca cola…". Problem w tym, że Wojewódzki nie ma konta na Twitterze, jest obecny jedynie na Facebooku.
I to właśnie tam Kuba Wojewódzki poinformował swoich fanów o pomyłce. Na fałszywy tweet nabrała się nie tylko Fronda, ale i "Super Ekspress". Co zresztą w komentarzach bardzo szybko zaczęli wytykać internauci.
"To nie była substancja drażniąca"
Okazuje się jednak, że w plotkach mówiących o "ataku coca-colą" może kryć się nieco prawdy. Wstępne ustalenia, o których poinformowała nas Komenda Stołeczna Policji, wskazują bowiem, iż substancja, jaką posłużył się napastnik, "nie była drażniąca". Obecnie trwają szczegółowe badania tego płynu.
Artykuł powstał we współpracy z Tomaszem Baliszewskim.
Reklama.
Kuba Wojewódzki
profil dziennikarza na Facebooku
Wszystkich tanich skandalistów oraz poszukiwaczy emocji informuje po raz kolejny, że NIE posiadam konta ani na Twitterze ani na Instagramie. A podszywającymi się wesołkami zajmą się stosowni panowie. Dobranoc.