Socjolog prof. Janusz Czapiński na antenie TVN 24 poprosił, by nie zwracać się do niego "profesorze", bo jego tytuł naukowy został "zohydzony" przez ekspertów Antoniego Macierewicza zajmujących się katastrofą smoleńską.
Prof. Czapiński był pytany przez dziennikarza TVN 24 o badania profesora Chrisa Cieszewskiego, który na ostatniej konferencji smoleńskiej przekonywał, że brzoza, w którą miał uderzyć prezydencki samolot, została ścięta pięć dni przed katastrofą albo nawet jeszcze wcześniej.
"Tego typu odkryć można dokonywać w nieskończoność. Jak już rozpali pan na kominku, to szuka pan kolejnego pola, żeby podtrzymać ten ogień. Cała historia jest tak przedstawiana, żeby udowodnić tylko i wyłącznie, że był zamach" – skomentował socjolog.
Jak stwierdził, kolejne rewelacje na temat katastrofy to właśnie efekt wiary w zamach. "Najgorsze, co mógłby zrobić człowiek wierzący, to znaleźć dowód, który wyprowadziłby go z tej wiary. Poza tym część z tych osób po prostu chciał zaistnieć" – dodał.
W podobnym tonie, podkreślając przede wszystkim głęboki kryzys zaufania w Polsce, wypowiadał się inny gość TVN 24, historyk prof. Antoni Dudek. Pochwalił jednak prokuraturę, że szybko odniosła się do tez prof. Cieszewskiego. "Gdyby Komisja Wypadków Lotniczych reagowała tak od początku, może udałoby się ograniczyć liczbę osób, które wierzą w zamach. Ponieważ na początku było milczenie, one spowodowały powstanie tej sytuacji i trzeba będzie się z nią jeszcze długo liczyć" – stwierdził.
Prof. Czapiński mówił o "zohydzeniu" tytułu profesora nie tylko w TVN24, ale także wcześniej, goszcząc u Janiny Paradowskiej w TOK FM. Zasugerował, że to określenie zdegenerowali m.in. prof. Jacek Rońda i wspomniany prof. Cieszewski.