Tego pana znają praktycznie wszyscy. Z wypowiedzi o osobach niepełnosprawnych, Hitlerze czy obecnych politykach. Mainstream przypomina sobie o nim, kiedy tylko powie coś kontrowersyjnego. Istnieje prawdopodobieństwo, że niedługo wróci i przemówi z sejmowej trybuny. Na razie tylko statystyczne.
Janusz Korwin-Mikke to niewątpliwie fenomen polskiej sceny politycznej. Jest ekscentryczny, ma oryginalne poglądy, a jego wypowiedzi, jak choćby ta dotycząca osób niepełnosprawnych, zawsze podgrzewają opinię publiczną i media. Wiele osób go wręcz nienawidzi, jednak sondaże polityczne pokazują, że ma powoli rosnącą grupę zwolenników.
W ostatnim sondażu dla "Faktów" TVN przez Millward Brown, Janusz Korwin-Mikke osiągnął wynik 5 proc., czyli rzutem na taśmę przekroczył próg wyborczy. Ten wynik to na razie tylko wyjątek, jednak jeśli w kolejnym badaniu osiągnąłby zbliżony rezultat, moglibyśmy już swobodnie powiedzieć: to trend, a powstała w 2010 roku Nowa Prawica ma szanse wejść do Sejmu.
Miałkie partie i słaba frekwencja
Dwie największe partie, czyli Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość prowadzą samobójczą walkę o pozycję głównego dowodzącego. Nowa Prawica w tej kategorii nie startuje. Nie zamierza być partią mainstreamową, a jeśli znajdzie się dla niej miejsce w Parlamencie, to z pewnością nie w koalicji z jednym z gigantów partyjnych. Dla Nowej Prawicy obie partie są socjalistyczne, więc jeśli dostałaby się do Parlamentu byłaby tzw. "samograjem".
Ludzie są zmęczeni polityką, co pokazują każde kolejne wybory w Polsce. Frekwencja w 2011 roku wyniosła 48,9 proc.. Niedawne referendum w Warszawie, gdzie ośrodki medialne oraz polska polityka mają swoje centrum, dało wynik zaledwie 26,8 proc.. W takiej sytuacji, kiedy grupa niezdecydowanych rośnie, rośnie także grupa osób, które najchętniej oddadzą swój głos na partię antyestablishmentową, czyli np. na Nową Prawicę.
Bunt wyborców
– Przerzucanie głosów na partie antyestablishmentowe wynika z protestu wobec obecnego wyglądu polskiej sceny politycznej – twierdzi dr hab. Kazimierz Kik, politolog oraz były członek SLD oraz PO. I dodaje: – To tylko chwilowe wahnięcie, nie podejście strategiczne. Realną sytuację pokażą dopiero wybory w 2014 roku To, co obserwujemy w sondażu to pewnego rodzaju bunt.
Jego zdaniem ten bunt wziął się z faktu, że obecnie PO mierzy się z efektami rządu Buzka. – Przez to cierpi na wyniszczającą ją schizofrenię. Z jednej strony chce utrzymać stabilną sytuację gospodarczą, zaś z drugiej strony musi po Buzku i jego reformach "sprzątać". To dotyczy głównie reformy emerytalnej czy szkolnictwa. To tylko jedna z hipotez.
Bo jestem, w internecie i w terenie
Wysoki wynik w jednorazowym sondażu może być też przecież konsekwencją tego, jak Janusz Korwin- Mikke komunikuje się ze swoimi sympatykami. Mimo że nie pojawia się już tak często w telewizji, to jego przekaz na blogu oraz videblogu trafia do tysięcy ludzi. Ponadto systematycznie pracuje w terenie i spotyka się ze swoimi sympatykami. Na samym Facebooku jego portal polubiło już 141.267 osób i wciąż przybywa fanów, szczególnie wśród najmłodszych osób uprawnionych do głosowania.
– Janusz Korwin-Mikke nie jest na tzw. "marginesie". Jeśli w kolejnym sondażu znowu osiągnie 4-5 procent poparcia to ci, którzy go czytają i identyfikują się z jego poglądami, zdecydują się na niego głosować – mówi dr Sergiusz Trzeciak, ekspert ds. marketingu politycznego. Dziennikarz serwisu 300polityka.pl Michał Kolanko zauważa, że Korwin-Mikke nie powiedział w ostatnim czasie nic strasznie kontrowersyjnego, dlatego wyborcy nie mają nowych powodów, by się do niego zniechęcić.
Wolność przede wszystkim
Prezes Kongresu Nowa Prawica znany jest ze swojego zamiłowania do wolności, a w szczególności do wolności gospodarczej i wolności słowa. Te same wolnościowe poglądy reprezentuje również były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który jeszcze nie podpisał się pod żadnym nowym ugrupowaniem. – Ludzie, którzy również są bardzo przywiązani do takich poglądów, obecnie wybiorą Nową Prawicę, bo alternatywy wciąż nie ma – mówi Kolanko.
Jeśli Janusz Korwin-Mikke na nowo pojawiłby się w Sejmie, z pewnością "coś" by wniósł. Jednak nie o merytorykę tutaj chodzi. Posiedzenia byłyby "żywsze i bardziej emocjonalne". Kongres Nowej Prawicy dążyłby zapewne do skompromitowania rządzących. To samo działo się, kiedy w Sejmie pojawiła się Liga Polskich Rodzin, czy Samoobrona. Emocjonalne wystąpienia i ostre słowa były wówczas niemal codziennością.
Skoro polska polityka zmierza w stronę farsy, na co także wskazuje badanie Millward Brown, to jednym z jej elementów mógłby być także Korwin-Mikke, który z sejmowej mównicy chciałby wywrócić dotychczasowy porządek "do góry nogami". Na szczęście takie wizje są na razie możliwe tylko statystycznie.