"Tylko trzy razy do roku wpadają na wakacje do miasta. Okres powakacyjny, pobożonarodzeniowy i powielkanocny to czas ferii, w trakcie których młode wszy zaznajamiają się z architekturą urbanistyczną" - pisał Marcin Sztetter. Na portalu eDziecko.pl dziennikarz sugerował w ten sposób, że za plagą wszy w stolicy stoją przybysze z brudnej prowincji. Czystych, rodowitych warszawiaków gryzą jego zdaniem "wszy słoikowe". Szybko ten kuriozalny felieton został jednak zastąpiony artykułem zatytułowanym... "W tym miejscu znajdował się tekst, który nie powinien zostać opublikowany w serwisie".
Nie wszyscy dziś z zadumą wspominali zmarłych. Wielu z nas zamiast spokojnie przeżywać Wszystkich Świętych oburzało się opublikowanym na wydawanym pod egidą Gazeta.pl portalu eDziecko.pl artykułem na temat... wszy. Felietonista należącego do Agory serwisu w dość stanowczy sposób tłumaczył w nim problem sezonowości plag wszy w stolicy. "Tylko trzy razy do roku wpadają na wakacje do miasta. Okres powakacyjny, pobożonarodzeniowy i powielkanocny to czas ferii, w trakcie których młode wszy zaznajamiają się z architekturą urbanistyczną" - zwracał uwagę Marcin Sztetter.
Dziennikarz nie pozostawiał wiele wątpliwości co do tego, kogo wini za to, iż w XXI wieku w Warszawie trzeba walczyć z wstydliwymi wszami. Na pewno przywożą je tzw. "słoki", którzy jadą na zawszoną prowincję na święta, a potem przywożą to ustrojstwo do czystej, nowoczesnej stolicy. Sztetter nie bał się nawet zasugerować, iż to nowe zjawisko w świecie przyrody zwane "wszami słoikowymi". "Przedszkole prywatne, ludzie 'czyści i na poziomie', a jednak wszy się pojawiły. Nie podejrzewam o nic przedszkolanek - one akurat są wzorem czystości i zdrowego rozsądku" - pisał.
O felietonie Marcina Sztettera piszemy w czasie przeszłym, bo niestety nie można znaleźć go już na stronach serwisu Gazeta.pl. Po fali krytyki i oburzenia w komentarzach pod materiałem, a także na portalach społecznościowych pod linkiem do felietonu zatytułowanego "Warszawę zaatakowały wszy słoikowe" pojawiły się przeprosiny ze strony redakcji portalu eDziecko. "W tym miejscu znajdował się tekst, który nie powinien zostać opublikowany w serwisie" - brzmi nowy tytuł. A dywagacje na temat brudnej prowincji, która ściąga wszy do stolicy zastąpiły przeprosiny:
Przepraszamy Wszystkich Czytelników, którzy poczuli się nim dotknięci i urażeni.
Szanowni Czytelnicy!,
Bardzo przepraszamy za opublikowanie tekstu, który znajdował się pod tym adresem.
Nie powinien zostać opublikowany, nie wyraża też stanowiska redakcji.
Wszystkich, którzy poczuli się nim urażeni bardzo przepraszamy. CZYTAJ WIĘCEJ