Artur Boruc powielił w sobotę osławiony błąd Tomasza Kuszczaka sprzed lat.
Artur Boruc powielił w sobotę osławiony błąd Tomasza Kuszczaka sprzed lat.

Polscy bramkarze na pewno należą do najlepszych na świecie. Niestety mają jedną wielką słabość. Czasem nie wierzą, że lecąca w ich stronę piłka... może wpaść do bramki. Przed laty oszukać w ten sposób dał się Tomasz Kuszczak, a dziś równie kuriozalną interwencję zaliczył niestety także Artur Boruc.

REKLAMA
Polscy bramkarze uchodzą za jednych z najlepszych na świecie. Niektórzy twierdzą, że gdyby polska reprezentacja piłkarska mogła wystawić skład złożony głównie z goalkeeperów, skończyłby się wszystkie nasze futbolowe problemy. Niestety w sobotę Artur Boruc udowodnił, iż bramkarzy z nad Wisły oprócz wielkiego talentu łączy jednak także wspólna wielka słabość. Bez większego problemu można naszych zawodników pokonać bowiem z kilkudziesięciu metrów kozłującą po murawie piłką, która ostatecznie wpada im "za kołnierz".
Kilka lat temu pośmiewiskiem całego świata przez taką akcję stał się stojący w bramce polskiej reprezentacji Tomasz Kuszczak. Wówczas nie uwierzył, że lecąca powolnie w jego stronę piłka kopnięta przez Kolumbijczyka jest w stanie wpaść w siatkę bramki. Żadnej nauki z tamtej bolesnej lekcji nie wyniósł Artur Boruc, który broniąc dziś barw brytyjskiego Southampton F.C. pozwolił strzelić sobie prawie identycznego gola.
Boruc jak Kuszczak
Artur Boruc powielił fatalny błąd Tomasza Kuszczaka sprzed lat

Być może Artur Boruc w sobotnim meczu nieco odpuścił po pasmie sukcesów, które odnosił ostatnio grając na Wyspach. Do dziś na jego koncie było najmniej puszczonych goli w brytyjskiej Premier League. Pokonać Boruca napastnicy przeciwników nie mogli już od wielu meczów, dzięki czemu nominowano go nawet do tytułu piłkarza miesiąca.