
Coraz więcej osób rezygnuje ze szkoły i decyduje się uczyć swoje dzieci w domu. Jeszcze trzy lata temu takich rodzin było w Polsce ledwie sto. Na początku września – niemal dwadzieścia razy więcej. Rodzice narzekają na głupotę i niekompetencję nauczycieli, wolą uczyć pociechy w domowym zaciszu. By uzyskać na to zgodę trzeba przebić się przez biurokratyczną machinę i przygotować na społeczny ostracyzm. Ale warto – mówią ci, którzy zdecydowali się na ten krok. Innego zdania się psychologowie. "Szkoła daje dużo więcej, niż myślimy" – mówią. Kto w tym sporze ma rację?
To, co się stało w Polsce na temat edukacji domowej jest prawdziwym powstaniem, wyjściem z podziemia, przełamaniem bezdusznej bariery biurokratyczno-prawno-administracyjnej, która nie dopuszczała do siebie myśli, by rodzina mogła działać jako samodzielny podmiot edukacyjny
Homeschooling – z czym to się je?
Czym jest homeschooling? Skąd nagły wzrost zainteresowania wśród Polaków właśnie taką formą edukacji? Jakie są motywacje tych, którzy podejmują niełatwe wyzwanie nauczania dzieci bez pomocy systemu oświaty?
Ministerstwo Edukacji Narodowej nie prowadzi oficjalnych badań na temat edukacji domowej. Liczba 2 tys. rodzin wynika z nieoficjalnych szacunków dr Marka Budajczaka. To on, wraz z żoną, uchodzą za pionierów homeschoolingu w Polsce. W połowie lat 90-tych postanowili wypisać dwójkę swoich dzieci ze szkoły. Uznali, że edukacja domowa będzie bardziej efektywna – Nie zamierzaliśmy podważać kompetencji nauczycieli, nie chcieliśmy nikogo obrażać. Doszliśmy po prostu do wniosku, że sami jesteśmy w stanie uczyć nasze dzieci przynajmniej tak samo dobrze – mówią po latach Budajczakowie.
Co o homeschoolingu mówią badania?
Amerykański instytut NHERI sprawdził wiedzę i umiejętności dzieci od wieku przedszkolnego do 17 roku życia. Okazało się, że uczniowie szkół państwowych uzyskali ok. 50 proc. punktów możliwych do zdobycia, szkół prywatnych ok. 65-75 proc, a dzieci uczone w domu 75-85 proc. Te ostatnie znacznie lepiej wypadały też na egzaminach wstępnych na studia. CZYTAJ WIĘCEJ
Swoją batalię z oświatą toczyli przez 12 lat, ale jak dziś twierdzą – było warto. – Przez lata spotykaliśmy się z ledwie skrywaną niechęcią otoczenia. Ze względu na dzieci nie podjęłam pracy. Istnieje jednak rzecz, dla której warto było przez to wszystko przejść. Kiedy uczyłam Pawła i Emilkę, wiele razy widziałam, jak błyszczą im oczy, jak chłoną każde moje słowo. Nigdy nie przeżyłam niczego piękniejszego – mówi pani Izabela.
Na podobne efekty domowej edukacji liczy Pani Agata Kuźnicka-Bronik, mama 4-letniego Kazika i ośmiomiesięcznej Ani. Pani Agata zadecydowała niedawno, że będzie uczyć i wychowywać dzieci w domu – sama. Dlaczego? – Chronicznie nienawidziłam podstawówki. Byliśmy w niej szarą masą, która wszystkim przeszkadzała. Nie chcę, by podobny scenariusz spotkał moje dzieci – wyjaśnia w rozmowie z naTemat.
Chcesz uczyć swoje dziecko w domu? Musisz:
– dostać zgodę dyrektora szkoły, w której dotychczas uczyło się Twoje dziecko
– otrzymać opinię z poradni pedagogiczno–psychologicznej
– podpisać oświadczenie, w którym zadeklarujesz, że bierzesz na siebie nowy obowiązek i jesteś świadom uregulowań prawnych
– pospieszyć się – wszelkie formalności musisz załatwić do końca maja roku, w którym dziecko ma zamiar przystąpić do edukacji domowej
Opowiada: – Kiedy patrzę na moich znajomych-rodziców uczniów podstawówki, czy gimnazjum przepełniają mnie trwoga i współczucie. Trwoga, bo okazuje się, że dziś szkoła decyduje o życiu całej rodziny. Dziecko wraca ze szkoły ok. 15-16, je, po czym siada do lekcji, które kończy o 21. Nie, nie siada samo. Siada z mamą/tatą/ciotką właściwą do wykonania danego zadania. Ostatnio pewnemu 12-latkowi odrabialiśmy lekcje w piątkę: trzy osoby dorosłe rozwiązywały ułamki, jedna czytała Robinsona Crusoe, a ja analizowałam zadany na religii fragment Biblii. Z tego samego powodu ogarnia mnie też współczucie – mówi.
Pani Agata ma jednak świadomość, że czasem bywa niekonsekwentna, a jej wiedza, gdy Kazik będzie szykował się do liceum, może okazać się niewystarczająca. Dlatego na polską oświatę się nie obraża. Posłała syna do przedszkola ("Ale prowadzonego według filozofii i metod edukacyjnych Marii Montessori"), pośle też do liceum. Natomiast szkołę podstawową Kazio spędzi więc w domu – z rodzicami i młodszą siostrą.
Nauczanie domowe można zacząć w każdym momencie podstawowej edukacji dziecka, a kiedy się je rozpocznie, nie trzeba go kontynuować aż do ukończenia szóstej klasy szkoły podstawowej CZYTAJ WIĘCEJ
Pewnych rzeczy dzieci nauczą się tylko w szkole
O nauczanie dzieci w domu spytaliśmy psycholog dziecięcą Katarzynę Wyszyńską. – Jestem absolutnie przeciwna – mówi stanowczo. Tłumaczy:
– Szkoła to nie tylko nauka dodawania i odejmowania, czy poprawnego pisania. Szkoła uczy dzieci umiejętności miękkich, niezwykle cenionych w dorosłym życiu, np. przez pracodawców. Uczy także relacji społecznych – empatii, asertywności, pracy w grupie, współdziałania – ale nie rywalizacji. Tego dzieci nie nauczą się z rodzicem w domu – dodaje.

