Były prezydent ocenia, że organizowane przez Prawo i Sprawiedliwość obchody Dnia Niepodległości mogą wymknąć się spod kontroli. – Jarosław Kaczyński, według jego pomysłu, chciał zacząć kampanię wyborczą w Katyniu i zapłaciliśmy za to Smoleńskiem. I tutaj żebyśmy znów nie zapłacili czymś podobnym – mówi Lech Wałęsa w "Bez autoryzacji".
Kiedy słyszy pan "Społeczne obchody Dnia Niepodległości pod patronatem Jarosława Kaczyńskiego", to pana zdaniem one są "społeczne" czy "partyjne"?
Partyjne.
A powinno tak być?
Partie mogłyby się porozumieć, w całości, ale takie obchodzenie jest próbą szukania punktów gdzie to tylko możliwe, ale w sposób mało patriotyczny.
A może Jarosław Kaczyński tylko próbuje zlikwidować przewagę, którą mają politycy PO pełniący funkcje państwowe i z tego tytułu biorący udział w obchodach Dnia Niepodległości?
Jarosław Kaczyński, według jego pomysłu, chciał zacząć kampanię wyborczą w Katyniu i zapłaciliśmy za to Smoleńskiem. I tutaj żebyśmy znów nie zapłacili czymś podobnym.
Te obchody mogą wywołać niepokoje, zamieszki?
Wszystko jest możliwe. Proszę następne pytanie.
Donald Tusk powinien ostrożniej dobierać współpracowników, po tym, co stało się po wyborach w dolnośląskiej Platformie?
Na pewno tak, ale tego trzeba się dopiero dopracować, trzeba się sprawdzić: mały prezydent, większy prezydent, itd. I dopiero po czynach będziemy wybierać. A ponieważ myśmy doszli do władzy przeskakując płoty, to dzisiaj to trochę kuleje. Nie mieliśmy czasu na sprawdzenie się i stąd takie pomyłki.
Widzi pan analogię między współpracą, a później konfliktem pana i braci Kaczyńskich oraz współpracą, a później konfliktem Tuska i Schetyny?
Nie, nie, nie. Tu nie ma podobieństw, no może z punktu widzenia ludzkiego. Ja miałem koncepcję, można się z nią zgadzać albo nie zgadzać, ale ją realizowałem. I do tej koncepcji pasowali mi w w pewnym okresie czasu Kaczyńscy. A kiedy mi nie pasowali, to się ich pozbyłem. A więc tu chodziło o realizację wizji. Natomiast tutaj pracują w jednej koncepcji, tylko się nie sprawdzają jako ludzie, jako działacze.
Zapewne pamięta pan zapowiedzi towarzyszące powstawaniu PO. Mówiono, że to nowa jakość, zupełne odcięcie się od skorumpowanej sceny partyjnej. Teraz widać, że w gruncie rzeczy Platforma jest taka sama jak one. Jest pan zawiedziony Platformą?
Proponowałbym, żeby pan jednak zwracał uwagę na to, co ja mówię. Mówię panu, że tego wszystkiego musimy się dopiero dopracować, sprawdzając na różnych polach. A to, że życzenia na początku są? No jasne, że wszyscy sobie życzą dobrze, natomiast potem w pracy wychodzi kto się sprawdza, a kto się nie sprawdza. My nie mieliśmy czasu na sprawdzanie i stąd są tu i ówdzie pomyłki.
Czy powinniśmy dać Donaldowi Tuskowi czas, żeby ułożył stosunki wewnątrz partii?
Proszę pana, nic nie będziemy dawać, bo daliśmy w kampanii wyborczej. Wygrał wybory i ma prawo decydować. Natomiast w następnych wyborach zrobimy to, co w wyborach robić się powinno.
Nie jest pan za skróceniem kadencji Sejmu, co wczoraj zaproponowała Solidarna Polska?
Jeśli to coś da, to możemy codziennie wybierać nowy parlament. Jeśli nas stać i to coś pomoże, to proszę uprzejmie.
Rozumiem, że uważa pan, iż w tym wypadku nic to nie da i powinniśmy dotrwać do 2015 roku.
Dokładnie tak. Nic to nie da. Nie ma propozycji. Proszę przyspieszyć przygotowanie propozycji, proszę przyspieszyć usuwanie błędów. A błędem jest zła ordynacja wyborcza, zły regulamin Sejmu, za wcześnie dane partiom pieniądze. To powoduje obecny stan.
Chce pan jednomandatowych okręgów wyborczych?
Nie, nie, nie. Proszę wrócić do mojej koncepcji. Na okres budowania jakiejś znośniej demokracji trzeba w parlamencie 50 procent reprezentantów. I partia, która jako ostatnia wejdzie w tej 50 zamyka możliwość innym. Nie może być tak, że jakaś partia może wygrać 6 procentami i rządzić w naszym kraju, bo inne nie przekroczą progu. To jest makabra.
Zła ordynacja spowodowała to, co dzisiaj się dzieje i trzeba ją poprawić. Trzeba regulaminem zobowiązać posłów, że nie ma wolnych strzelców. Kto nie połączy się w 50-osobowe zespoły, ten nie dostanie pieniędzy i ten nie rozumie demokracji. Nie może być rozdrobniony parlament, bo to do niczego nie prowadzi. Musi być przymus demokratyczny zorganizowania się w około 50 posłów.
Posłowie niezależni, jak teraz na przykład Jarosław Gowin, nie mieliby racji bytu? Musieliby się do czegoś przyłączyć?
Nie mieliby racji bytu. Na razie jest wstępna faza demokracji, więc na razie trzeba dopuścić mniejsze partie, nawet po jeden procent, aby wchodziły w zespoły. Natomiast przymus organizowania się w zespoły powinien być wprowadzony regulaminem Sejmu, aby nie było niezorganizowania.
A jak pan się zapatruje na działania Jarosława Gowina? Wydaje się, że on – szczególnie w sferze światopoglądowej – jest panu bliższy niż Donald Tusk.
No tak, ale nie tak należy walczyć. Niech buduje, ale nie na walce, nie na ubijaniu innych partii, ale niech swoje buduje pozytywnym programem, uwagami. Niech się nie czepia miejsca gdzie był, gdzie lata służył, brał pieniądze
Czego spodziewa się pan po wizycie Johna Kerry'ego?
Mam nadzieję, że Amerykanin przywiezie nam te taśmy z podsłuchów i skończy się ta sprawa ze Snowdenem.