Jedna z moich znajomych, mama od paru lat, pytała ostatnio jak chronić dziecko przed przekleństwami. Dookoła wszyscy przeklinają – w mediach, na ulicy, przedszkolu, szkole, na rodzinnych imprezach. Niestety, uchronić się nie da. Co więc zrobić, żeby nasze dziecko nie posługiwało się językiem rodem spod budki z piwem?
"Co zrobić, żeby dziecko nie przyswajało przekleństw? W domu nie przeklinamy, ale mały poszedł do przedszkola i przynosi coraz gorsze wyrazy!" – pytała ostatnio na Facebooku jedna z moich znajomych, młoda mama. Posypały się dziesiątki odpowiedzi, głównie od innych mam, których sugestia była zazwyczaj jedna: ucz dziecka, żeby zastępowało przekleństwa innymi, neutralnymi wyrazami i zwracaj mu uwagę za każdym razem, kiedy przeklina.
Dziecka od k... i p... nie uchronisz
Choć taka rada wydaje się być całkiem sensowna, to wcale nie musi nam pomóc. Żeby bowiem móc wychować dziecko tak, by nie mówiło językiem panów spod budki z piwem, trzeba zrozumieć, czemu w ogóle dzieci z taką lubością używają słów powszechnie uważanych za niezbyt eleganckie.
Jeden z powodów jest powszechnie znany – dzieci czują się wtedy bardziej dorosłe. – Dla nich świat dorosłych to często świat pełen przekleństw – mówi psycholog rozwojowy Dorota Zawadzka. Jednocześnie przypomina, że na ten problem mamy akurat niewielki wpływ. – Uchronić dzieci przed przekleństwami się nie da. To tak jak próbować je bronić przed reklamami, to niemożliwe – ocenia.
A przeklinające maluchy to naprawdę nic nietypowego. Historia z życia wzięta. Przedszkole, okres przedświąteczny. Prowadzący zajęcia rozmawiają z dziećmi na temat zbliżającego się Bożego Narodzenia i św. Mikołaja. Nagle jeden ok. 5-letni chłopiec podnosi rękę i mówi, że Mikołaja nie lubi. Na pytanie dlaczego, odpowiedział wprost "bo mnie wkur***".
Podobną sytuację wspominał niedawno także nasz bloger Damian Muszyński. Na przystanku spotkał kilkuletniego chłopca, który w towarzystwie matki wykrzykiwał do ludzi "wal się pedale!", "wal się żydzie!".
Dla dzieci przekleństwa mogą być słowami-wytrychami. Starsze dzieci, np. już w wieku szkolnym, mogą też kląć, bo tak im po prostu... łatwiej. – Mają mały zasób słów, a za przekleństwem można schować bardzo dużo – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Inną przyczyną takiej popularności brzydkich wyrazów u dzieci jest też fakt, że... mogą nimi na nas wpływać. Dzieci czują, że mówiąc "d**a" czy "k***a" wywołają jakiś efekt. Dorośli zaczynają się oburzać, krzyczeć, emocjonować – czyli w skrócie, przekleństwa oznaczają możliwość wpływania. Dorota Zawadzka podaje jako przykład sytuację, w której w sklepie dziecko może kląć, bo mama nie chce mu czegoś kupić. Oczywiście, wtedy tłumaczenie, że "nie wolno tak mówić", do dziecka specjalnie nie trafi, więc wielu dorosłych dla świętego spokoju i by nie wstydzić się za pociechę zgodzi się na jej wymarzony zakup. – Dziecko widzi, że przekleństwa niosą emocje – przypomina Zawadzka.
W domu... nie reaguj od razu
Z tym, że dziecko ma świadomość mocy takiego "przekazu", wiąże się jedna istotna sprawa. Wbrew powszechnie udzielanym radom, gdy dziecko w domu przeklnie, wcale nie powinniśmy od razu biec do niego z krzykiem, że tak nie wolno. – Jak dziecko przeklnie, udawaj, że tego nie usłyszałeś. Nie reaguj. Dopiero potem z nim o tym porozmawiaj, powiedz, że kiedyś tam usłyszałaś – radzi Dorota Zawadzka.
Dzięki temu nie nadajemy przekleństwom żadnej wielkiej wagi emocjonalnej, więc nie będą one dla dziecka tak atrakcyjne w użyciu. A tym samym – dziecko nie będzie próbowało w ten sposób zwracać na siebie naszej uwagi. Jeśli bowiem nauczy się, że przekleństwo przyciąga rodzica, będzie to stosować nawet nieświadomie, byśmy się nim zajęli.
Im mniej emocji, tym lepiej
Dorota Zawadzka ogólnie zresztą radzi, żeby w sprawach przekleństw się nie emocjonować. Im spokojniej do sprawy podejdziemy, tym lepiej. – O przeklinaniu trzeba rzeczowo rozmawiać, bez argumentów emocjonalnych – podkreśla nasza blogerka.
W zależności od wieku, naszych relacji z dzieckiem i jego "zaawansowania" w mówieniu, możemy przeprowadzać takie rozmowy w różny sposób. Próbować można już z 4-latkiem. Jeśli jednak nasze dziecko nie używa przekleństw świadomie, tylko po prostu zasłyszało je gdzieś i powtarza, trzeba grzecznie i stanowczo poprosić je żeby takich słów nie używało.
Można też zastosować "zabawę terapeutyczną". Poprosić dziecko, żeby wykrzyczało wszystkie takie wyrazy, jakie zna. – I powiedzieć mu, że jeśli znowu będzie miało ochotę na przeklinanie, to niech przyjdzie do nas i znowu je wykrzyczy – wskazuje Dorota Zawadzka.
Rozmawiaj, pytaj
Jeśli zaś czujemy, że już możemy o tym porozmawiać, powinniśmy to zrobić. I przede wszystkim dopytać: czemu dziecko przeklina, po co to robi, co chce tym osiągnąć. Czy wie co znaczą te wyrazy? Jeśli nie, możemy je wyjaśnić. Dodać do tego, że mogą one krzywdzić drugą osobę oraz wytłumaczyć ich pochodzenie.
Można też przyznać się dziecku, że sami znamy te wyrazy, czasem ich używamy, ale nie wolno tak mówić notorycznie. – Nie powinniśmy przekonywać, że "tak nie wolno, bo ja i tatuś tak nie mówimy", bo to oczywista nieprawda, każdemu zdarza się przekląć – podkreśla psycholog. Jeśli zaś np. przekleństwa służą wyrażaniu – jak u dorosłych – negatywnych emocji, można pokazać co zrobić zamiast tego.
Nasza rozmówczyni przestrzega, że popularna wśród rodziców metoda: mów "motyla noga" zamiast "k...a", działa tylko w jednym przypadku. – Jeśli my sami będziemy tak robić i konsekwentnie się tego trzymać. Bo jeśli każemy dziecku mówić "motyla noga", a sami za każdym razem, gdy nas poniosą nerwy, będziemy przeklinać, to nic z tego – zaznacza psycholog.
Nie rób z tego tabu
Z przekleństw nie należy też robić tematu tabu, bo jak zwykle udawanie, że coś nie istnieje, nie sprawi, że to coś zniknie. – Trzeba też pamiętać, że jeśli dziecko nie przeklina w domu, to wcale nie znaczy, że nie robi tego w szkole. Jeśli dowiemy się, że przeklina wśród rówieśników, można mu wyjaśnić, że być może w towarzystwie kolegów przynosi to mir, ale u nauczycieli i innych ludzi pogarsza opinię – dodaje Zawadzka.
Na nic jednak rozmowy i podchody, jeśli sami będziemy kląć w towarzystwie dzieci. A co w przypadku, gdy unikamy brzydkich słów, a dziecko i tak rzuca nimi na prawo i lewo? Wtedy warto zastosować się do powyższych rad. Dorota Zawadzka przekonuje, że rodzice, którzy sami są kulturalni mogą zmienić wpływ niemal każdego środowiska.