Ranjit Sinha zapewnia, że jego słowa zostały źle zinterpretowane
Ranjit Sinha zapewnia, że jego słowa zostały źle zinterpretowane Fot. NDTV / youtube.com

Dyrektor indyjskiego Centralnego Biura Śledczego (CBI) oznajmił we wtorek, że zakłady sportowe powinny zostać zalegalizowane. Wypowiedź Ranjita Sinhy nie wzbudziłaby zapewne dużego zainteresowania, gdyby nie użył on zadziwiającego porównania. – Czy mamy agencje zdolne do egzekwowania prawa zakazującego przeprowadzania zakładów? (...) jeśli nie możesz uniknąć gwałtu, to się nim ciesz. Lepiej jest zalegalizować zakłady i trochę na tym zarobić – oświadczył Sinha.

REKLAMA
Wypowiedź szefa CBI szybko zwróciła uwagę dziennikarzy, polityków oraz obrońców praw człowieka. Ci ostatni zażądali nawet, by Ranjit Sinha zrezygnował z zajmowanego stanowiska. Dyrektor CBI nie zamierza jednak odchodzić, tłumacząc, iż wcale nie chodziło mu o to, że w sytuacji, gdy gwałt jest nieunikniony, ofiara powinna leżeć spokojnie i czerpać z niego przyjemność.
Sinha podkreślił, że nie zamierzał nikogo urazić, a kontrowersyjną wypowiedź popełnił nieumyślnie. – Powtarzam, że bardzo szanuję kobiety. (…). Reakcja na moją uwagę jest złośliwą propagandą, uderzeniem poniżej pasa, to nie jest fair – oznajmił Sinha.
Jego tłumaczenia nie przekonały jednak rzeczniczki Indyjskiej Partii Ludowej Nirmali Sitharaman, która stwierdziła, że słowa dyrektora CBI były "szokujące". Podobnie oceniła je Brinda Karat z Komunistycznej (Marksistowskiej) Partii Indii. – To obrzydliwe, że człowiek, który jest odpowiedzialny za prowadzenie kilku śledztw dotyczących gwałtów, używa takiej analogii. Powinien być ścigany za znieważenie kobiet – powiedziała Karat.
W zachodnich mediach Indie często pojawiają się właśnie w kontekście gwałtów. Z oficjalnych danych wynika, że w 2011 roku w Indiach dokonano ponad 24 tysięcy tego typu przestępstw, ale obrońcy praw człowieka uważają, że zarejestrowane przypadki to tylko wierzchołek góry lodowej.