Nie tylko molestował nieletnich chłopców, ale nie stronił od narkotyków i utrzymywał intymne relacje z jednym z diakonów - oto nowe ustalenia w sprawie pedofilskiego skandalu, który na Dominikanie wywołał abp Józef Wesołowski. Okazuje się też, że choć jego sprawą zajmuje się dziś głównie Watykan, dominikańscy śledczy mają wciąż szansę, by go schwytać i osądzić w ich kraju.
Kontrowersje budzą szczególnie ujawnione zeznania diakona Francisco Javiera Occis Reyesa. Dominikańscy śledczy przesłuchali go na prośbę Watykanu. Co ciekawe, diakon sam ma kłopoty z prawem i obecnie znajduje się w areszcie w związku z zarzutami o napaść na tle seksualnym.
Francisco Javier Occis Reyes twierdzi, że wcześniej utrzymywał intymne relacje z abp. Józefem Wesołowskim. Zeznał również, iż pochodzący z Polski hierarcha nie tylko korzystał z usług nieletnich prostytuujących się chłopców, ale nie stronił również od kontaktów z dealerami narkotyków. - Abp Wesołowski palił i wciągał narkotyki - cytuje diakona telewizja NCDN, której dziennikarze od początku śledzą ten skandal.
Dominikańscy dziennikarze poinformowali również, że Prokuratura Generalna ich kraju już na początku listopada zakończyła śledztwo dotyczące działalności pedofilskiej abp. Józefa Wesołowskiego, a teraz wszystkie akta sprawy znajdują się w watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, która zdecyduje o losie polskiego hierarchy w Kościele.
Oskarżenia pod adresem arcybiskupa rzymskokatolickiego, który sprawował posługę na Dominikanie stały się przedmiotem zainteresowania mainstreamowych mediów. Sposób, w jaki relacjonowana bywa ta sprawa jest jednak kuriozalny. Drapieżne zazwyczaj media podkulają ogon i zachowują daleko idącą wstrzemięźliwość w sprawie "wysokiego rangą urzędnika kościelnego". CZYTAJ WIĘCEJ