Sedes. Zdawałoby się – nic wielkiego. A jednak trzeba pamiętać, że korzystanie z niego to swoisty przywilej: 4 na 10 ludzi na świecie nie ma żadnego dostępu do ubikacji, a swoje potrzeby fizjologiczne musi załatwiać pod gołym niebem. Warto o tym pamiętać, zanim obśmieje się Światowy Dzień Toalet.
Na ogół w zasadzie o nich nie rozmawiamy. Dla nas, mieszkańców pierwszego świata są czymś tak oczywistym jak powietrze, którym oddychamy. Czasem najwyżej ponarzekamy, że te publiczne są zaniedbane, stare, brudne. Ale ostatecznie kto by się tym poważnie przejmował, skoro każdy ma swoją własną toaletę w domu?
No właśnie. Czy aby na pewno każdy? Jeśli rozejrzymy się nieco dookoła, szybko okaże się, że powszechność tego wynalazku w gruncie rzeczy ma bardzo ograniczony zasięg. Między Bogiem a prawdą, jesteśmy w mniejszości – wedle danych ONZ dostęp do wysokiej jakości sanitariatów jest przywilejem tylko co czwartego mieszkańca Ziemi.
Latamy na Księżyc, a nie mamy toalet
19 listopada pod egidą ONZ obchodzono kolejny już Światowy Dzień Toalet. W Polsce przeszedł niemal bez echa. Jeśli pojawiały się jakieś publikacje na jego temat, utrzymane były raczej w humorystycznym tonie (np. ranking aplikacji do toalety) stawiając tę datę niemal w jednym szeregu z obchodami humorystycznego Dnia Pocałunku czy Międzynarodowego Dnia Astrologii. Tymczasem sprawa jest zupełnie poważna.
– Na świecie jest siedem miliardów ludzi, z których 40 procent nie ma dostępu do toalet. To absurdalna sytuacja. Jesteśmy nowocześni, wysyłamy ludzi na Księżyc, a akceptujemy fakt, że jest tyle osób, które nie mają toalet – mówił w wywiadzie dla magazyny “Vice” Jack Sim, założyciel Światowej Organizacji Toaletowej (WTO).
Sim założył WTO w 2001 roku – jest to organizacja pozarządowa, która za cel obrała sobie poprawę warunków sanitarnych i rozszerzenie dostępu do toalet na całym świecie. Jak podkreślał w licznych wywiadach Sim, działanie jest konieczne, bo choć sytuacja w wielu rejonach globu jest dramatyczna, tak prozaiczny i “śmieszny” temat jak toalety nigdy nie interesował władz, polityków czy organizacji międzynarodowych. To dzięki staraniom Sima dziś Światowy Dzień Toalet dostał się pod egidę ONZ. Ale to dopiero początek drogi.
Choroby, edukacja, gospodarka...
Wedle danych WHO aż 15 proc. ludności świata (z których 80 proc. zamieszkuje południowo-wschodnią Azję oraz Afrykę subsaharyjską) musi załatwiać dziś swoje potrzeby fizjologiczne pod gołym niebem. – Dostęp do godnych warunków sanitarnych jest tymczasem podstawowym prawem człowieka – zauważa Olga Blumczyńska z Polskiej Akcji Humanitarnej.
Te dane mają jednak także inny wymiar: przekładają się na bardzo konkretne problemy zdrowotne: np. dlatego, że nieczystości dostają się do gleby i zatruwają wodę. – Według danych Światowej Organizacji Zdrowia 2,5 mld ludzi na świecie cierpi z powodu chorób wywołanych brakiem sanitariatów – mówi Blumczyńska. Z powodu tych schorzeń rocznie umiera ok. 800 tys. dzieci.
Do tego należy doliczyć także różnorodne negatywne skutki o charakterze ekonomicznym, a także edukacyjnym, opisane w badaniach ONZ, WHO i UNESCO. Weźmy choćby prosty fakt przywołany przez Ban-Ki Moona, że istnienie szkolnych toalet może o 11 proc. zwiększać liczbę dziewczynek, które uczęszczają do szkół! Stan sanitariatów (lub ich brak) powoduje też wymierne koszty gospodarcze. Wedle danych niski poziom sanitarny kosztuje słabo rozwinięte kraje ok. 7 proc. ich PKB.
Więcej komórek niż toalet
Co ciekawe, bieda nie jest jedynym problemem. Brakuje też politycznej woli, by podejmować tę sprawę, czasami potrzeba również edukacji – wiele osób nie ma bowiem świadomości niebezpieczeństw, które wiążą się z niskim stanem higieny. Prowadzi to do takich absurdów, że w pewnych krajach toaleta jest trudniej dostępna niż… telefon komórkowy.
Dlatego też WTO stara się sprawić, żeby o tym nieco “śmierdzącym” problemie, którego politycy starali się unikać jak ognia, mówiło się więcej: stąd różnorodne akcje czy patronaty instytucji i firm, a także liczne inicjatywy lokalne i szkolenia. Podobne cele stawia sobie również PAH, która od 2001 roku poprawiła warunki sanitarne setek tysięcy ludzi w 7 krajach na świecie. Obecnie PAH buduje i remontuje w Palestynie systemy wodno-sanitarne
– Silne powiązanie pomiędzy czystą i przyjemną toaletą a uczęszczaniem do szkoły można sobie uświadomić z łatwością, gdy sami jesteśmy zmuszeni do wejścia do brudnej i zniszczonej toalety nawet raz. Tymczasem wiele uczennic i uczniów musi znosić taki stan codziennie – mówi Blumczyńska.
Warto zresztą pamiętać, że cały problem nie jest nam wcale aż tak odległy. Wystarczy przypomnieć sobie katastrofalny stan wielu polskich publicznych szaletów, czy też dane Eurostatu, z których wynika, że co 20 Polak nie ma w domu toalety. Nie ma więc co śmiać się z “niepoważnego” Dnia Toalet, albo udawać, że problem nie istnieje. Pomyślcie o tym następnym razem, gdy będziecie spuszczać wodę.
Dla przykładu weźmy mały kraj, jakim jest Kambodża. Jest tam 17 mln mieszkańców, 9 mln telefonów, a dostęp do sanitariatów obejmuje tylko 23 proc. populacji. To około 4,5 mln. ludzi. Jednym słowem więcej osób ma telefon niż toaletę. CZYTAJ WIĘCEJ
Olga Blumczyńska
PAH
PAH wybudowała lub doprowadziła do stanu używalność toalety i ujęcia wody pitnej w 102 szkołach palestyńskich na Zachodnim Brzegu w przeciągu ostatnich czterech lat. Głównym celem naszych działań było zapewnienie bezpiecznych warunków sanitarnych. Potrzeba pracy w tym obszarze wynika z silnego związku pomiędzy stanem toalet oraz uczęszczaniem do szkoły, szczególnie przez dziewczynki.