
W słynnej piosence Wiesław Gołas nawoływał, by po pierwszej secie wypić drugą i ruszać w Polskę, w równie słynnej piosence Artur Andrus pił w Spale i spał w Pile. A Luke Harding, 19-latek z Manchesteru, zamiast wrócić taksówką do domu poleciał po pijaku do Paryża.
REKLAMA
Historię nieszczęśnika z radością opisały zagraniczne media. 19-letni pracownik huty, Luke Harding, zaczął pić - kolejno - w różnych pubach w swoim rodzinnym Manchesterze. Po kilku "setach" był pijany już na tyle mocno, że bez zastanowienia mógł zrobić coś wybitnie głupiego i nawet o tym później nie pamiętać.
Około czwartej nad ranem, zamiast wsiąść do taksówki lub poprosić nieco bardziej przytomnego kolegę o pomoc, Luke postanowił kupić sobie bilet do Paryża. Impulsem do podjęcia tej "szalonej" decyzji był odnaleziony w odmętach kieszeni paszport. Nieograniczona wyobraźnia wzmocniona dużą ilością alkoholu naprawdę przestaje mieć jakiekolwiek granice - dosłownie i w przenośni.
– Znalazłem w kieszeni mój paszport, którego zwykle używam zamiast dowodu osobistego i spojrzałem na ekran telefonu. Mówił do mnie coś o tanich lotach do Paryża – wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem Metro. – Pomyślałem, że to całkiem dobry pomysł, działałem pod wpływem impulsu - tłumaczył.
O 6 rano, gdy ciągle był pijany, zarezerwował bilet do Paryża za równowartość ok. 161 dolarów i wsiadł do samolotu. Po kilku godzinach obudził się w toalecie na lotnisku Charles'a De Gaulle'a, z wielkim kacem i poczuciem kompletnej dezorientacji.
– Zadzwoniłem do mojej mamy i poprosiłem, żeby odebrała mnie z lotniska o 20. Wytłumaczyłem jej o co chodzi, okropnie się wściekła - mówił Luke.
Nastolatek zdążył kupić bilet powrotny za równowartość ok. 247 dolarów, ale do odlotu miał jeszcze osiem godzin. Przez ten czas zdążył wyleczyć kaca, zjeść croissanta pod Łukiem Triumfalnym i zrobić sobie zdezorientowane zdjęcie "z ręki", które zdążyło już obiec pół internetu.
Nastolatek zdążył kupić bilet powrotny za równowartość ok. 247 dolarów, ale do odlotu miał jeszcze osiem godzin. Przez ten czas zdążył wyleczyć kaca, zjeść croissanta pod Łukiem Triumfalnym i zrobić sobie zdezorientowane zdjęcie "z ręki", które zdążyło już obiec pół internetu.
Co powiedział po powrocie? Daily Mail podaje, że narzekał na zimno: Było super, ale cholernie zimno, tutaj jest zdecydowanie cieplej. Czy żałuje? – Nie, to śmieszna historia, będę mógł ją opowiadać moim kumplom przez wiele lat! - mówił dziennikarzom z brytyjskich mediów.
Rzeczywiście, śmieszna.
Rzeczywiście, śmieszna.