Nazywana największą aferą korupcyjną w historii III RP sprawa ustawiania przetargów na informatyzację jest badana przez CBA. Ale Solidarna Polska chce powołania komisji śledczej. – Władza, niezależnie od tego, co by się nie stało, kto by ich nie ukarał, i tak stoi murem za patologicznymi zachowaniami – mówi w "Bez autoryzacji" Beata Kempa z Solidarnej Polski.
Szef CBA Paweł Wojtunik ukrywa coś w sprawie infoafery?
Trudno powiedzieć to jednoznacznie. Ale patrząc na doniesienia prasowe, informujące jak rozwija się infoafera, którą wykryło CBA, można odnieść wrażenie, że osoby, które były mózgami tej operacji są na wolności i mają znacznie szersze możliwości działania, które mają opóźniać śledztwo lub nie doprowadzić do jego zakończenia skazaniem decydentów w tej sprawie.
Druga moja wątpliwość i zarzut to to, że służby specjalne, które mają większe instrumenty prawne i techniczne, powinny zapobiegać takim aferom. CBA tylko wykryło tę aferę. Dlaczego CBA nie zapobiegło tej korupcji? Dlaczego ona urosła do takich rozmiarów? To są moje pytania do pana Wojtunika.
To raczej kwestia tego, że nie działa tarcza antykorupcyjna. Mówi to nawet koalicjant PO Marek Sawicki. Może więc trzeba się skupić na tarczy?
Jak może działać tarcza antykorupcyjna, skoro nie ma czegoś takiego? Proszę mi pokazać ustawę, która ją tworzy. Proszę mi pokazać procedury, na których taka tarcza miałaby się opierać. W mojej ocenie tarcza antykorupcyjna to wymysł PR-owski Donalda Tuska. Jeszcze za czasów pani Julii Pitery, o ile dobrze pamiętam.
Okazuje się, że za tym nie poszły żadne działania ujęte w ramy instytucjonalne lub zapisane w konkretnym dokumencie. Wiele razy o to pytałam i nie mam odpowiedzi ze strony strony służb. Więc to tylko PR, a dzisiaj mamy tego skutki. Tak naprawdę ryba psuje się od głowy.
Od Donalda Tuska?
Co mamy myśleć o tym, jakie ma podejście Donald Tusk do walki z nieuczciwością, z korupcją, nieuczciwym prowadzeniem dokumentacji, skoro pokazuje jeden obrazek: Sławomir Nowak przy moim boku miewa się dobrze. Ten obrazek to przesłanie i dla służb i dla zwykłego obywatela. To tarcza, ale raczej prokorupcyjna. Takie zachowanie mają kolosalne znaczenie, bo mają identyfikować jedną z najważniejszych osób w państwie z postawą innych ministrów.
Moim zdaniem to powszechne przyzwolenie na korupcję, a nie działanie jakichś mechanizmów zapobiegających jej. Takich działań po prostu za rządów Donalda Tuska nie ma. Pozamiatali aferę hazardową i dali znak przestępcom, że mogą pozostać bezkarni. W tej chwili umocowanie wizerunkowe ministra Nowaka pokazuje, że niezależnie co zrobią, premier i tak będzie z nimi.
To wszystko elementy, które pogłębiają patologię, pogłębiają przeświadczenie, że można wyrządzać zło polskiej gospodarce, polskiemu obywatelowi. Takie tłumaczenie władzy, że właściwie to wszędzie jest korupcja, to jest coś, co nazywam bezczelnością polityczną.
Donald Tusk wie o konkretnych przypadkach korupcji, czy tylko nie robi nic, by poprawić procedury antykorupcyjne?
Moim zdaniem nie robi zupełnie nic w tej sprawie. Nawet zabił ideę walki z korupcją usuwając Mariusza Kamińskiego z CBA. Zawsze jest lepiej, kiedy służbami zajmuje się opozycja i jej przedstawiciel jest szefem Najwyższej Izby Kontroli czy CBA. Jeśli premier ma czyste ręce, nie musi się niczego bać, to nie musi obsadzać takich miejsc swoimi ludźmi, którzy przychylnym okiem patrzą na poczynania władzy.
Uważam, że dzisiaj nie ma walki z korupcją. To, co obserwujemy, to wynik tego, co już się stało – służby temu nie zapobiegły. A sam Donald Tusk sprawia wrażenie człowieka, który nie wie, co dzieje się w jego resortach. Albo nawet nie che wiedzieć. On jest nie tylko zmęczony władzą, ale i zirytowany władzą, nie chce mieć żadnych kłopotów, a jak je ma, to je odsuwa i czyni bardzo nieodpowiedzialne kroki, jak mocowanie wizerunkowe Nowaka. To poważny sygnał dla świata przestępczego i jeśli ktoś nie zdaje sobie z tego sprawy, to powinien odejść.
Premiera powinna spotkać tylko odpowiedzialność polityczna, czy także karna?
Przede wszystkim polityczna i to wykazałaby sejmowa komisja śledcza. Bo nawet jeżeli w tym swoim bełkocie politycy PO mówią, że komisja hazardowa śledcza nic nie dała, to oczywiste jest, że by dała, gdyby jej przewodniczącym był ktoś z opozycji, a nie Sekuła, który zamiatał to jak się tylko dało i odstawiał szopki pod tytułem mówienia do pustych krzeseł.
Mimo wszystko prawdziwymi sędziami są obywatele i oni wykonają wyrok. Trzeba im tylko dostarczyć informacji podczas posiedzenia komisji śledczej. My te fakty staraliśmy się ukazać i skutkiem tego jest to, że pan Sekuła uzyskał bardzo marny wynik w wyborach samorządowych, a z tego co wiem bardzo marzył o fotelu prezydenta Zabrza, ale dzięki kolegom politykom dostał stołek marszałka. To bezczelność wobec obywateli, bo to nie dzieje się bez przyzwolenia i wiedzy Donalda Tuska.
Pan Chlebowski jest poza polityką, ale mimo to pracuje firm w Ostrowie Wielkopolskim, mieście byłego, czy może aktualnego kolegi partyjnego, który zasiadał w komisji, pana Jarosława Urbaniaka. To znamienne, że ta władza, niezależnie od tego, co by się nie stało, kto by ich nie ukarał, i tak stoi murem za patologicznymi zachowaniami. To wszystko, co premier Donald Tusk artykułuje na zewnątrz, to pic i zasłona dymna, bo jego czyny mówią zupełnie co innego.