Aleksander Kwaśniewski we wtorek wezwał do zmiany pokoleniowej na polskiej scenie politycznej. W ocenie byłego prezydenta, zbyt długo Polacy skazani byli na wybór między tymi samymi, coraz starszymi twarzami. Co na to nestorzy polityki? - Kto ma nas zastąpić? Napieralski czy Hofman? - pyta prof. Stefan Niesiołowski. - Człowiek, który do niedawna nie miał konta w banku nie jest w stanie budować już nowoczesnej Polski, czas na zmiany - odpowiada prof. Tomasz Nałęcz.
- Zmiana generacyjna w polskiej polityce jest niezbędna. My za długo żyjemy z tymi samymi postaciami - mówił we wtorek na antenie Radia ZET Aleksander Kwaśniewski. Tymi słowami były prezydent chwalił decyzję premiera Donalda Tuska o oddaniu ministerialnych tek w ręce ludzi stosunkowo młodych. - Właściwie tak jak zaczęła się ta nasza wielka zmiana w 1989 roku, to główne postaci ciągle są na scenie, a to już jest dwadzieścia parę lat. W tym czasie już urodziło się kilka roczników wyborców, a oni ciągle są skazani na te same twarze - podkreślał Kwaśniewski.
Czas przewietrzyć Sejm?
W ten sposób były prezydent z pewnością wywołał konsternację wśród wielu polityków, którzy reprezentują na scenie politycznej jego pokolenie. Nie brakuje przecież również tych, którzy do dziś mówią o nawet o Aleksandrze Kwaśniewskim jako o przedstawicielu... młodego pokolenia.
Nie tylko jemu marzy się odmłodzenie sceny politycznej. W poniedziałek w programie "Tomasz Lis na żywo" w podobnym tonie wypowiadał się przecież prof. Leszek Balcerowicz. Były minister finansów postuluje "przewietrzenie Sejmu" poprzez głosowanie na tych, którzy zajmą niższe miejsca na listach wyborczy, czyli zwykle młodych wilków polityki.
O opinię na temat odmładzania sceny politycznej postanowiliśmy więc zapytać tych, którzy są w niej nieprzerwanie właściwie od dziesiątek lat. - To jakiś absurd, co mówi prezydent Kwaśniewski - stwierdza prof. Stefan Niesiołowski, który w polskiej polityce obecny jest właściwie nieprzerwanie kilku dekad. - Jaki poziom prezentują ci młodzi? Kto ma przejąć władzę? Napieralski, a może Hofman - pyta retorycznie były wicemarszałek Sejmu. W jego ocenie, skandale wokół polityków z najmłodszego pokolenia pokazują bowiem, iż nie są oni przygotowani do wzięcia odpowiedzialności za losy naszego kraju.
Stefan Niesiołowski: Na razie nie ma następców
- Trudno się temu dziwić, bo wciąż odczuwamy to, jak bardzo elity zniszczono w Katyniu, podczas szaleństwa Powstania Warszawskiego i potem niszczono je przez czterdzieści lat komunizmu - ocenia prof. Niesiołowski. Zdaniem jednego z nestorów wśród polityków Platformy Obywatelskiej, trudna przeszłość Polski sprawiła, iż seniorzy wciąż muszą uprawiać czynną politykę, ponieważ zabrakło tych, którzy wychowaliby wystarczającą liczbę ich godnych następców.
Jednocześnie Stefan Niesiołowski podkreśla, iż nie obawia się o losy naszego kraju. - W ciągu najbliższej dekady pojawią się ludzie, którzy będą mogli starsze pokolenia zastąpić. Może nie ma wśród nich indywidualności takich, jak Geremek i Mazowiecki, ale na pewno polska młodzież zaangażowana w pracę dla kraju prezentuje coraz wyższy poziom - stwierdza. Jeszcze raz dodając, iż wciąż jest jednak za wcześnie, by młodym na dobre przekazać pałeczkę.
Tomasz Nałęcz: Starzy nie zbudują nowoczesnej Polski
Całkowicie inne zdanie na temat słów Aleksandra Kwaśniewskiego ma tymczasem prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Absolutnie zgadzam się z tym, co na temat zmiany pokoleniowej myśli prezydent Kwaśniewski. Pokolenie, które od ponad ćwierć wieku i dłużej kształtują politykę powinni już przekazywać odpowiedzialność za losy kraju w ręce młodych. I to bez większej zwłoki - ocenia.
Prof. Nałęcz podkreśla, że co najmniej dwa powody zwykle przemawiają za tym, iż kończy się czas ojców III RP i nadchodzi ich zasłużona emerytura. - W dzisiejszych czasach człowiek, który z kłopotami posługuje się komputerem, albo do niedawna nie miał konta w banku nie jest w stanie budować już nowoczesnej Polski. Inny powód to spory o to, co kto robił 40 lat temu wreszcie stały się tematem dla historyków a nie polityków - mówi. I dodaje, że trzeba skończyć też w naszej polityce z "kombatanctwem", które uprawia zbyt wielu dawnych opozycjonistów.
- Zmiana pokoleniowa nie oznacza, że w nicość musi odejść pokolenie 60-latków. Oni powinni po prostu zrozumieć, iż czas zająć pozycję doradcy, mentora. Ci młodzi potrzebują przecież opiekunów i nauczycieli - podsumowuje prezydencki doradca.
Z powodu opanowującego Polskę kultu wiecznej młodości starość jest czymś co raczej psuje nam apetyt. Starsi ludzie budzą złość, niechęć i zwyczajnie się ich nie lubi. Przyczyn- bez względu na ich zasadność- jest wiele. CZYTAJ WIĘCEJ