Tygodniami prof. Marek Chmaj, znany konstytucjonalista, twierdził, że nowa reforma OFE może być niezgodna z konstytucją. Niedawno zdanie zmienił - w opinii dla Ministerstwa Finansów uznał, że ustawa jest jednak poprawna. Za opinię ministerstwo mu zapłaciło, a teraz profesor musi się z tej zmiany tłumaczyć. Czy słusznie?
Jeszcze niedawno prof. Marek Chmaj, przekonywał, że reforma emerytalna i przeniesienie środków z OFE do ZUS budzi wątpliwości w kwestii zgodności z konstytucją. Tymczasem 22 listopada na stronie Ministerstwa Finansów pojawiła się jego opinia, z której wynika, że jednak reforma jest zgodna z Konstytucją.
Opinia zawsze płatna
Za wystawienie tej opinii Ministerstwo Finansów profesorowi zapłaciło, co on sam przyznał w rozmowie z "Pulsem Biznesu". Gazeta, jak i wiele innych mediów, oburza się, że najpierw naukowiec przekonywał o niezgodności ustawy z konstytucją, a później – w opłaconej przez MF opinii – napisał zupełnie coś innego. Oczywiście, taka sytuacja budzi wiele wątpliwości – przede wszystkim co do wiarygodności ocen profesora.
Prof. Marek Chmaj nie uważa jednak, by zachował się niewłaściwie. Odnośnie zapłaty za ocenę profesor wyjaśnia w rozmowie z naTemat, że prowadzi działalność gospodarczą i "za każdą wydaną opinię bierze pieniądze", płaci od tego podatki itd.
O co pytało ministerstwo
Nasz rozmówca przekonuje też, że to, co zrobił dla ministerstwa finansów, to co innego, niż jego prywatna opinia na temat OFE – która zresztą, jak sam podkreśla, interesuje niewiele osób. - Nie jest tak, że zmieniłem nagle zdanie odnośnie całości. Już wcześniej mówiłem, że ta ustawa zapewne zostanie uznana przez Trybunał za zgodną z Konstytucją – podkreśla prof. Chmaj. Jak tłumaczy, opinia zamówiona przez ministerstwo dotyczyła właśnie tego, czy ustawa, jeśli trafi do Trybunału Konstytucyjnego, to zostanie przez TK uznana za zgodną z konstytucją, a nie tego, czy według prof. Chmaja ustawa jest konstytucyjna, czy nie.
Niemniej, sam profesor podkreśla w rozmowie z "PB", że jednak zdanie zmienił odnośnie ustawy. Jak nam wyjaśnia, zmiana ta wynikała z faktu, że jego druga analiza była gruntowna i opierała się już nie tylko na orzecznictwie TK, ale również opiniach innych instytucji na ten temat. Między innymi na ocenach wydawanych przez Prokuratorię Generalną Skarbu Państwa, które zmieniły się w ciągu miesiąca. Profesor nie zmienił jednak zdania co do istoty rzeczy, o którą pytał MF – czyli tego, czy reforma przeszłaby przez Trybunał Konstytucyjny.
Prof. Chmaj zaznacza przy tym, że nikt nie jest nieomylny i każdy może zmieniać zdanie. Tego nikt nie kwestionuje, ale niestety, niesmak w sprawie pozostaje. Tym bardziej, że te niuanse w powszechnie dostępnej internetowej wersji tekstu "Pulsu Biznesu" się nie pojawiły i można faktycznie odnieść wrażenie, że profesor zmienił zdanie po tym, jak otrzymał pieniądze od MF.
"Niepokojąco szybkie zmiany"
Gdy pytamy o tę sprawę Jerzego Stępnia, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, nasz rozmówca podkreśla, że nie chce oceniać motywów, które kierowały prof. Chmajem przy zmianie zdania. - Mogę jedynie powiedzieć, że niepokój musi budzić zmiana zdania prawników Prokuratorii Generalnej i prof. Chmaja w tak krótkim czasie, chociaż fakty w tym czasie się przecież nie zmieniły – podkreśla Stępień.
Trzeba od razu podkreślić, że Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa - na którą prof. Chmaj się powołuje – w październiku 2013 uznała, że przeniesienie aktywów z OFE do ZUS to "klasyczne wywłaszczenie". Już w listopadzie PG zdanie zmieniła i stwierdziła, że to nie będzie jednak wywłaszczenie, bo środki trafiające do OFE są publiczne, a nie prywatne. PG opierała się w tej drugiej ocenie o wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2008 roku, który wówczas uznał właśnie, że pieniądze trafiające do OFE są publiczne, a nie prywatne.
Stępień przypomina jednak, że od 2008 roku i opinii NSA zmieniła się ustawa o finansach publicznych. - Od 1 stycznia 2010 roku jest nowa ustawa o finansach publicznych, w której stwierdza się, że środkami publicznych m.in. są pieniądze trafiające do "państwowych funduszy celowych". OFE funduszami państwowymi nie są. Dedykuję lekturę tej ustawy zarówno Prokuratorii Generalnej, jak i prof. Chmajowi, szczególnie artykuł 5, ustęp 2 – podkreśla były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
"Ekspert może zmieniać zdanie"
Z kolei dr Ryszard Piotrowski, również prawnik i konstytucjonalista, na nasze pytanie odpowiada, że niezręcznie mu jest oceniać bezpośrednio zachowanie prof. Chmaja. - Mogę jedynie powiedzieć, że ekspert może zmieniać zdanie i jeśli ma chęć o tym powiedzieć, to chwała mu za to – mówi dr Piotrowski. Nasz rozmówca zaznacza jeszcze, że ustawodawca w swoich działaniach kieruje się nie tylko opinią jednego eksperta, ale wieloma innymi czynnikami: społecznymi, politycznymi czy aksjologicznymi.
Trudno więc oskarżać prof. Chmaja o nieuczciwe czy nieetyczne zachowanie – bo, jak widać, nie jest tak – wbrew temu co może się wydawać – że znany konstytucjonalista z dnia na dzień zmienił swoją opinię, bo ktoś mu za to zapłacił. Tym bardziej, że jak wskazał dr Piotrowski, opinie ekspertów nie są ani jedynymi, ani głównymi czynnikami, które pchają rząd do wprowadzenia reformy w życie. To trzeszczące w szwach finanse publiczne skłoniły gabinet Donalda Tuska do takich rozwiązań i trudno sobie wyobrazić, by – szczególnie teraz już, gdy czasu na skuteczne wprowadzenie reformy jest tak mało – cokolwiek premiera i jego ludzi powstrzymało.