Do EuRoPol Gazu wprowadzono kuratora na prośbę PGNiG
Do EuRoPol Gazu wprowadzono kuratora na prośbę PGNiG Fot. www.europolgaz.com.pl

W EuroPol Gazie, jednej z ważniejszych spółek z punktu widzenia Polski, od jakiegoś czasu panuje paraliż w zarządzie. Spór o to, kto ma w nim zasiadać, trwa między polską i rosyjską stroną. Pełniący obowiązki prezesa PGNiG miał dość tej sytuacji i doprowadził do tego, że w EuroPol Gazie znajdzie się wskazany przez warszawski sąd kurator.

REKLAMA
Gazociąg jamalski to jedna z najważniejszych "rur" w Europie – to nią bowiem Rosja dostarcza gaz Europie Zachodniej. Właścicielem polskiego odcinka jest właśnie EuroPol Gaz, co czyni tę firmę jedną z ważniejszych z punktu widzenia państwa. Większość – 52 proc. — udziałów mają w niej polskie firmy: PGNiG (48 proc.) i Gas Trading (4 proc.). Reszta, czyli 48 proc., należy do Gazpromu, który korzystając ze swojej pozycji, na początku listopada sparaliżowali zarząd firmy.
Kto gra z kim w drużynie?
Wszystko zaczęło się w kwietniu 2013 roku, gdy na jaw wyszła sprawa podpisania przez EuroPol Gaz słynnego memorandum z Gazpromem o budowie drugiej nitki gazociągu jamalskiego. Wzbudziło to ogromne emocje i wywołało sporo szkodliwych dla polskiego rządu spekulacji. W efekcie swoje stanowiska stracili wówczas minister skarbu Mikołaj Budzanowski i prezes PGNiG – jako firmy posiadającej tyle udziałów w EuroPolu, co Rosjanie – Grażyna Piotrowska-Oliwa.
Eksperci wskazywali wówczas, że podpisanie memorandum oznacza jedno: Polska nie ma kontroli nad EuRoPol Gazem, a zarząd firmy przychylny jest Rosjanom. Warto od razu zaznaczyć, że w ramach umów międzyrządowych w 2010 roku osłabiona została rola Polski w EuRoPol Gazie – choć posiadamy większość udziałów, zgodziliśmy się np. na parytet w radzie nadzorczej i zarządzie, w którym dodatkowo zniesiono zasadę decydującego głosu prezesa i wprowadzono zasadę jednomyślności. W zasadzie wyeliminowano znaczenie Gas Trading, którego udziały miały zostać zresztą po równo wykupione przez PGNiG i Gazprom – ale oferty wykupu odrzucał właściciel firmy ś.p. Aleksander Gudzowaty, uważając je za zaniżone cenowo.
Nieodpowiedni członkowie
Do zarządu EuRoPol Gazu weszli: Mirosław Dobrut (ówczesny wiceprezes PGNiG, został prezesem EPG) oraz Zdzisław Jamka. I wszystko było dobrze, aż do momentu ujawnienia memorandum o drugiej nitce Jamału. Wówczas jasne się stało, że polscy członkowie zarządu EuroPol Gazu działają, by nie przesadzić, co najmniej niezależnie od polskich władz. Niektórzy twierdzą nawet, że prorosyjsko.
Te tezy potwierdziły się 8 listopada 2013, gdy Dobrut i Jamka chcieli zrezygnować z funkcji prezesa i wiceprezesa. Na walnym zebraniu spółki dotychczasowi polscy członkowie zarządu mieli odejść, a PGNiG chciało powołać nowych. Wówczas przedstawiciele Gazpromu wyszli ze spotkania i tym samym zerwali obrady, co uniemożliwiło polskiej stronie powołanie nowych członków zarządu. To miało potwierdzić, zdaniem wielu komentujących te wydarzenia, że Dobrut i Jamka byli "przychylni" Rosjanom i zerwanie kworum potwierdziło, że zmiana w zarządzie jest nie w smak Gazpromowi.
Pat w zarządzie
Dobrut i Jamka zdążyli jednak już zrezygnować, co sprawiło, że w zarządzie... zasiadało tylko dwóch ludzi z Gazpromu. To zaś oznaczało totalny paraliż działania firmy, bo pod wszystkimi umowami, jakie zawiera EuroPol, podpis musi złożyć zarówno strona rosyjska, jak i Polska, zaś uchwały zarządu muszą powstawać po jednomyślnej zgodzie wszystkich czterech członków zarządu.
Polska strona chciała zażegnać tę patową sytuację – i zwołała nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy EuroPolu na 12 listopada. Niestety, przedstawiciele Gazpromu po prostu się wtedy nie stawili, a paraliż trwał w najlepsze.
PGNiG się wkurzyło
Pełniący obowiązki prezesa w PGNiG Jerzy Kurella miał dość tej sytuacji. Chcąc zażegnać kryzys, a jednocześnie odzyskać kontrolę nad EuroPolem poprzez powołanie odpowiednich członków zarządu z polskiej strony, Kurella zadecydował o podjęciu drastycznych kroków wobec strony rosyjskiej. W efekcie PGNiG, wraz z Gas Trading, zwróciło się do sądu o powołanie kuratora w EuroPol Gazie – zgodnie bowiem ze statutem spółki, sąd może zająć się uzupełnieniem składu zarządu w zaistniałej sytuacji. To duży akt odwagi, bo Kurella przecież nie jest nawet "oficjalnie" prezesem, a "jedynie" pełni jego obowiązki, formalnie będąc nadal wiceprezesem.
logo
Jerzy Kurella - pełniący obowiązki prezesa PGNiG Fot. PGNiG

Warszawski sąd, jak informuje Wyborcza.biz, szybko rozprawił się z tematem i już ustanowił kuratora dla EuRoPol Gazu – został nim adwokat Piotr Sadownik. Tym samym polska strona, rękami PGNiG, pokazała, że nie pozwoli Rosjanom rozgrywać sprawy EuRoPolu tak, jak im się podoba. W związku z wyznaczeniem kuratora, następne walne zgromadzenie akcjonariuszy zostało wyznaczone na czwartek 28 listopada. Czyżby koniec gazowego paraliżu?