Wygląda na to, że nadchodzą kolejne rewolucyjne zmiany w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości. Po ostrym konflikcie z prezesem Jarosławem Kaczyńskim ze stanowiskiem skarbnika największej partii opozycyjnej właśnie żegna się Stanisław Kostrzewski, który za finanse PiS odpowiadał od wielu lat.
Stanisław Kostrzewski dla większości Polaków to postać anonimowa. Niektórzy kojarzą go pewnie jako ojca celebrytki Małgorzaty Rozenek. W świecie polityki Kostrzewski to jednak postać bardzo wpływowa. Od lat był bowiem skarbnikiem ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego, a w każdej partii skarbnik to postać niezwykle ważna, która wie o wszystkim, o czym nie powinna dowiedzieć się opinia publiczna, a tym bardziej polityczni konkurenci.
Dlatego też skarbnicy zwykle wytrzymują w największych ugrupowaniach nawet poważne przetasowania w kierownictwie i najczęściej odchodzą, gdy sami o tym zdecydują. Z ustaleń Michała Krzymowskiego wynika jednak, że w Prawie i Sprawiedliwości o zakończeniu kariery Stanisława Kostrzewskiego zdecydował sam Jarosław Kaczyński. Prezes miał stracić zaufanie do swego wieloletniego skarbnika, gdy "Newsweek" opisał kulisy tego, na co PiS wydaje środki pochodzące w dużej mierze z budżetu państwa. Kaczyński o wielu wydatkach partii miał dowiedzieć się właśnie z prasy.
Jarosława Kaczyńskiego rozsierdzić miała także rozmowa ze Stanisławem Kostrzewskim, w której skarbnik PiS nie potrafił poinformować swojego lidera o stanie konta partii. Jest on podobno tak bardzo skomplikowany, że w PiS własnie powołano specjalny zespół mający wyjaśnić niejasności w finansach ugrupowania. A na ostatnim posiedzeniu rada polityczna PiS nie przedłużyła mandatu Stanisława Kostrzewskiego na stanowisku skarbnika. Co więcej, nie powołano na razie jego następcy.
Być może dlatego, że Kostrzewski jest zbyt wpływowym człowiekiem, by go tak łatwo zastąpić. - Widziałem już wiele konfliktów prezesa z Kostrzewskim. Zawsze kończyło się tak, że Stanisław jednak się utrzymywał. Być może tak będzie i tym razem, ale jego pozycja jeszcze nigdy nie była tak słaba - mówi "Newsweekowi" jeden z czołowych polityków PiS.