W kampanii przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi PiS wydało 500 tys. złotych na reklamy w lokalnym tygodniku promujące kandydata na senatora Grzegorza Biereckiego, wówczas prezesa SKOK. To kwota niespotykana dotąd na rynku medialnym.
Tygodnik "Polityka" ma skany umowy komitetu wyborczego PiS podpisanej przez skarbnika partii Stanisława Kostrzewskiego. Wynika z niej, że PiS zapłaciło około pół miliona złotych za promocję Grzegorza Biereckiego w pięciu numerach lokalnego tygodnika, który istniał tylko w okresie wyborów i nie był nawet zarejestrowany w Związku Kontroli Dystrybucji Prasy.
"To cena z kosmosu. Strona reklamowa w tygodniku lokalnym kosztuje 3-5 tys. złotych" – dziwi się w rozmowie z "Polityką" Janusz Ansion, naczelny "Kuriera Słupeckiego".
Jeśli porównać kwotę wydaną na reklamy w lokalnym tygodniku z ogółem wydatków na kampanię, okaże się, że aż jedna szósta wszystkich pieniędzy poszła na promocję Biereckiego. Na całą internetową kampanię reklamową PiS przeznaczyło 1,1 mln zł, a więc niewiele ponad dwa razy tyle, ile kosztowały wspomniane reklamy.
Polityk, który przekazał tygodnikowi "Polityka" skany, jest przekonany, że chodziło o coś innego niż promocję. "Historia jak z bajki. Pan z Krakowa wymyślił, że założy tygodnik w Białej Podlaskiej, jak wiadomo miejscowości silnie związanej z Małopolską. Idzie do PiS, mówi, że chce pół miliona i pół miliona dostaje" – ironizuje.
O kampanii w lokalnym tygodniku dziennikarzowi "Polityki" nie udało się porozmawiać z rzecznikiem PiS Adamem Hofmanem. Niedostępny był skarbnik partii Stanislaw Kostrzewski, a sam Bierecki zignorował pytania.
W naTemat pisaliśmy ostatnio o problemach Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych, którymi przez ostatnie 20 lat zarządzał Bierecki. To zresztą nie tylko problemy SKOK-ów, bo finansowe nieprawidłowości kładą się cieniem na wizerunku partii Kaczyńskiego, która przekonuje, że ma receptę na kryzys gospodarczy.