Artur Hajzer (z lewej) i Janusz Majer (po prawej) współpracowali od lat. Razem zakładali m.in. legendarną outdoorową markę Alpinus.
Artur Hajzer (z lewej) i Janusz Majer (po prawej) współpracowali od lat. Razem zakładali m.in. legendarną outdoorową markę Alpinus. Fot. Robert Krzanowski / Agencja Gazeta

Dobra wiadomość dla polskiego himalaizmu. Wygląda na to, że ocalony zostanie program Polski Himalaizm Zimowy, którego twórcą był tragicznie zmarły na Gaszerbrum I w Karakorum Artur Hajzer. Po jego śmierci i wcześniejszym kontrowersyjnym wypadku podczas zejścia polskiej wyprawy z Broad Peak z finansowania najlepszych himalaistów wycofało się Ministerstwo Sportu, a kolejne wyprawy stanęły pod znakiem zapytania.

REKLAMA
Mimo iż nadal nie wiadomo, jak będzie wyglądał nowy schemat finansowania wypraw organizowanych pod egidą Polskiego Himalaizmu Zimowego, podczas 11. Festiwalu Górskiego w Krakowie Polski Związek Alpinizmu podjął decyzję o tym, że dotychczasowy dorobek legend polskiego himalaizmu nie może zostać zaprzepaszczony.
PHZ zostanie jednak poddany gruntowanym zmianom. Oprócz skupienia sił i środków na wyprawach zimowych na niezdobyte dotąd o tej porze roku K2 i Nanga Parbat, szczególna uwaga zostanie poświęcona także wyprawom kobiecym i mniejszym ekspedycjom na najtrudniejsze ściany świata.
- Nie chcę, żeby to, co robił Artur Hajzer, zostało zaprzepaszczone. Dlatego zgodziłem się zostać koordynatorem programu Polski Himalaizm Zimowy. Chciałbym jednak, by ten projekt działał trochę inaczej - powiedział zgromadzonym w Krakowie dziennikarzom Janusz Majer. To właśnie on od teraz zastąpi Artura Hajzera na stanowisku szefa programu. W nowej odsłonie PHZ będzie nosił imię zmarłego na Gaszerbrum I legendarnego himalaisty.
Majer już zapowiada, że za organizację najważniejszych zimowych wypraw na ośmiotysięczniki współodpowiedzialni będą także inni czołowi przedstawiciele środowiska górskiego. W nowej radzie programowej PHZ zgodzili się już zasiąść Krzysztof Wielicki i Piotr Pustelnik. Prawdopodobnie wkrótce dołączą do nich także Ludwik Wilczyński i Aleksander Lwow.
Znani himalaiści będę musieli podjąć powtórną próbę przekonania Ministerstwa Sportu do przywrócenia finansowania polskich wypraw zimowych na najwyższe szczyty świata. Po wydarzeniach na Broad Peak, z którego nie wrócili rutynowany Maciej Berbeka i uchodzący za wielki talent Tomasz Kowalski, ministerialne pieniądze himalaistom postanowiła odebrać ówczesna minister sportu Joanna Mucha.
Jej decyzja wielu wydawała się w pełni uzasadniona, gdyż raport PZA w sprawie tragedii na Broad Peak pełen był zarzutów pod adresem uczestników wyprawy. Szczególnie wobec młodego i ambitnego Adama Bieleckiego, który miał wykazać się zaskakującym w środowisku górskim brakiem solidarności z kolegai.
Teraz władze PZA zamierzają podjąć na nowo rozmowy z Ministerstwem Sportu, którym od kilkunastu dni kieruje już Andrzej Biernat. Himalaiści zamierzają też przekonać do finansowania ryzykownych wypraw także nowych sponsorów.

Źródło: Wyborcza.pl