Ośmioletni okres przejściowy dla zakazu [url=http://tinyurl.com/nd7gz8v]mentoli[[/url] może zostać skrócony do pięciu.
Ośmioletni okres przejściowy dla zakazu [url=http://tinyurl.com/nd7gz8v]mentoli[[/url] może zostać skrócony do pięciu. Fot. Shutterstock
Reklama.
To jeden z najbardziej dyskutowanych przepisów unijnych ostatnich miesięcy. W ramach walki z paleniem, Parlament Europejski chciał całkowicie zakazać sprzedaży tzw. slimów oraz mentoli. Dwa miesiące temu w ramach poprawek do dyrektywy tytoniowej podjęto decyzję, że slimy zostają, a mentole będą objęte ośmioletnim okresem przejściowym, w czasie którego będą musiały całkowicie zniknąć z rynku.
I o ile już ta decyzja okazała się zła dla polskiej gospodarki (za to niestety dobra dla szarej strefy), to okazuje się, że teraz może być jeszcze gorzej. Otóż przedstawiciele unijnych rządów decydują właśnie o ostatecznym kształcie tzw. dyrektywy tytoniowej. Ta może wyglądać inaczej niż do tej pory zakładano. Jedna z najważniejszych zmian dotyczy okresu przejściowego, który pozwoliłby przystosować się rynkom do zmian. Zgodnie z nowymi wytycznymi miałby być on skrócony o trzy lata i trwać tyko pięć.
Polska straci
Jeśli tak się stanie, kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy w naszym kraju będzie zagrożonych. Bowiem to Polska jest największym producentem gotowych wyrobów tytoniowych i wiceliderem pod względem uprawy tytoniu w całej Unii Europejskiej. Przy uprawie i handlu tytoniem pracuje u nas około 600 tysięcy ludzi. Istotny element branży stanowią właśnie mentole – to 19 procent całego rynku.
Pod tym względem wyprzedzają nas jedynie Finowie (20 procent). Na zbliżonym poziomie do Polski i Finlandii utrzymuje się także Szwecja, natomiast unijna średnia waha się w okolicach zaledwie 4 procent. Co ciekawe, pod względem ogólnej liczby wypalanych mentoli (a nie procentowego udziału w całej konsumpcji) jesteśmy nawet na pierwszym miejscu.
Dyrektywa tytoniowa to cios dla gospodarek państw, w których papierosy mentolowe cieszą się sporą popularnością (w tym i Polski). Natomiast na krajach z południa Europy nie zrobi ona wielkiego wrażenia, bo tam mentole pali zdecydowanie mniej osób.
Maciej Skorliński
przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Pracowników Przemysłu Tytniowego

Są regiony w Polsce i w Europie, w których ta dyrektywa spowoduje, że ludzie już nie będą mieli żadnej pracy CZYTAJ WIĘCEJ


Jak nie w sklepie, to od przemytnika
Skrócenie okresu przejściowego o trzy lata wpłynie nie tylko na zmniejszenie ilości miejsc pracy. To także realna strata dla budżetu. „Forsal” powołując się na producentów wyrobów tytoniowych donosi, że wcześniejsze wycofanie mentoli ze sprzedaży może oznaczać (o ile palacze nie przerzucą się na inne papierosy), że do budżetu z tytułu akcyzy od wyrobów tytoniowych wpłynie nawet 4,5 mld zł mniej.
Jeśli jednak zdecydują się nie przerzucać, cały czas będą szukać mentoli. I w końcu je znajdą. Gdzie? W szarej strefie, która według różnych raportów stanowi w Polsce 14-16 procent całego rynku. Ze względu na nasze położenie geograficzne, Polska jest bardziej niż inne kraje narażona na nielegalny handel. Podrabiane i przemycane papierosy trafiają do nas ze wschodu. Przemytnicy wyjątkowo upodobali sobie granice z Białorusią, Rosją i Ukrainą. Aktualnie mentole stanowią zaledwie 1 procent szarej strefy. Pewne jest jednak, że po wprowadzeniu dyrektywy tytoniowej ten odsetek wzrośnie.
Maciej Ptaszyński
dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu

Z naszych badań przeprowadzonych w tym roku wśród palaczy wynika, że 47 proc. z nich zasili nielegalny rynek w poszukiwaniu ulubionego produktu CZYTAJ WIĘCEJ

źródło: forsal.pl

Polska jak Szwecja?
Polska jest krajem, który na dyrektywie tytoniowej straci chyba najbardziej w całej Unii Europejskiej. Ze względu na tak duży udział mentoli w rynku, polski rząd mógłby spróbować wynegocjować zasadę, wedle której sami decydowalibyśmy o zakazie dotyczącym papierosów mentolowych. To możliwe.
Tak było w przypadku Szwecji i jej tradycyjnego tytoniu snus, którego używa się tam od setek lat. To zmielony wilgotny tytoń w niewielkich saszetkach, które na około godzinę umieszcza się pod górna wargą. Snus zawiera zbliżone ilości nikotyny co papierosy, ale jest zdecydowanie mniej szkodliwy dla zdrowia. Przypomina nieco znaną w Polsce tabakę.
W państwach członkowskich Unii Europejskiej i niektórych krajach spoza Wspólnoty sprzedaż snusu jest zabroniona. Niemniej, Szwedzi dołączając do UE w 1995 roku zostali z tego zakazu zwolnieni. Mogą go produkować na własny rynek, ale bez eksportu do innych krajów członkowskich. Udało się im to osiągnąć właśnie ze względu na tradycję, spory udział w rynku i protesty tamtejszej opinii publicznej.

Jak widać wszystko jest możliwe, sprawa musi być jednak głośna i wspierana przez rządzących. W innym przypadku unijne przepisy uderzą w Polskę, jak w mało który kraj objęty zakazem sprzedaży mentoli. Pracownicy przemysłu tytoniowego stracą pracę, państwo straci miliardy, które mogłyby wpłynąć do budżetu z akcyzy na wyroby tytoniowe, a mentole jak były palone, tak będą palone nadal. Tyle że kupione w szarej strefie: z przemytu.