
Są bary dla fanów piłki nożnej, dla motocyklistów czy dla fanów country. Są też bary dla graczy, czyli tzw. geeków. Ja do nich nie należę, więc przeżyłem spory szok kulturowy, kiedy znajomy gracz zabrał mnie do Level Up. To warszawski bar dla miłośników gier wideo. W Polsce takich miejsc jest więcej, ale wszystkie wyglądają podobnie.
REKLAMA
Nie jestem graczem, ostatni raz więcej niż godzinę w ciągu dnia grałem w gimnazjum, ale uwielbiam starego rocka. Dlatego czasem wpadam do znajomego pograć w Guitar Hero lub The Beatles RockBand na konsoli X-box. Ale sąsiedzi w bloku są bezlitośni i brutalnie kończą nawet najlepsze koncerty kilka chwil po 22, więc mój gospodarz zabrał mnie do Level Up. Ci, którzy pamiętają pradawne kafejki internetowe z komputerami nie będą mogli wyjść z podziwu jak wiele zmieniło się na rynku rozrywki dla fanów gier.
Mój rozmówca jest w tym miejscu częstym gościem. – Do Level Up przyciąga mnie głównie możliwość pogrania ze znajomymi – mówi Marcin Mrugalski, oddany fan gier wideo. – Raczej nie przychodzi się tam dla gier, bo te, które są nie wymagają immersji (zanurzenia się – przyp. red.), są idealne do piwa – ocenia.
Wielu bywalców z rozrzewnieniem siada przy grach, które pamiętają czasy ich młodości. – Problem ze starymi grami, jest taki, że ze znajomymi pograsz w nie tylko na automacie albo na starej konsoli – mówi Marcin. – W pierwszym przypadku nie da się grać za długo, bo na stojąco i nie ma gdzie piwa postawić. A w drugim po chwili nostalgii stary sprzęt zaczyna po prostu nudzić – wyjaśnia.
Fani gier chyba polubili to miejsce, bo jest ich tam coraz więcej. – Trudniej niż na początku znaleźć wolne stanowisko do gry, ale ludzie chętnie się dzielą. To nie jest zamknięte środowisko, które alergicznie reaguje na nie-graczy. Często chodzę tam ze znajomymi, którzy grają bardzo okazjonalnie i doskonale się tam odnajdują. Poza tym przychodzą tam na przykład uczestniczki pobliskich kursów baletowych – relacjonuje.
Piszą też o tym sami gości baru, którzy chwalą obsługę i atmosferę. "kiedy tam weszłam i wszyscy wytłumaczyli mi o co w tym wszystkim chodzi, byłam w totalnym szoku i rozdziawiłam buzię tak mocno, że mogłabym wyłapać pikselowej muchy z gry na Atari, która stała niedaleko" – pisała Paulina na yelp.pl. Czasem pojawiały się negatywne opinie, ale właściciele Level Up starali się szybko wyjaśnić i rozwiązać problem.
Ale Level Up wcale nie był pierwszy. Według autorów branżowego serwisu Polygamia.pl w naszym kraju najstarsze tego typu miejsce to PadBar w Lublinie, który powstał w 2011 roku. Później pojawiły się kolejne: Cybermachina w Katowicach, Long Play w Poznaniu, Game Pub w Rybniku czy Reset w Zielonej Górze. Ale takich miejsc przybywa teraz ta lista zapewne jest znacznie dłuższa.
W większości z nich można pograć nie tylko w gry obsługiwane za pomocą pada, ale także w te kontrolowane ruchem. A to daje ogromne pole do zabawy. Jeśli za ciasno komuś w klubie, może potańczyć w Dance Central, który doczekał się już trzeciej edycji. Poza tym moje ulubione Guitar Hero. Dzięki temu, że w Level Up stanowiska z gitarami i perkusją są umieszczone w boksach, nawet osoba z najbardziej charakterystycznym wokalem nie przeszkadza reszcie.
Właściciele tego typu barów często też organizują okolicznościowe imprezy. Ja miałem okazję być na Warszawskiej Nocy Postapokalipsy. Przyznam, że ludzie przebrani za postaci z gier i książek fantasy to nieco za dużo jak na mój pozbawiony fantazji gust. Ale większość z nich świetnie się bawiła, szczególnie w konkursie na najlepsze przebranie. – Level Up, tak jak każdy lokal z pomysłem, zdobywa popularność i mamy coraz więcej gości – mówi Bartosz Hintertan, współwłaściciel lokalu.
– Oczywiście na początku ludzie nie wiedzieli za bardzo na czym to polega, podchodzili trochę nieufnie, ale z czasem się przekonali. I co najważniejsze – wracają. Także jakoś to wszystko się spina – zapewnia. I to pomimo tego, że sprzęt używany przez cały dzień, przez dziesiątki graczy szybciej się zużywa i wymaga niemal ciągłych napraw.
Ale nie tylko gracze są bywalcami Level Up. – Niektórzy przychodzą rzeczywiście pograć. Pod tym względem nasz lokal to ciągle nowość. Ale znam osoby, które przychodzą, bo lubią serwowane tutaj drinki albo to, że mogą spokojnie posiedzieć i pogadać. Sporo osób przychodzi z polecenia znajomych. Zabawne jest też zdziwienie, że tyle u nas pań, bo środowisko graczy kojarzy się raczej z mężczyznami – opisuje Bartosz Hintertan.
Jednym z podstawowych założeń klubu było łączenie ludzi wokół ekranów. – Tak dobieraliśmy gry, żeby można było grać w nie razem, nie chcieliśmy alienować ludzi. Poza tym gracze kompetytywni używają z reguły PC-tów, a my ich nie mamy. Doświadczeni gracze zjawiają się najczęściej na turniejach w jakąś nawalankę albo w FIFĘ. Wtedy okazjonalnemu graczowi trudno przedrzeć się do czołówki. Na pewno nasz klub nie jest miejscem spotkań fanatyków konkretnej gry – zapewnia współwłaściciel Level Up.
Dlatego jeśli ktoś od kilku lat nie trzymał w ręce kontrolera do konsoli, a ostatnią grą, w którą grał było GTA 2, nie powinien mieć obaw przed pójściem do "baru gamingowego" (jak niektórzy określają takie miejsca). Oczywiście najlepiej wybrać się ze znajomymi i potraktować to jak zwykłe wyjście na imprezę. Przecież i tu i tu chodzi o zabawę.
