„Wielka Brytania ma dług wdzięczności wobec Polski i to nie tylko za II wojnę, ale za ostatnie lata” mówi w rozmowie z naTemat.pl eurodeputowany Michał Kamiński. Polityk twierdzi, że wroga wobec Polski narracja może się dla obecnego premiera brytyjskiego rządu źle skończyć.
Obecnie deputowany do Europarlamentu. Współtworca, a także były przewodniczący frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim w której działają Prawo i Sprawiedliwość oraz brytyjska Partia Konserwatystów. CZYTAJ WIĘCEJ
Parę lat temu budował pan sojusz pomiędzy PiSem, a Partią Konserwatystów. Już wtedy byli źle nastawieni do imigrantów?
Nie. Wtedy jeszcze nie byli u władzy. Nic złego nie mówili. Nikt nie miał wtedy żadnych problemów z imigrantami z naszego kraju. Dopiero teraz to się zmieniło.
A czy prezes Kaczyński i PiS mają jakiś wpływ, by Cameron odwołał to co powiedział?
Mam nadzieję, jednak to do Prawa i Sprawiedliwości należy skierować to pytanie. Mam nadzieję, że David Cameron wycofa się z tego, co powiedział.
Czy jego hasła są spowodowane tym, że Nigel Farage i jego UKIP (United Kingdom Independence Party) dzięki nagonce na imigrantów zdobywa coraz większe poparcie w sondażach do PE?
Możliwe. Proszę zauważyć, że to partie eurosceptyczne w Wielkiej Brytanii zdobywają większe poparcie w wyborach do Europarlamentu. Nie wykluczone, że David Cameron chce dzięki antyimigracyjnym nastrojom zdobyć parę głosów.
Czy taka strategia się opłaca?
Wie pan co, od razu do głowy nasuwa mi się Sarkozy, który podobnie działał. Nagle rozpoczął nagonkę na Romów, planował ich wszystkich deportować. Jednak przegrał wybory, a na dodatek zyskała Marine Le Pen, której skrajnie prawicowy ruch w tej chwili stał się liderem we francuskich sondażach.
UKIP ma szansę wyprzedzić torysów?
W wyborach do PE ma szansę, ale to dlatego, że jak wcześniej mówiłem tu często wygrywają eurosceptycy. Jednak w normalnych wyborach do parlamentu już nie. Mają szansę osłabić torysów i wygrać w 2-3 gminach. Jednak niczego więcej bym się po nich nie spodziewał.
Dobrze, teraz powróćmy do sprawy imigrantów. Jesteśmy problemem dla Brytyjczyków czy nie?
Na pewno nie. Zacznijmy od kwestii historycznej, że Wielka Brytania, jest naszym dłużnikiem za to, że nas sprzedali w Jałcie, ale to nie wszystko. Jeśli spojrzymy na liczby, to wychodzi na to, że Brytyjczycy zyskują na tym, że pracują tam Polacy. Z drugiej strony, oni zyskali na naszej gospodarce i wtedy nikt nie podnosił głosu.
Kiedy?
Jeszcze przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Pewne koncerny, jak Tesco weszły na nasz rynek i miały uprzywilejowaną pozycję względem naszych firm. Polskie sklepy nie były w stanie konkurować z tym gigantem i jeden po drugim poupadały. My straciliśmy. Brytyjczycy cały czas zarabiają na Polakach. Zarówno na Wyspach, jak i u nas.
W jaki sposób?
Importujemy sporo rzeczy stamtąd. Moja żona na przykład jeździ nissanem, który został wyprodukowany w Wielkiej Brytanii. Tak więc, nie jest tak, jak czasami Cameron próbuje to przedstawić, że zabieramy Anglikom pieniądze.
No dobrze, ale Cameron chyba po prostu chce powstrzymać kolejne fale emigracji...
Tylko, że jej nie zatrzyma. W tamtym kraju zawsze są jakieś fale emigracyjne. Teraz w każdym pubie w Londynie słyszę od barmana „Dzień dobry panie pośle”, a dwadzieścia lat temu witaliby się ze mną Australijczycy. Przed nimi byli Portugalczycy, Hiszpanie, Włosi. Można długo wyliczać. Po prostu emigranci lubią tam przyjeżdżać, jednak atakując konkretnie nas Polaków Cameron wyrządza nam wielką krzywdę. Premier Wielkiej Brytanii popełnił błąd polityczny i moralny.